Chcemy, żeby parlament przyjął projekt ustawy o "matczynych emeryturach" do końca roku, aby przepisy mogły obowiązywać od 2019 roku - powiedziała wicepremier Beata Szydło. Zaznaczyła, że w niektórych przypadkach o "matczyną emeryturę" będą się mogli ubiegać także mężczyźni.
- Ten projekt jest przygotowany i czeka na przyjęcie przez rząd. Pan premier zdecyduje, kiedy to się stanie. Chcemy, żeby został on przyjęty przez parlament do końca roku, żeby ustawa mogła obowiązywać od 2019 roku - podkreśliła Szydło.
Wcześniej minister rodziny Elżbieta Rafalska informowała, że w projekcie budżetu na przyszły rok są zabezpieczone środki na te świadczenia.
Nie tylko dla kobiet
Z kolei Beata Szydło zwróciła uwagę, że w niektórych przypadkach o "matczyną emeryturę" będą się mogli starać również mężczyźni. - Są takie sytuacje losowe, kiedy ojciec zajmuje się wychowaniem dzieci. Przewidzieliśmy to w projekcie. Tacy ojcowie będą mieli prawo do otrzymywania świadczenia - mówiła wicepremier. - Zresztą ta emerytura będzie przyznawana indywidualnie na wniosek osoby zainteresowanej. Jestem przekonana, że będzie to duże wsparcie dla osób mieszkających i pracujących na wsi. Tam jest najwięcej mam, które wychowały liczne potomstwo, a w podeszłym wieku pozostały bez żadnych świadczeń emerytalnych. Dlatego Prawo i Sprawiedliwość wychodzi naprzeciw temu, zapomnianemu przez innych, środowisku - dodała wicepremier.
Wysokość dodatku
Jak wyjaśniał, wysokość przyznanej emerytury matczynej będzie obliczana na dwa sposoby.
- Jeżeli otrzymujemy z ZUS-u na przykład 500 złotych emerytury to w sytuacji, kiedy urodziliśmy i wychowaliśmy czworo dzieci, zamieszkujemy w Polsce i przebywaliśmy w Polsce co najmniej 10 lat, to w tym momencie prezes ZUS-u będzie nam ustalał dodatek, który wyrówna świadczenie do wysokości minimalnej emerytury - tłumaczył Marczuk.
Przy takim założeniu dodatek wyniesie 529,80 zł.
Druga sytuacja dotyczy kobiet, które nie mają ustalonego żadnego świadczenia. - W sytuacji, kiedy kobieta nigdy nie pracowała, to wtedy otrzymuje pełne świadczenie w wysokości 1029 złotych - wskazywał Bartosz Marczuk.
"Premie za szybkie urodzenie"
Beata Szydło podkreśliła, że jeszcze w tym roku będzie gotowy projekt dotyczący tak zwanych premii za szybkie urodzenie dziecka.
- Ustawa jest w tej chwili w opracowaniu. Sądzę, że w tym roku powinna być gotowa. W kilku państwach Europy podobne rozwiązania już obowiązują, analizujemy je, a finalne propozycje będą dostosowane do warunków polskich. Intensywnie pracujemy również nad tzw. bonem na naukę i kulturę dla młodych ludzi. Analizujemy różne formy tej propozycji z wiosennej konwencji PiS, która ma trafić do młodzieży. O szczegółach obu projektów będziemy informować, gdy zostaną ukończone - mówiła. "Premię za urodzenia dziecka" stosują kraje skandynawskie. Jest tam przyznawana tak zwana premia za szybkość - jeśli kolejne dziecko urodzi się w ciągu 30 miesięcy od urodzenia poprzedniego, to urlop rodzicielski można wydłużyć nawet o rok. - A poza tym pracujemy w Komitecie Społecznym Rady Ministrów nad strategią polityki społecznej od 2020 roku. W tym dokumencie wskażemy kierunki i rozwiązania, które powinny być podejmowane, aby odwrócić bardzo niekorzystną sytuację demograficzną w Polsce. Ten dokument zostanie przyjęty do końca tej kadencji Sejmu - oświadczyła wicepremier.
Autor: mb//sta / Źródło: PAP, tvn24bis.pl
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock