Polskie Linie Lotnicze LOT wezwały związki zawodowe działające w spółce do zaniechania zaplanowanego przez nie na czwartek strajku. Jak powiedział dyrektor biura komunikacji LOT Adrian Kubicki, akcja byłaby nielegalna. Związkowcy nie zamierzają odpuścić. - Przepraszamy podróżnych i liczymy na zrozumienie - napisali.
- Strajk, który miałby zostać rozpoczęty 18 października bieżącego roku, będzie nielegalny. Zarząd LOT-u apeluje tym samym do liderów związkowych o zaprzestanie nielegalnych działań i powrót do rozmów - powiedział w poniedziałek Kubicki. Jak dodał, spółka w związku z zapowiedzianym na czwartek strajkiem "nie wprowadza tego dnia żadnych zmian w rozkładzie, nie odwołuje rejsów". - Nie ma powodów, by nasi pasażerowie obawiali się zakłóceń w ich podróży - powiedział Kubicki.
Akcja strajkowa
Ogłaszając swoją decyzje, związkowcy przyznali, że bezpośrednią przyczyną strajku jest zwolnienie z pracy Moniki Żelazik, która stoi na czele Związku Zawodowego Personelu Pokładowego i Lotniczego oraz "pozorność działań w kwestii rozwiązania sporu zbiorowego". W tym drugim przypadku związkowcy domagają się przywrócenia regulaminu wynagradzania z 2010 roku.
Związkowcy przekonują, że decyzje o strajku podjęli jednomyślnie. "Mamy świadomość konsekwencji tej decyzji i kosztów jakie niesie ze sobą" – napisali w jednym z pism. Jednocześnie zadeklarowali, że są gotowi "do daleko idących ustępstw celem osiągnięcia porozumienia".
Stanowisko LOT
W poniedziałek zarząd LOT wysłał pismo do Międzyzwiązkowego Komitetu Strajkowego, w którym przekazał, że zaplanowany na czwartek strajk w spółce "byłby nielegalny i dlatego nie może się odbyć". Ponadto - jak tłumaczy LOT - pismo to ma na celu "uświadomienie liderom związków zawodowych, że nie istnieje żadna podstawa prawna umożliwiająca legalne przeprowadzenie strajku bez wcześniejszego przeprowadzenia referendum". - Zapowiedziany przez nie strajk nie ma więc żadnego prawnego skutku, poza kolejnym uderzeniem w wizerunek spółki, dobro jej pasażerów oraz pracowników i współpracowników - podkreślił Kubicki.
- Cały czas w mocy pozostaje postanowienie Sądu Okręgowego w Warszawie z 21 września bieżącego roku, w którym sąd zakazał związkom zawodowym działającym w LOT prowadzenia akcji strajkowej do czasu wyjaśnienia legalności referendum. Co więcej, związki zawodowe nie podjęły żadnych czynności zmierzających do zakwestionowania tego postanowienia. Pierwsze posiedzenie sądu w tej sprawie planowane jest na 20 listopada bieżącego roku - wyjaśnił Kubicki. Chodzi o zbadanie przez sąd legalności referendum, które zostało przeprowadzone przez związkowców wiosną tego roku. Według spółki plebiscyt został przeprowadzony nielegalnie, dlatego o jego zbadanie zwróciła się do sądu. Związkowcy twierdzą, że jest legalne. - Strajk będzie nielegalny również dlatego, że rzekomy powód strajku podawany przez liderów związkowych, czyli zwolnienie z pracy przewodniczącej Związku Personelu Pokładowego i Lotniczego, pani Moniki Żelazik prowadzącej spór, nie miało najmniejszego związku z jej działalnością związkową, a było efektem słów kierowanych do szerokiej publiczności i agitujących do czynów zagrażających bezpieczeństwu publicznemu i wykonywaniu operacji lotniczych - wyjaśnił.
Odpowiedź związkowców
Wydaje się jednak, że ta argumentacja nie przekonuje związkowców. W piśmie skierowanym do pracowników LOT trwają przy tym, że protest "ma solidne podstawy prawne".
Związkowcy przepraszają też pasażerów za ewentualne kłopoty na lotnisku.
Szanowne Koleżanki i Koledzy, Drodzy Pasażerowie PLL LOT S.A! #strajkwLOT @ZwiazekI pic.twitter.com/rGSzP11wMi
— Związek Zawodowy Pilotów Komunikacyjnych PLL LOT (@ZwiazekLOT) 15 października 2018
Główny punkt sporu
Głównym punktem sporu między związkami zawodowymi działającymi w LOT a władzami spółki jest wypowiedziany w 2013 roku regulamin wynagradzania z 2010 roku. LOT wówczas stanął na krawędzi bankructwa i musiał przeprowadzić restrukturyzację. Spółka otrzymała pomoc publiczną, którą notyfikowała Komisja Europejska.
Stare zasady dotyczące wynagrodzeń zostały zastąpione nowymi, ramowymi - zdaniem związków - mniej korzystnymi dla pracowników. Obecnie płace zależą między innymi od wylatanych godzin. Związki zawodowe krytykują też władze spółki, że nowi pracownicy, na przykład stewardesy nie są zatrudniani na umowy o pracę, tylko na umowy cywilnoprawne lub prowadzą jednoosobową działalność gospodarczą. W październiku 2017 roku Sąd Najwyższy stwierdził, że pracodawca, czyli LOT miał prawo wypowiedzieć regulamin wynagradzania. Udziałowcami PLL LOT są: Skarb Państwa (99,856 proc. akcji) oraz TFS Silesia (0,144 proc. akcji).
Autor: mb//sta / Źródło: PAP, tvn24bis.pl
Źródło zdjęcia głównego: tvn24