500 złotych nie na każde dziecko i nie dla każdego - obietnica z kampanii PiS nie rozpala już tak bardzo i nawet premier Beata Szydło studzi emocje. Czy najbogatsi też mają zyskać? Czy najbiedniejsi przypadkiem nie stracą? PiS zapewnia: nie wycofujemy się, ale coraz częściej mowa jest o dodatkowych warunkach, które będzie trzeba spełnić, by otrzymać 500 zł. Materiał "Faktów" TVN.
Pieniądze dla wszystkich?
Poza podstawową propozycją są też szczegóły, o czym mówiła we wtorek Beata Szydło. Czy bogatsi też powinni dostawać dodatek, czy - jak zastanawiała się szefowa rządu - "powyżej pewnego poziomu może trzeba zrezygnować z tego programu"?
Takimi opiniami mieli się z szefową rządu dzielić sami lepiej sytuowani. Ale to podobno tylko opinie o pomyśle, który wkrótce ma trafić do konsultacji. - O tym będzie rozmowa, co nie oznacza, że nie będziemy pilnować swojego stanowiska. My uważamy, że jednak to powinno być dla wszystkich, to nie jest zasiłek socjalny - powiedziała Elżbieta Witek, rzecznik prasowy rządu.
Część komentatorów zwraca uwagę, że o 500 zł trzeba będzie wystąpić, więc strona rządowa może liczyć, że nie wszyscy staną w kolejce po takie pieniądze. A co, jeśli tak? - Jesteśmy gotowi na realizację finansową tego projektu - zapowiedziała we wtorek Szydło.
Nie ma pieniędzy
Opozycja twierdzi jednak co innego. - Ta poprzeczka celowo została ustawiona tak wysoko i w tym momencie powoli PiS będzie się wycofywało z tego projektu. Zapewne skutecznie, bo tych pieniędzy w budżecie nie ma - uważa Kamila Gasiuk-Pihowicz z Nowoczesnej.
Chodzi o 20 mld zł, bo na tyle opozycja szacuje koszt projektu. Warto przypomnieć, że według wstępnych założeń rodzinie przysługiwało będzie 500 zł na drugie i kolejne dziecko. Na pierwsze dziecko pieniądze mają dostać tylko najbiedniejsi. Ale tu pojawia się pewien problem, o czym mówił były minister pracy i polityki społecznej Władysław Kosiniak-Kamysz. Pytanie brzmi: czy najbiedniejsi, otrzymując 500 złotych na dziecko, rzeczywiście będą mieli o 500 więcej?
- Stracą inny zasiłek. Czyli te 500 zł nie będzie 500 zł, a może będzie to 100 zł, bo 400 zł będzie mniej z innych zasiłków. Interes dla najbiedniejszych, których najbardziej powinniśmy wesprzeć, będzie najmniejszy - tłumaczy Kosiniak-Kamysz.
"Nikt nie straci"
Rafalska odpowiada, że "tych dwóch porządków nie można dzielić." - Polityka rodzinna to nie jest polityka socjalna. Żadna rodzina nie straci, chcemy, żeby rodziny wychodziły z ubóstwa, były mocne ekonomicznie, samodzielne - argumentuje. Żadna rodzina nie straci, ale to nie musi oznaczać, że każda zyska tyle samo. No chyba, że projekt jeszcze się zmieni. Na to, że wejdzie w życie od stycznia już nikt nie liczy. Wczesna wiosna to bardziej realny termin.
Autor: tol / Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock