- Wycofujemy się definitywnie z prac nad projektem ustawy o podwyżkach dla najważniejszych osób w państwie - powiedział dziennikarzom Łukasz Schreiber z PiS, który prowadził nowelizację ustawy w Sejmie. Jak mówił wcześniej Ryszard Terlecki, wicemarszałek Sejmu i szef klubu PiS, "oba projekty zostały wycofane. Uważamy, że nie był (nowy projekt - red.) wystarczająco przygotowany na sytuację, w której jesteśmy".
Szef klubu Prawa i Sprawiedliwości, wicemarszałek Sejmu Ryszard Terlecki poinformował w czwartek, że projekty klubu PiS dotyczące podwyżek wynagrodzeń dla m.in. premiera oraz ministrów zostały wycofane z Sejmu. To oznacza, że już drugi projekt dotyczący podwyżek dla najważniejszych osób w państwie został wycofany z Sejmu w ciągu zaledwie kilku dni - pierwszy z nich wpłynął 18 lipca a już 20 lipca został wycofany, a ostatni - wpłynął dziś i po zaledwie kilku godzinach prace nad nim zostały zakończone.
Jak powiedział poseł Łukasz Schreiber, Prawo i Sprawiedliwość "definitywnie" wycofuje się z prac nad projektem ustawy o podwyżkach dla najważniejszych osób w państwie. - Jestem zadowolony, że umiemy się wsłuchiwać się w głos społeczeństwa - dodał.
- Zaproponowaliśmy dyskusję na ten temat. Podkreślałem, że to jest projekt bazowy o którym mamy rozmawiać. Nie ma przyzwolenia społecznego na ten projekt, tak odczytaliśmy głosy Polaków. Dlatego wycofujemy i rezygnujemy z tego projektu - tłumaczył Schreiber.
Dlaczego?
Terlecki pytany przez dziennikarzy m.in. o to, dlaczego projekt PiS w sprawie podwyżek został wycofany. - Uważamy, że nie był wystarczająco przygotowany na sytuację, w której jesteśmy - wyjaśnił. Dopytywany przyznał, że wycofany został także drugi projekt PiS w tej sprawie. - Oba zostały wycofane - powiedział. Pytany, kto odpowiada za zamieszanie wokół projektu w sprawie podwyżek powiedział, że "to były projekty klubowe i zostały wycofane przez klub Prawa i Sprawiedliwości". Dodał, że wiedział o tym, że projekty zostały złożone. Jak podkreślił, obecnie "nie ma żadnego innego projektu" PiS w sprawie podwyżek.
Co zakładał nowy projekt?
Dziś rano do Sejmu trafił nowy projekt posłów PiS, którego wprowadzenie w życie miało określać wynagrodzenia najważniejszych osób w państwie. Najważniejszą zmianą w porównaniu do poprzedniej wersji projektu było wprowadzenie dodatku wyrównawczego w wysokości 50 proc. wynagrodzenia zasadniczego, które przysługuje podsekretarzowi stanu i który wyniesie 3886,25 zł.
Podwyżki
Oznacza to, że m.in. premier, prezydent, ministrowie, wiceministrowie mieli otrzymać oprócz obecnego wynagrodzenia zasadniczego i dodatku funkcyjnego także wspomniany dodatek wyrównawczy.
W nowym projekcie ustawy nie było też wzoru, na podstawie którego wyliczane miało być wynagrodzenie najważniejszych osób w państwie. Mowa o algorytmie, który służył wyliczeniu dodatku funkcyjnego. Miał on zależeć od średniego wzrostu PKB w ostatnich latach, współczynnika nierówności społecznej (tzw. współczynnik Giniego) i mnożników funkcyjnych.
Według wcześniejszej wersji projektu wynagrodzenia prezydenta, wicepremierów, ministrów, wiceministrów i wojewodów miały wzrosnąć o 4-5 tys. zł brutto. Natomiast premier miał zarabiać ok. 7,6 tys. zł więcej niż obecnie. Z kolei pensje posłów i senatorów miały wzrosnąć o 2,7 tys. zł miesięcznie.
Pierwsze damy
Obie wersje projektu zakładały, że wynagrodzenie otrzyma obecna i byłe Pierwsze Damy. Wysokość wynagrodzenia przysługującego małżonkowi Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej miała stanowić 55 proc. wysokości wynagrodzenia, przysługującego zgodnie z ustawą Prezydentowi Rzeczypospolitej Polskiej, czyli - zgodnie z nową wersją projektu ustawy - 13 212 zł miesięcznie.
Co ważne pierwsza dama miała w terminie 30 dni od wejścia w życie ustawy złożyć - podobnie, jak m.in. ministrowie i posłowie - oświadczenie majątkowe.
Według nowego projektu ustawy byłemu prezydentowi miała przysługiwać dożywotnia pensja w wysokości 75 proc. wynagrodzenia pobieranego w czasie pełnienia funkcji, czyli 18 tys. zł. Podobne przepisy miały objąć małżonkę prezydenta. Po zakończeniu pełnienia funkcji dożywotnio miała pobierać 75 proc. swojego wynagrodzenia, czyli około 9,9 tys. zł.
Dlaczego?
Jak podkreślali autorzy w obu wersjach projektu ustawy, zmiana systemu wynagradzania osób zajmujących kierownicze stanowiska państwowe jest konieczna "w celu zatrzymania procesu migracji profesjonalnych menadżerów z sektora publicznego do sektora prywatnego".
Autorzy ustawy wymienili przy tym dwa podstawowe mankamenty obecnego systemu wynagradzania osób zajmujących kierownicze stanowiska państwowe.
Pierwszym z nich jest wieloletni brak waloryzacji. "Doprowadziło to do sytuacji, w której osoby o wysokich kwalifikacjach nie przyjmują ofert na kierowniczych stanowiskach państwowych albo rezygnują z zajmowanych stanowisk, z uwagi na relatywnie niski poziom wynagrodzeń" - podkreślono.
"Ponadto obecny system doprowadził do sytuacji, w której pracownicy zatrudnieni na wyższych stanowiskach w służbie cywilnej w danym urzędzie są lepiej wynagradzani niż osoby zajmujące kierownicze stanowiska państwowe w tym samym urzędzie" - dodano. Po drugie zdaniem autorów ustawy "obecnie obowiązujący system wynagradzania osób zajmujących kierownicze stanowiska państwowe nie uwzględnia elementów motywacyjnych dla tych osób".
Według założeń projektu ustawy nowe przepisy miały wejść w życie od 1 września tego roku.
Wycofanie
W środę klub PiS po konsultacji z władzami partii oraz krytyce opozycji wycofał projekt ws. zmian wynagrodzeń m.in. dla premiera i ministrów. Poseł tej partii Łukasz Schreiber zapowiadał wówczas, że w nowej wersji projektu, którą poznaliśmy dziś, koszt podwyżek będzie niższy o około 35-40 proc. i wyniesie około 10 mln zł.
Tak wycofanie poprzedniego projektu ustawy ws. podwyżek dla najważniejszych osób w państwie skomentował prezes PiS Jarosław Kaczyński. Materiał TVN24:
Autor: msz//km / Źródło: tvn24bis.pl,
Źródło zdjęcia głównego: P. Tracz / KPRM