"Europa dwóch prędkości" może oznaczać mniej pieniędzy dla Polski - powiedział w "Faktach po Faktach" w TVN24 Jacek Rostowski. Skomentował w ten sposób poparcie przez europosłów propozycji wprowadzenia osobnego budżetu dla eurolandu. Dodał, że nie możemy się temu dziwić. - Jeżeli przez wiele lat krytykuje się mainstream europejski, to ten mainstream w pewnym momencie mówi: "Nie chcecie? To dziękujemy, do widzenia" - powiedział były wicepremier i minister finansów.
Rostowski pytany, dlaczego Parlament Europejski poparł stworzenie osobnego budżetu dla strefy euro powiedział, że zrobił to głównie na potrzeby samej strefy euro, która wymaga większej integracji.
Dodał, że "dla polskiego rządu będzie praktycznie niemożliwe, aby skutecznie się temu przeciwstawić, bo sami się wykluczyli z głównego nurtu europejskiego".
- Przez lata polityka rządów Polski, a szczególnie rządu PO-PSL była taka, aby nie pozwolić na stworzenie twardego jądra wewnątrz Unii, które wykluczałoby Polskę. Polityka łamania praworządności i zasad demokracji, którą powadzi rząd PiS oraz sojusz ze źle widzianym w Europie Orbanem spowodowały, że sami wykluczamy się z Europy - tłumaczył.
Mniej pieniędzy dla Polski
Pytany, czy "Europa dwóch prędkości" może oznaczać mniej pieniędzy dla Polski odpowiedział: "oczywiście, że może". - Tak może być od 2020 roku, kiedy zaczyna się nowa perspektywa finansowa. Nie możemy się dziwić, że jeżeli przez wiele lat krytykuje się mainstream europejski to ten mainstream w pewnym momencie mówi: "Nie chcecie? To dziękujemy, do widzenia" - powiedział Rostowski.
Zaznaczył, że decyzja PE nie jest wiążąca, bo musiałaby się na to zgodzić jeszcze Rada Europejska. - Ale faktem jest, że Polska jest dzisiaj w dużo trudniejszej sytuacji, aby temu się przeciwstawić niż była wcześniej - dodał. Rostowski komentował też słowa Jarosława Kaczyńskiego. Prezes PiS mówił po ostatnim spotkaniu z kanclerz Niemiec Angelą Merkel, że koncepcja "Europy dwóch prędkości" to "pomysł na rozbicie, a w istocie likwidację Unii Europejskiej w dotychczasowym tego słowa znaczeniu".
- Ja nie sądzę, żeby pani kanclerz była zwolennikiem tego typu koncepcji, bo gdyby ona została przeprowadzona, to długoletnia kariera polityczna, można powiedzieć światowa kariera polityczna, pani Angeli Merkel, zakończyłaby się czymś bardzo niedobrym. Bo rozbicie UE, to jest z całą pewnością wydarzenie, z którego nie można się cieszyć, i które nie zostanie dobrze zapisane w historii, jeżeliby do niego doszło - ocenił.
- Ale dużo większym zagrożeniem dla Unii Europejskiej byłby rozpad strefy euro. I kanclerz Merkel też jest tego świadoma - powiedział były wicepremier i minister finansów.
Autor: tol / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock