Niemieckie przepisy ws. płacy minimalnej postawiły nasze firmy transportowe w trudnej sytuacji - powiedziała we wtorek premier Ewa Kopacz. Zadeklarowała, że zawsze będzie bronić polskich przedsiębiorców i miejsc pracy. - Naszym celem jest to, aby wewnętrzna regulacja Niemiec nie miała negatywnego wpływu na rozwój polskiej gospodarki - mówiła Maria Wasiak, minister infrastruktury i rozwoju.
Ewa Kopacz w czasie konferencji prasowej odniosła się do po piątkowych rozmów ministrów pracy Polski i Niemiec w Berlinie. Ogłoszono po nich, że niemiecki rząd zawiesił obowiązujące od stycznia przepisy dot. płacy minimalnej dla kierowców ciężarówek przejeżdżających tranzytem przez Niemcy do czasu wyjaśnienia sprawy przez Komisję Europejską.
Nadinterpretacja
Jak mówiła premier, problem ten dotyczy 35 tys. polskich przedsiębiorców transportowych. - Rozporządzenia (niemieckie przepisy - red.), które w wielu przypadkach były nadinterpretowane, powodowały, że w trudnej sytuacji postawiono naszych przedsiębiorców transportowych, spowodowały niepokój nie tylko tych, którzy dzisiaj te przedsiębiorstwa prowadzą, ale również troskę rządu o miejsca pracy, które dzięki tym przedsiębiorstwom w tej chwili są zapewniane - zaznaczyła Ewa Kopacz.
- Nie tylko ochrona polskich przedsiębiorców, których zawsze będę bronić, ale też będę bronić polskich miejsc pracy, ale zawsze będę też bronić fundamentu, jakim jest jednolity rynek w Unii Europejskiej - dodała szefowa rządu.
Negatywny wpływ
Maria Wasiak, minister infrastruktury i rozwoju twierdzi, że rząd już we wrześniu badał wpływ wprowadzenia regulacji o płacy minimalnej na polską branżę transportową. Przypomniała, że następnie rząd zdecydował się na podjęcie rozmów międzyrządowych.
- Ich rezultatem jest wstrzymanie egzekwowania przepisów wykonawczych w odniesieniu do tranzytu do czasu wyjaśnienia tej kwestii przez Komisję Europejską. Dodatkowo w następnym tygodniu pracę rozpoczną zespoły robocze, które mają wyjaśnić wszystkie wątpliwości, którym mamy wiele. Naszym celem jest to, aby wewnętrzna regulacja Niemiec nie miała negatywnego wpływu na rozwój polskiej gospodarki - mówiła Wasiak.
Wbrew idei UE
Władysław Kosiniak-Kamysz, minister pracy i polityki społecznej stwierdził, że powstaje koalicja państw, które skierują zapytanie do Komisji Europejskiej o zbadanie zgodności z prawem przepisów o płacy minimalnej.
- Nie chodzi o to, że Niemcy wprowadzając przepisy o minimalnym wynagrodzeniu zmieniły strukturę europejską, bo w większości państw w Unii Europejskiej ma ustanowioną płacę minimalną. Chodzi o interpretację tych przepisów. Rozciągnięcie ich aż tak szeroko i ich wpływ w szczególny sposób na rynek transportu całej UE a nie tylko polskiej branży. Niemieckie regulacje wprowadzają ogrom formalności administracyjnych dla polskich przedsiębiorców - mówił Kosiniak-Kamysz i dodał, że w Polsce i Niemczech jest inne prawo pracy.
- Mamy różne składowe wynagrodzenia, które są nieporównywalne. Także to powoduje, że Polska nie może pogodzić się ze złamaniem standardów UE, idei wspólnego rynku wewnętrznego, czyli fundamentu, na którym zbudowaliśmy zjednoczoną Europę przez wprowadzanie nowych regulacji w krajach członkowskich. Uważamy, że te przepisy stoją w sprzeczności i z prawem i z ideami UE - uważa Kosiniak-Kamysz.
Niemiecka regulacja
Od 1 stycznia w Niemczech obowiązuje ustawa o płacy minimalnej; stawka za godzinę wynosi co najmniej 8,50 euro. Władze w Berlinie wskazywały, że stawka minimalna obowiązuje również kierowców z firm transportowych spoza Niemiec. W praktyce każda firma transportowa, której pojazd przejeżdżałby tranzytem przez terytorium tego kraju, musiałaby płacić swoim kierowcom odpowiednio wysokie stawki.
Autor: msz//gry / Źródło: tvn24bis.pl, PAP