Andrzej Duda w trakcie kampanii wyborczej składał liczne obietnice gospodarcze, dotyczące m.in. wieku emerytalnego, kwoty wolnej od podatku czy pomocy dla "frankowiczów". Przypominamy, z czego będziemy mogli rozliczyć przyszłego prezydenta.
"Frankowicze"
Według Andrzeja Dudy należałoby przewalutować kredyty we franku szwajcarskim po kursie, po jakim te kredyty zostały zaciągnięte.
- Państwo polskie powinno im ("frankowiczom" - red.) pomóc. Bo państwo polskie od dawna powinno dbać o ich interesy. W tym zakresie jest konieczna zmiana podejścia. Nie jest tak, że instytucje bankowe będą królowały. Trzeba powrócić do rozliczenia złotówkowego tych kredytów, tak jakby nigdy nie były we frankach zawarte - powiedział podczas debaty w TVN.
Przy wyliczaniu kosztów tej obietnicy możemy posiłkować się raportem KNF opublikowanym pod koniec 2013 roku. Koszty dla sektora bankowego sięgałyby 40 mld złotych, w związku z czym niektóre banki mogłyby stać się niewypłacalne i musiałyby być ratowane ostatecznie z pieniędzy podatników.
Niższy wiek emerytalny
Cofnięcie reformy emerytalnej to kolejna propozycja Andrzeja Dudy, który podkreśla, że nie można nakazać pracować Polakom do 67. roku życia, jak to ma być w przyszłości. Całość reformy emerytalnej wchodzi bowiem stopniowo dla kobiet od 2040 roku, dla mężczyzn od 2020 roku. Wielu ekonomistów podkreśla jednak, że taki pomysł byłby niekorzystny dla systemu emerytalnego i samych emerytów.
Jak wyjaśniał Duda, "ludzie powinni mieć wolność w naszym kraju, powinni mieć także wolność korzystania z długości pracy. Jeżeli ktoś chce pracować dłużej - takie powinno być główne założenie ustawy - to może pracować dłużej. To jest jego wybór. Jeżeli ktoś chce przejść wcześniej na emeryturę, być może będzie miał mniejszą - bo mógłby wypracować większą, pracując dalej - ale obywatel musi mieć wybór".
Z wyliczeń Pracodawców RP wynika, że całkowite cofnięcie reformy emerytalnej może kosztować 71,5 mld zł do 2020 r.
Podniesienie kwoty wolnej od podatku
Wyższa kwota wolna od podatku to kolejna kwestia podnoszona przez Andrzeja Dudę w trakcie prezydenckiej kampanii.
- Patrząc od 2007 roku, liczba Polaków, którzy zarabiają najniższą możliwą pensję, podwoiła się. Bezrobocie w międzyczasie oczywiście wzrosło. (...) Dziś potrzebne jest podwyższenie kwoty wolnej od podatku. Ja już się do tego zobowiązałem. To jest ulga zwłaszcza dla mniej zarabiających. Dla tych, którzy dostają choćby najmniejszą emeryturę, te przysłowiowe 880 zł, to będzie ponad 75 zł miesięcznie i to będzie realna pomoc - mówił Duda.
Obecnie kwota wolna od podatku to nieco ponad 3091 zł. Zatem jeżeli ktoś uzyskuje miesięczne dochody w wysokości 300 zł, to już wówczas musi płacić podatek dochodowy.
Szacuje się, że w przypadku propozycji kandydata PiS-u i podniesienia tej kwoty do 8 tys. zł w pierwszym roku będzie to generowało koszty dla budżetu państwa rzędu 10-20 mld zł. Do 2020 roku wyniesie łącznie 80 mld zł.
Polityka prorodzinna
W obszarze polityki prorodzinnej Duda proponował 500 zł miesięcznie na dziecko z rodzin najbardziej ubogich. Taka dopłata miałaby przysługiwać także zamożniejszym - od drugiego dziecka. Rocznie spełnienie takiej obietnicy ma kosztować 45 mld zł. Do 2020 roku, jak wyliczają eksperci z Pracodawcy RP, będzie to 120 mld złotych.
Andrzej Duda chce ponadto bezpłatnych przedszkoli, co kosztowałoby budżet państwa 20 mld zł.
Nowy podatek
Duda w trakcie kampanii zaproponował, by opodatkować aktywa bankowe i hipermarkety.
Taki ruch przypomina to na co zdecydował się premier Węgier Wiktor Orban. Prawo i Sprawiedliwość wylicza, że podatki od instytucji finansowych i sklepów wielkopowierzchniowych przyniosłyby 7 mld zł zysku rocznie.
W ostatnich latach 10 firm handlowych z największymi przychodami płaciło rocznie łącznie zaledwie 600 mln podatku dochodowego, przy czym ich roczne dochody idą w dziesiątki miliardów. Np. tylko Biedronka uzyskuje przychody w wysokości 36 mld złotych rocznie.
Repolonizacja banków?
Prezydent-elekt chciał także repolonizacji banków. - Dzisiaj dwie trzecie banków znajdują się w rękach obcego kapitału i repolonizacja jest potrzebna. Powinna nastąpić przez stopniowy wykup banków przez polskie instytucje finansowe - mówił.
Zapytaliśmy o ten postulat w TVN24 BiŚ Kazimierza Krupę, b. naczelnego "Forbesa", i Macieja Bitnera, głównego ekonomistę WISE. - Banki są zarządzane przez kapitał zagraniczny, ale pieniądze w nich są polskie - oceniali eksperci w TVN24 Biznes i Świat. - Repolonizacja banków czy odbudowa przemysłu stoczniowego to są raczej hasła, które są wyrazem intencji pana Dudy, a nie rzeczywistych zamierzeń. Jedno i drugie jest nierealistyczne - dodawali.
Autor: mb / Źródło: tvn24bis.pl