Państwowa Inspekcja Pracy nałożyła tysiąc złotych kary na zarząd Polskich Linii Lotniczych LOT w związku ze zwolnieniem z pracy Moniki Żelazik, liderki jednego ze związków zawodowych. Inspekcja uznała, że przewoźnik podejmując decyzję o zwolnieniu kobiety naruszył przepisy. Rzecznik prasowy spółki Adrian Kubicki poinformował, że linia lotnicza złożyła odwołanie od nałożonej kary. - Stoimy na stanowisku, że zwolnienie pani Moniki Żelazik było słuszne - podkreślił w rozmowie z tvn24bis.pl.
O piśmie, w którym Państwowa Inspekcja Pracy odnosi się do zwolnienia Moniki Żelazik z PLL LOT, poinformował na Twitterze Piotr Szumlewicz z Ogólnopolskiego Porozumienia Związków Zawodowych, które stanęło w obronie zwolnionej kobiety. Dzięki Szumlewiczowi poznaliśmy też treść pisma - jego fragmenty pierwszy opublikował portal money.pl.
W dokumencie datowanym na 10 lipca 2018 roku Państwowa Inspekcja Pracy uznała, że przewodnicząca Związku Zawodowego Personelu Pokładowego i Lotniczego PLL LOT Monika Żelazik została zwolniona z naruszeniem przepisów.
Jakie zastrzeżenia?
W trakcie postępowania kontrolnego Inspekcja ustaliła, że zarząd związku nie wyraził zgody "na zwolnienie pracownika".
Tymczasem - jak przypomniała PIP - "szczególna ochrona trwałości stosunku pracy działaczy związkowych sprowadza się do zakazu wypowiadania się i rozwiązywania stosunku pracy przez pracodawcę, bez uzyskania uprzedniej zgody zarządu zakładowej organizacji związkowej".
W przypadku zwolnienia Moniki Żelazik taka zgoda nie została jednak wyrażona. Mimo to zarząd PLL LOT na początku czerwca br. zdecydował się na zwolnienie szefowej związku.
Dlatego - jak czytamy w piśmie - inspektor pracy wszczął postępowanie wykroczeniowe w stosunku do całego zarządu PLL LOT.
Związki chcą dymisji prezesa
"Zgodnie z naszymi ocenami zwolnienie Moniki Żelazik było nielegalne i stanowiło skandaliczny przejaw nagonki na związki zawodowe prowadzonej przez prezesa Milczarskiego" - mówi nam Piotr Szumlewicz, przewodniczący Rady OPZZ województwa mazowieckiego.
"Biorąc pod uwagę ustalenia PIP, jak też rosnący odsetek opóźnionych i odwołanych kursów oraz deklarowany przez pilotów spadek bezpieczeństwa lotów, domagamy się pilnej interwencji premiera, Mateusza Morawieckiego, w tym natychmiastowej dymisji prezesa Rafała Milczarskiego i przywrócenia do pracy Moniki Żelazik" - dodał.
LOT odwoła się od kary
Postępowanie PIP skończyło się nałożeniem pod koniec lipca kary finansowej w wysokości tysiąca złotych na zarząd polskiego przewoźnika.
W rozmowie z tvn24bis.pl rzecznik prasowy PLL LOT Adrian Kubicki przyznał, że Państwowa Inspekcja Pracy uznała niezgodność z procedurami tylko w zakresie zwolnienia pracownika wbrew opinii związków zawodowych. Ale - jak tłumaczył - "decyzja PIP-u w żaden sposób nie legalizuje lub nie delegalizuje zwolnienia pani Moniki Żelazik".
- W oczywisty sposób nie dostaliśmy zgody ani pozytywnej opinii od związków, że możemy tę osobę zwolnić, co zdaniem PIP naruszyło przepisy. Dlatego Państwowa Inspekcja Pracy nałożyła na zarząd PLL LOT mandat w najniższej wysokości przewidzianej przez prawo - poinformował Adrian Kubicki. Dodał jednak, że "zarząd mandatu nie przyjął, bo nie zgadza się z opinią Inspekcji". - Stoimy na stanowisku, że zwolnienie pani Moniki Żelazik było słuszne - podkreślił przedstawiciel przewoźnika. Jednocześnie poinformował, że PLL LOT złożył odwołanie od nałożonej kary.
Pytania w tej sprawie wysłaliśmy także do przedstawicieli Państwowej Inspekcji Pracy, jednak odpowiedź otrzymamy dopiero w czwartek.
Autor: mb//sta / Źródło: tvn24bis.pl