Od zawieszenia małego ruchu granicznego z obwodem kaliningradzkim niedługo miną dwa miesiące. Rosjanie, aby odwiedzić nasz kraj, muszą teraz zapłacić więcej niż wcześniej. To ich jednak nie odstrasza, bo zakupy w naszym kraju wciąż im się opłacają. Materiał z programu "Fakty" TVN.
Na polsko-rosyjskim przejściu granicznym w Gołdapi tłumów nie ma. To miejsce nie tętni takim życiem jak jeszcze dwa, trzy miesiące temu. Ale w ostatnich dniach - jak mówią okoliczni mieszkańcy - coś zaczyna się zmieniać na lepsze. - Widzę i obserwuje, że Rosjanie przyjeżdżają - mówi Józef Dominiuk, mieszkaniec Gołdapi. W to, że wszystko zaczyna wracać do normy wierzy też Jan Anulewicz, mieszkaniec Wiżajn. On też dostrzega coraz więcej sąsiadów ze Wschodu. - Widać to po rejestracjach samochodów. Myślę, że zdążyli wyrobić wizy albo paszporty odnowić - mówi.
I tak się opłaca
4 lipca, w związku ze szczytem NATO i Światowymi Dniami Młodzieży, Polska podjęła decyzję o zawieszeniu ze względów bezpieczeństwa przepisów międzyrządowych umów o Małych Ruchu Granicznych, w części dotyczącej wjazdu i pobytu na terytorium RP mieszkańców strefy przygranicznej Ukrainy oraz Federacji Rosyjskiej. Mały ruch graniczny z Ukrainą przywrócono po zakończeniu ŚDM, w przypadku obwodu kaliningradzkiego taka decyzja nie zapadła.
Droższa podróż
Mimo zawieszonego ruchu granicznego, na przejściu granicznym w Gołdapi nie trzeba długo czekać, by móc spotkać Rosjan, którzy wjeżdżają do Polski. Cel ich podroży się nie zmienia - zakupy. Zmienił się tylko koszt tego przyjazdu.
Do tej pory za zezwolenie na przekroczenie granicy w ramach małego ruchu przygranicznego płacili około 25 euro. Wiza Schengen kosztuje ich dwa razy więcej. - Sporo ludzi nie stać na to, aby wyrobić sobie wizę. Ale my przyjechaliśmy, oczywiście na zakupy. Mimo, że wiza jest droga to nadal opłaca się u was kupować - mówią Rosjanie.
Wizę Schengen muszą wykupić cudzoziemcy, którzy chcą przebywać na terytorium Polski lub wszystkich państw Schengen łącznie (w czasie jednego lub kilku wjazdów) do 90 dni w okresie półrocznym liczonym od daty pierwszego wjazdu lub poruszać się po terytorium Schengen w celu tranzytu (pociągiem, samochodem, samolotem).
Z kolei zezwolenie uprawniające do małego ruchu granicznego daje prawo do wielokrotnego wjazdu, wyjazdu i pobytu na obszarze Obwodu Kaliningradzkiego (dla Polaków) i w strefie przygranicznej RP (dla Rosjan) każdorazowo do 30 dni, licząc od dnia wjazdu, jednakże łączny okres pobytu nie może przekraczać 90 dni w okresie każdych 6 miesięcy, liczonych od dnia pierwszego wjazdu.
Ci, którzy przyjeżdżają tłumaczą, że to co musieli zainwestować w wyrobienie wizy i tak szybko się zwróci. Niekiedy na jednych zakupach.
Przed zawieszeniem małego ruchu granicznego każdego dnia polsko-rosyjską granicę w Gołdapi przekraczało około 2,5 tys. osób. Teraz ta liczba podróżujących spadła o połowę. Ale im dłużej trwają te utrudnienia tym coraz więcej Rosjan, szczególnie bogatszych, decyduje się jednak na przyjazd do Polski. Z reguły robią zakupy spożywcze. Kupują też chemię, ubrania i zabawki.
Argument nie przekonuje
Nie da się ukryć, ze ci, którzy żyją z przygranicznego handlu mocno odczuwają zawieszenie ruchu. To dostrzegają też lokalne władze. Na Warmii i Mazurach powstał nawet komitet przywrócenia małego ruchu granicznego. Zbierane są podpisy pod petycją, którą otrzyma premier i szef MSWiA. Argument, ze ruch wstrzymano ze względów bezpieczeństwa, nie przekonuje samorządowców. - Można sobie zadać pytanie, czym się rożni bezpieczeństwo gdy przejeżdżamy granice na wizie od bezpieczeństwa gdy przejeżdżamy na karcie małego ruchu. To są same plusy - mówi Tomasz Lato, burmistrz Gołdapi. Dla obywateli polskich również. Za kartę małego ruchu płacili 200 zł. Za wizę muszą zapłacić pięć razy więcej.
Autor: tol/gry / Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: Fakty TVN