Minister obrony Mariusz Błaszczak i prezes PZL Mielec Janusz Zakręcki podpisali w Mielcu umowę na dostawę czterech śmigłowców S-70i Black Hawk dla armii. Maszyny mają trafić do wojsk specjalnych do grudnia. Wartość umowy to 683,4 miliona złotych.
"Koszt jednego śmigłowca wraz z wyposażeniem wynosi ok. 75 mln zł. Cała kwota umowy stanowi 683,4 mln zł brutto z pakietami: logistycznym i szkoleniowym oraz doposażeniem" - podało MON. W skład pakietu logistycznego wchodzi zapas części zamiennych i eksploatacyjnych oraz sprzęt na potrzeby obsługi naziemnej śmigłowców. Pakiet szkoleniowy obejmuje kompleksowe szkolenie pilotów i personelu technicznego - dodał resort. "Wyposażenie zamówionych śmigłowców stanowi informację niejawną" - zastrzegło ministerstwo.
- To nowa konstrukcja, to śmigłowiec, który gwarantuje podwyższenie zdolności bojowych naszych żołnierzy. Polscy specjaliści są bardzo dobrzy, zasługują na to, żeby dysponować najnowocześniejszym sprzętem - mówił dziennikarzom minister Błaszczak. Zwrócił uwagę, że śmigłowce będą pochodziły z polskiego zakładu. - To jest nasz wspólny sukces, to jest sukces Wojska Polskiego, sukces PZL Mielec, ale to jest sukces Polski - mówił.
- To ważny dzień. Wojsko Polskie kupiło Black Hawki, śmigłowce sprawdzone – dodał. Podkreślił, że jest to konstrukcja wybrana przez ponad 20 państw, sprawdzona także w warunkach bojowych, m.in. w Iraku i Afganistanie.
Ważny zakup
W uroczystości brał udział również premier Mateusz Morawiecki. Odnosząc się do podpisania umowy szef rządu podkreślił, że poprzez tego typu zakupy Polska wzmacnia nie tylko sojusz NATO i bezpieczeństwo polskiego nieba, ale również polski przemysł. - Jest to połączenie strategii rozwoju ze strategią zapewnienia bezpieczeństwa - dodał. Przypominając, że w przeszłości w Mielcu dochodziło do zwolnień pracowników, Morawiecki wyraził zadowolenie z odwrócenia tego trendu i faktu, że dzisiaj do tamtejszych zakładów przyjmowani są nowi pracownicy. - Ten zakup jest ważny dla całej "doliny lotniczej", dla całego Podkarpacia, dla całej Polski, ważny ze względu na to, że bardzo wiele firm, rodzinnych firm, małych i średnich polskich przedsiębiorców ma możliwość dostaw dla zakładów mieleckich tutaj, żeby powstał ten helikopter Black Hawk - mówił premier. - Niech te "czarne jastrzębie", Black Hawki strzegą polskiego nieba; w herbie Mielca jest czarna przyłbica, ja myślę, że gdzieś tam w naszej świadomości, w naszych umysłach jest też coraz bardziej właśnie ten czarny jastrząb, który niech razem z białym orłem bronią polskiego nieba - powiedział.
Amerykański Black Hawk to średni, dwusilnikowy śmigłowiec wielozadaniowy. W wersji eksportowej, oznaczonej jako S-70i, jest montowany w PZL Mielec, gdzie wytwarza się także części tego śmigłowca. PZL Mielec jako własność korporacji Sikorsky należą do koncernu Lockheed Martin. Pierwszy Black Hawk z Mielca został oblatany w 2010 r. Zależnie od wersji, konfiguracji kabiny i wyposażenia żołnierzy, może zabrać maksymalnie 11-17 żołnierzy, jego maksymalna prędkość to 295 km/h, a zasięg ok. 500 km. Black Hawk, wyprodukowany w ponad 30 tys. egzemplarzy, został dotychczas kupiony lub wybrany przez ponad 30 państw. Black Hawki z Mielca zakupiła w ub. roku polska policja.
Przetargi
Po rezygnacji jesienią 2016 r. z zakupu 50 produkowanych przez Airbus Helicopters śmigłowców H225M Caracal w różnych wersjach, w 2017 r. MON ogłosiło przetargi na śmigłowce poszukiwawczo-ratownicze i zwalczania okrętów podwodnych oraz osiem śmigłowców dla wojsk specjalnych. Do postępowania na maszyny dla WS zgłosiły się trzy podmioty oferujące śmigłowce: Black Hawk (PZL Mielec i Sikorsky Aircraft Corporations); AW101 (WSK "PZL-Świdnik" - S.A.) oraz Caracal (konsorcjum Airbus Helicopters oraz Heli Invest Sp. z o.o. Services S.K.A.). W czerwcu 2018 r. MON anulowało jednak postępowania na śmigłowce dla Wojsk Specjalnych, argumentując, że dysponują one najnowszymi śmigłowcami w polskich siłach zbrojnych. Od tego czasu resort nie informował, czy w jakiś inny sposób pozyskuje maszyny dla Wojsk Specjalnych.
W piątek MON podało w komunikacie, że w ramach postępowania na dostawę śmigłowców do prowadzenia powietrznych operacji specjalnych zastosowano procedurę pozyskania sprzętu wojskowego w ramach pilnej potrzeby operacyjnej na wniosek Dowódcy Operacyjnego RSZ.
"Postępowanie zostało przeprowadzone w trybie negocjacji z jednym Wykonawcą, zgodnie z Decyzją Nr 367/MON Ministra Obrony Narodowej z dnia 14 września 2015 r. w sprawie zasad i trybu udzielania w resorcie obrony narodowej zamówień o podstawowym znaczeniu dla bezpieczeństwa państwa. Na takie rozwiązanie pozwala Ustawa z dnia 29 stycznia 2004 r. – Prawo Zamówień Publicznych" - dodano.
Poszukiwanie śmigłowców morskich
Za priorytet w ubiegłym roku resort uznał pozyskanie nowych śmigłowców zwalczania okrętów podwodnych w wersji pokładowej, zastępujących planowane do wycofania śmigłowce SH-2G.
W marcu ub.r. w postępowaniu na śmigłowce morskie ofertę złożyły dwie firmy: Airbus Helicopters i włoski koncern Leonardo, do którego należą m.in. zakłady PZL-Świdnik. MON informowało wówczas o zamiarze zakupu ośmiu śmigłowców (w dwóch transzach po cztery maszyny) do zwalczania okrętów podwodnych (ZOP) z jednoczesną zdolnością do prowadzenia misji ratowniczych na morzu. Z czasem zaczęto mówić o zakupie czterech śmigłowców, a czterech kolejnych w przyszłości. W maju br. MON poinformowało o zamiarze zakupu czterech śmigłowców ZOP.
Obietnice Macierewicza
Antoni Macierewicz, poprzednik Mariusza Błaszczaka na stanowisku szefa MON, kilkukrotnie zapewniał, że szybko dostarczone będą śmigłowce dla wojsk specjalnych.
W 2016 roku w obecności ówczesnej premier Beaty Szydło minister zapowiadał, że "już w tym roku zostaną dostarczone przynajmniej pierwsze dwa helikoptery", a "w przyszłym roku - osiem helikopterów".
Resursy, czyli w uproszczeniu przydatność do użycia śmigłowców polskiej armii, kończą się między 2019 a 2021 rokiem. Gdyby nie zerwano rozstrzygniętego przetargu na francuskie caracale, pierwsze maszyny latałyby z polską szachownicą już od ponad roku.
Autor: tol / Źródło: PAP