Duże sieci handlowe będą realizowały przepisy ustawy o zakazie handlu, chociaż nie są z niej zadowolone - powiedział ekspert Konfederacji Lewiatan Jeremi Mordasewicz. Jego zdaniem "rząd niepotrzebnie nam zafundował takie trzęsienie ziemi w handlu".
Przypomnijmy, 18 marca przypada kolejna niedziela z zakazem handlu. Zakupów nie zrobimy m.in. w zdecydowanej większości dużych sklepów. Wyjątkiem są placówki działające na dworcach. Małe sklepy mogą być otwarte w niedziele z zakazem pod warunkiem, że za ladą stanie właściciel.
Jak powiedział w rozmowie z PAP Jeremi Mordasewicz, duże sieci handlowe należące do Lewiatana, zrzeszone w Polskiej Organizacji Handlu i Dystrybucji, nie zamierzają obchodzić ustawy ograniczającej handel w niedziele. - Będą realizowały zapisy ustawy, chociaż nie są z niej zadowolone - podkreślił.
Ekspert stwierdził, że we wspomnianej ustawie jest wiele niejasności i furtek, które mogą prowadzić do konfliktów między przedsiębiorcami a organami kontrolnymi państwa.
"Trzęsienie ziemi w handlu"
- Uważamy, że rząd niepotrzebnie nam zafundował takie trzęsienie ziemi w handlu. Od tygodni, a ten proces jeszcze będzie trwał, zajmujemy się reorganizacją pracy w firmach, przez co mniej uwagi możemy poświęcić konsumentom - wskazał.
Mordasewicz powiedział, że firmy starają się "zaspokoić potrzeby konsumentów, które częściowo przeniosły się na inne dni. Z tym związane są problemy, np. konieczność zwiększenia stanowisk przy kasach". - Jeżeli nie chcemy, aby konsumenci utknęli w długich kolejkach, to liczba kas musi być zwiększona - wskazał.
Zauważył, że obecnie widać wyraźnie przyspieszony montaż kas samoobsługowych. - To się dotychczas działo w bardzo niewielkim zakresie - zaznaczył. Dodał, że wydłuża się także czas pracy sklepów w pozostałe dni, np. w piątek i w sobotę. - Pracodawcy nie robią tego na złość pracownikom, nie robią tego z radością, ale nie mogą doprowadzić do tego, żeby kolejki się wydłużyły, bo ludzie pójdą na zakupy do innego sklepu - tłumaczył.
- Nie wiemy jeszcze, jak zareagują konsumenci na tak zwane zakupy rodzinne - dodał, tłumacząc, że ma na myśli zakupy dotyczące m.in. wyposażenia mieszkań. Ocenił, że za wcześnie jest, aby mówić o tym po jednej niedzieli wyłączonej z handlu.
Część pracowników jest zadowolona
Mordasewicz przyznał, że część pracowników handlu - szczególnie osoby, które mają dzieci - jest zadowolona z wprowadzenia tych przepisów. - Natomiast pozostali, ci bezdzietni, są rozgoryczeni. Zebraliśmy także krytyczne uwagi od studentów, którzy pracowali dotychczas w sklepach, a nie mogą pracować w dni powszednie ze względu na zajęcia na uczelni - mówił.
- Panuje rozgoryczenie także u przedsiębiorców, którym ograniczono możliwość handlu, a którzy jednocześnie widzą, że inni mogą prowadzić działalność - dodał. Mordasewicz powiedział, że takie praktyki uznaje za "nieuczciwą konkurencję".
Ekspert zwrócił uwagę na to, że w Polsce jest blisko 500 galerii handlowych. Tłumaczył, że jeżeli ktoś zainwestował w wybudowanie takiej galerii, to na mocy ustawy ograniczającej handel w niedziele od 2020 roku jego kapitał będzie pracował mniej przez 40 dni roku.
- To powoduje stan napięcia, konflikt pomiędzy inwestorami, którzy pobudowali galerie i właścicielami sklepów, którzy wynajmują w tych sklepach powierzchnie - podkreślił.
Zdaniem Mordasewicza warto poczekać kilka miesięcy na ocenę nowych regulacji, tak aby zarówno przedsiębiorcy, jak i konsumenci przyzwyczaili się do niehandlowych niedziel.
Niedzielny zakaz
Ustawa ograniczająca handel w niedziele obowiązuje od 1 marca 2018 roku.
W tym roku Polacy będą mogli zrobić zakupy w 21 niedziel. W marcu zakupy będziemy mogli zrobić 25 marca. Z kolei w kwietniu, w związku z Wielkanocą, tylko jedna niedziela będzie handlowa - 29 kwietnia.
Poniżej niedziele bez zakupów w 2018 roku:
Autor: //dap / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock