Nowy standard wielkości bagażu podręcznego ogłoszony przez Międzynarodowe Zrzeszenie Przewoźników Powietrznych (IATA) jest niekorzystny dla pasażerów - ocenił w TVN24 Biznes i Świat Hubert Olender z serwisu Fly4free. Jego zdaniem przepisy sprawią, że podróżni "będą musieli dokupować bagaż rejestrowany".
IATA ustaliła, że maksymalne wymiary bagażu podręcznego powinny wynosić 55x35x20 cm (dotyczy to samolotów z co najmniej 120 miejscami). Jeden standard ma ograniczyć kłótnie pasażerów z obsługą lotniska przy bramkach, co jest dość powszechnym widokiem.
Mniejszy bagaż
Hubert Olender z Fly4free przypomina, że przystąpienie do tej rekomendacji przez linie lotnicze jest dobrowolne. - Jednak myślę, że w przyszłości linie lotnicze będą przystępowały do rekomendacji IATA. Niektórzy przewoźnicy, np. Lufthansa, już wyrazili chęć zmiany tego bagażu, więc wkrótce będzie obowiązywał nowy standard, czyli mniejszy bagaż podręczny, który możemy zabrać na pokład samolotu. To zmiana na niekorzyść pasażera - ocenia ekspert.
Jego zdaniem "każde zmniejszenie bagażu podręcznego sprawi, że pasażerowie będą zmuszeni dokupować bagaż rejestrowany, który jest dodatkowo płatny".
Szukają zysków
Olender przypomina, że tanie linie lotnicze nie są zrzeszone w tym międzynarodowym stowarzyszeniu. - Mają wewnętrzne regulacje. Bagaż podręczny oferowany przez IATA będzie mniejszy niż ten, który obecnie jest stosowany w tanich liniach - mówi Olender. Ekspert podkreśla, że już teraz coraz więcej przewoźników zarabia na tym, co dawniej było darmowe, czyli np. na serwowanych w czasie lotu posiłkach. - W niektórych liniach trzeba już płacić za wybór miejsca w samolocie. Posiłki na pokładzie również są dodatkowo płatne. To dodatkowe źródła utrzymania przewoźników - wyjaśnia Olender.
Autor: msz/mn / Źródło: tvn24bis.pl, TVN24 BiS