Zgłoszenie przez prezydenta projektu ustawy proponującej obniżenie wieku emerytalnego to "działanie czysto polityczne" - ocenił w programie "Świat" Jacek Rostowski, były wicepremier i minister finansów. Dodał, że "wydłużenie wieku emerytalnego jest jednym z elementów rozwiązania problemu demograficznego", z którym się w Polsce borykamy.
Rostowski zgłosił kilka zastrzeżeń do propozycji prezydenta Andrzeja Dudy. Duda zaproponował w ustawie obniżenie wieku emerytalnego do 60 lat dla kobiet i 65 dla mężczyzn. - Pierwsze największe zastrzeżenie to zastrzeżenie prawne. Jest wysoce wątpliwe, czy taka ustawa byłaby zgodna z konstytucją. Drugim problemem jest to, że taka ustawa jest częścią kampanii wyborczej. Nie ma ona żadnej szansy przejścia w tym Sejmie z powodów czasowych. Więc jest to działanie czysto polityczne. Trzeci element to koszty dla ludzi. Istniejący system emerytalny oznacza, że jak ktoś rok dłużej pracuje, to za każdy dodatkowy dostaje o 10 proc. wyższą emeryturę - ocenił.
Poważny problem
I dodał: - Mamy dramatyczne zmiany w strukturze ludności. Obecnie mniej więcej mamy dwie osoby pracujące na jednego emeryta a w 2040 roku będzie to jednak osoba pracująca na jednego emeryta. To jest podwojenie ciężaru utrzymywania tych osób. Rostowski podkreślił, że "dla budżetu państwa najważniejsze jest to, że jak więcej ludzi pracuje, to są większe wpływy i są pieniądze na większe wydatki". - Np. na żłobki, przedszkola, urlopy macierzyńskie. Wszyscy akceptujemy, że wydłużenie wieku emerytalnego jest jednym z elementów rozwiązania problemu demograficznego - dodał.
Problem polityczny
Jacek Rostowski odniósł się także do relacji na linii rząd-prezydent. - Prezydenta można informować w ramach uprzejmości. Prezydent nie ma możliwości wzywania konkretnych ministrów - podkreślił wicepremier. Gość Jolanty Pieńkowskiej zaznaczył: - Kiedy mamy prezydenta z innej opcji politycznej niż rząd, istnieje pokusa dla prezydenta, aby pokazywać jaki jest ważny. - Jeżeli nas dzisiaj nie stać na 7 tysięcy uchodźców, to jak nas w 2000 roku było stać na 86 tysięcy? - pytał i dodał: - W 2000 roku przyjęliśmy muzułmańskich bojowników z Czeczeni i nie było problemu. Wtedy nie było kampanii wyborczej - zaznaczył.
Autor: mn / Źródło: TVN24 Biznes i Świat
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Biznes i Świat