Zysk z Narodowego Banku Polskiego przekazany budżetowi państwa obniży przyszłoroczne potrzeby pożyczkowe - mówił w poniedziałek dziennikarzom wicepremier Mateusz Morawiecki zaznaczając, że nie wpłynie to na poziom deficytu sektora finansów publicznych liczony według europejskich standardów.
Morawiecki pytany był przez dziennikarzy o spodziewaną wpłatę z zysku NBP za ten rok, która powinna zasilić przyszłoroczny budżet. Wicepremier, minister rozwoju i finansów wskazał, że w projekcie ustawy budżetowej na 2017 r. zapisane jest ok. 627 mln zł z NBP.
Wyższa dywidenda?
- Myślę, że trzeba jeszcze poczekać. Słyszałem tyle, co państwo pewnie, że jest szansa na wyższą dywidendę. Natomiast nie spodziewam się na razie żadnych konkretnych kwot, dopóki nie mam oficjalnych informacji - powiedział. Podkreślił, że z punktu widzenia Polski interesujący jest przede wszystkim deficyt sektora finansów publicznych liczony według metodologii ESA2010. - A w tym deficycie nie zalicza się wpływów z Narodowego Banku Polskiego. Czyli tak naprawdę korzyść z ewentualnych wpłat z NBP-u dotyczy relatywnego (wobec PKB - PAP) obniżenia długu i zmniejszenia potrzeb pożyczkowych rządu - wyjaśnił.
Rekordowy zysk?
Czwartkowy "Puls Biznesu" podał, że w przyszłym roku NBP może przekazać rekordowo wysoką dywidendę do budżetu (do budżetu trafia 95 proc. zysku NBP), czyli wyższą niż 8,6 mld zł osiągnięte w 2011 r. Anonimowa osoba z NBP poinformowała gazetę, że jeszcze we wrześniu br. na potrzeby prac nad budżetem bank centralny poinformował resort finansów, iż można się spodziewać zysku rzędu 6 mld zł, ale dziś wiele wskazuje na to, że zysk będzie rekordowy.
Autor: msz//ms / Źródło: PAP