Aplikacje sprawdzające prawdziwość informacji, mniej tradycyjnych reklam, inwazja botów w komunikatorach, rozwój wideo - to najważniejsze nowe trendy w mediach w 2017 roku, wynika z raportu Instytutu ds. Badania Dziennikarstwa agencji Reutera.
Raport Instytutu prognozujący co czeka media w 2017 roku, powstał przy pomocy badania opinii przeprowadzonego wśród 143 szefów, redaktorów naczelnych i kierowników ds. rozwoju redakcji z 23 krajów.
Z badania wynika, że do ich głównych zmartwień należy między innymi rozpowszechnianie się fałszywych informacji (głównie na Facebooku i Twitterze), choć 70 procent z nich jest przekonanych, że walka z nimi doprowadzi do wzmocnienia pozycji profesjonalnych mediów.
Walka o prawdę
W ocenie autorów raportu doświadczymy "eksplozji" sektora serwisów i aplikacji, które pozwolą natychmiast zweryfikować prawdziwość nowej wiadomości. Do końca 2017 roku ma ich być już "setki". Finansować je będą nie tylko media, ale też filantropii, fundacje i portale społecznościowe zaniepokojone zalewem tzw. postprawdy, który najbardziej uwidocznił się podczas amerykańskich wyborów prezydenckich. Specjalne algorytmy i aplikacje będą automatycznie sprawdzać, czy dana informacja to prawda, czy fałsz. - Nic nie stymuluje rozwoju technicznego tak jak wojna, a wojny informacyjne już doprowadzają do powstania "dziennikarstwa wspomaganego elektronicznie", ponieważ media tradycyjne i te społecznościowe szukają broni, aby walczyć - mówi o reakcji na zalew postprawdy cytowany w raporcie Paul Bradshaw z Uniwersytetu Birmingham. Należy się spodziewać konfliktów o to, które systemy sprawdzania faktów są lepsze i tego, że każda strona sceny politycznej będzie miała swoje. Jak wynika z raportu, walczyć z fałszywymi informacjami będą też na własną rękę same portale społecznościowe, zwłaszcza Facebook, które są głównym miejscem ich rozpowszechniania. W innym wypadku za bardzo cierpiałaby na tym ich wiarygodność. Prawdopodobnie najpierw zostaną wprowadzone rozwiązania umożliwiające łatwe raportowanie fałszywych informacji i karania ich autorów. Zatrudnieni zostaną też dodatkowi ludzie, których zadaniem będzie czuwać nad tym systemem i dbać o szybki czas reakcji. Jak wynika z sondażu, 70 procent przedstawicieli mediów jest przekonanych, że ta walka z postprawdą wzmocni ich pozycję.
Trudne relacje
Walka z zalewem fałszywych informacji będzie elementem szerszego sporu na linii media (tworzące treści) - platformy (np. Facebook, Twitter, Snapchat, które przekazują i rozpowszechniają nie swoje treści). Obecnie sytuacja jest niestabilna, bowiem choć obie strony są od siebie zależne, to ta druga przejmuje lwią część pieniędzy z reklam. Niemal cały zeszłoroczny wzrost wydatków na reklamy w USA trafił do Google i Facebooka. Cała reszta mediów musiała się zadowolić jednym procentem z puli trzech miliardów dolarów. Taka sytuacja prowadzi do drastycznych cięć w tradycyjnej prasie papierowej, która w ocenie autorów raportu będzie dalej się kurczyć w 2017 roku. Przechodzenie do sfery wirtualnej ma być jeszcze szybsze niż wcześniej. Problemy z pieniędzmi mają jednak dotyczyć nie tylko prasy papierowej, ale nawet mediów internetowych, których dochody z reklam są przejmowane przez platformy. Według sondażu połowa szefów mediów będzie się tym przejmować bardziej niż rok wcześniej, ale pomimo tego nie widzi alternatywy i będzie dalej inwestować w obecność na Facebooku i innych platformach. Można się więc spodziewać jeszcze więcej informacji i mediów na portalach społecznościowych. Tylko co piąty uczestnik sondażu planuje bardziej interesować się swoją stroną. Pozostali planują dzielić uwagę po równo. W 2017 roku pojawią się próby tworzenia własnych platform przez media - wynika z badania. Na przykład aplikacji gromadzących i pokazujących informacji. Jest też możliwe, że np. sam Facebook czy inne platformy będą płacić mediom za dostarczanie informacji, aby mieć ich więcej niż inni. Poza tym w świecie portali informacyjnych zaczną się przejęcia i konsolidacja.
Jakie będą reklamy
Walka na linii media-platformy ma doprowadzić do tego, że zaczną znikać tradycyjne reklamy, do których przyzwyczailiśmy się przez lata. Firmy, które dotychczas je wykupywały, przeznaczają coraz więcej pieniędzy na inne formy promowania siebie, zwłaszcza na portalach społecznościowych. Przemawia za tym wspomniane przejęcie przez Google i Facebook 99 procent wzrostu wydatków reklamowych w USA w minionym roku. Media muszą więc szukać alternatywnym sposobów zarabiania, zwłaszcza, że globalnie rośnie popularność wtyczek do blokowania tradycyjnych reklam. Z sondażu wynika, że najbardziej popularną alternatywą wśród pytanych przedstawicieli mediów są bezpośrednie płatności (czyli np. wysłanie SMS w celu uzyskania dostępu do artykułu - 45 procent), materiały sponsorowane (42 procent) i w znacznie mniejszym stopniu subskrypcje (14 procent). - Spodziewamy się, że do 2025 roku tradycyjne reklamy wyświetlające się na stronie praktycznie znikną - twierdzi wicenaczelny brytyjskiego "The Economist" Tom Standage. W celu przekonania czytelników do płacenia za dostęp albo wykupywania abonamentu, media będą starały się uczynić z nich wierniejszych klientów. Oznacza to gromadzenie informacji o internautach, aby na przykład dostosować do ich zainteresowań to, jakie będą im przedstawiane informacje. - Tylko wiedząc więcej o swoich klientach media mogę mieć nadzieję w rywalizacji z Facebookiem - twierdzą autorzy raportu. Oznacza to inwestowanie w systemy śledzące aktywność internautów i zachęcanie ich do rejestrowania się. Rozgorzeje też coś, co autorzy raportu określają "bitwą o ekran blokady". Chodzi o rozpowszechnienie się alertów i różnych skrótowych informacji, które za zgodą internautów będą się wyświetlać nawet na ich zablokowanych telefonach. Wszystko w celu dotarcia ze swoją informacją jako pierwszy. 69 procent uczestników sondażu określa to jako "bardzo ważna" ścieżka rozwoju w 2017 roku.
Nadchodzą boty
Ważnym obszarem, na który będą starały się wejść media będą też komunikatory, takie jak Messenger czy WhatsApp, które są obecnie najbardziej powszechnymi sposobami komunikacji w sieci. Tylko przez te dwie aplikacje ludzie wysyłają dziennie 60 miliardów wiadomości. To wielki potencjalny rynek. Nie bez powodu około połowy badanych przedstawicieli mediów deklaruje, że w 2017 roku planuje próbować na niego wejść. Autorzy raportu twierdzą, że nie będzie to proste. Głównym narzędziem mają być boty - inteligentne programy, które będą w stanie odpowiadać na pytania i prowadzić rozmowę, dostarczając użytkownikom informacji. Na przykład internauci będą mogli pytać o pogodę, najnowsze doniesienia na temat wypadku na pobliskiej drodze, czy zamachu na innym kontynencie. Wszystko za pośrednictwem komunikatorów, bez konieczności instalacji dodatkowych aplikacji. Potencjalnie bardzo interesującym rozwiązaniem są boty zdolne do reakcji na komendy głosowe - rozwinięcie znanych już z wielu telefonów asystentów głosowych. Według firmy analitycznej Gartner do 2020 roku aż 30 procent ruchu w internecie będą stanowić internauci sterujący swoimi urządzeniami przy pomocy głosu. Autorzy raportu upatrują tutaj nadziei dla różnych treści audio na żądanie. Internauci np. jadąc samochodem czy gotując i mając zajęte ręce będą mogli głosem uruchomić audycję radiową czy audiobooka.
Więcej wideo
Szansa na zwiększenie udziału dla treści audio będzie jednak tylko tłem dla dominujących na rynku treści wideo. Zdecydowana większość respondentów ma zamiar w nie inwestować i jest przekonana, że ich znaczenie będzie rosło. 90 procent chce koncentrować się na krótkich filmikach informacyjnych, które zwłaszcza w ostatnim roku znacznie zyskały na popularności. Jednak w ocenie autorów raportu w 2017 roku będzie ich już za dużo i zaczną one tracić na znaczeniu. Spadnie ich wartość dla reklamodawców. Podobnie ma być z przekazem na żywo za pośrednictwem Facebooka, który również stał się bardzo popularny w 2016 roku. W ocenie autorów raportu ich wzrost zostanie zatrzymany w tym roku. - Programy na żywo są z natury nieefektywnym sposobem przekazywania informacji w czasach, kiedy uwaga klienta jest coraz cenniejsza - stwierdzają. Mniejsze znaczenie będą miały długie materiały wideo, ponieważ ich produkcja jest stosunkowo droga. Nie znikną jednak, bo jednocześnie stwarzają one lepsze możliwości do wyświetlania reklam. Wzrost znaczenia materiałów wideo w internecie będzie wyzwaniem dla tradycyjnej telewizji. Nie będzie on oznaczać porzucenia telewizorów, ale korzystanie z nich w nowy sposób - czyli coraz częstsze wyświetlanie na nich materiałów z sieci. Rozpowszechnianie się odpowiednich technologii sprawi, że usługi oferujące wideo na żądanie będą rosły w siłę. W celu przyciągnięcia nowych klientów będą musiały inwestować w popularne i profesjonalnie robione programy, upodobniając się w tym zakresie do tradycyjnej telewizji.
Pionierskie nowe technologie
Autorzy raportu zwracają też uwagę na jeszcze mało popularną technologię wirtualnej rzeczywistości. Na razie niezbędne do jej wykorzystywania urządzenia są dość drogie, ale już w tym roku mają stać się bardziej dostępne. Zwłaszcza takie, które będą wykorzystywać smartfony. Niektóre media prowadzą już pierwsze eksperymenty, mające na celu ustalić, jak najlepiej będzie można wykorzystać tą nową technologię. Na przykład amerykański “New York Times” i brytyjski “Guardian” stworzyły odpowiednie zespoły. Wirtualna rzeczywistość ma oferować szansę na wywołanie silnych emocji u widza, obudzić ich empatię. - Może wywołać poczucie jedności pomiędzy widzem a osobami albo wydarzeniami, o których będzie mówić materiał, ponieważ będzie czuł się obecny - uważa Jake Silverstein, który odpowiada w “NYT” za eksperymenty z rzeczywistością wirtualną. Autorzy raportu przypuszczają, że producenci sprzętu będą współpracować z wybranymi mediami i wspierać je finansowo, aby stworzyć rynek i zainteresowanie wirtualną rzeczywistością. Inną nową technologią, która w 2017 roku będzie zyskiwać na znaczeniu, będą robo-dziennikarze, czyli systemy potrafiące automatycznie generować wiadomości. Nie zastąpią one dziennikarzy całkowicie w dającej się przewidzieć przyszłości, ale będą istotnym wsparciem przy stosunkowo prostych i powtarzalnych zadaniach. Na przykład przy opisywaniu wyników sportowych w mniej ważnych ligach lokalnych czy analizowaniu danych podczas dochodzeń dziennikarskich.
Autor: mk//bgr / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock