Wysokie ceny masła to większe przychody zarówno ze sprzedaży krajowej, ale również w handlu na rynkach zagranicznych. Na obecnej sytuacji korzystają również rolnicy, uzyskując coraz wyższe ceny skupu mleka, dzięki czemu ulega poprawie sytuacja finansowa ich gospodarstw - napisał minister rolnictwa Krzysztof Jurgiel w odpowiedzi na interpelację posła Marka Sowy. Jak dodał, rząd nie ma wpływu na poziom cen żywności.
W interpelacji skierowanej pod koniec lipca do ministra rolnictwa Sowa zwrócił uwagę, że cena masła podskoczyła o kilkadziesiąt procent. "Cena masła w chwili obecnej kształtuje się w przedziale ok. 6 - 10 zł za kostkę. Z danych Agencji Rynku Rolnego wynika, że masło w Polsce w rok zdrożało o ok. 70 proc." - napisał poseł Nowoczesnej. Zapytał też ministra rolnictwa, jakie działania zamierza podjąć, aby zahamować ten "drastyczny" wzrost cen.
"Pozytywny aspekt"
Minister Jurgiel w odpowiedzi napisał między innymi, że "to, co zaczyna poważnie niepokoić konsumentów z uwagi na rosnące koszty nabycia masła, ma również pewien pozytywny aspekt, zwłaszcza pamiętając o dwuletnim poważnym kryzysie, przez który przechodziła unijna, w tym polska, branża mleczarska".
"W tym kontekście obecną sytuację przetwórcy mleka oceniają pozytywnie. Wysokie ceny masła to większe przychody zarówno ze sprzedaży krajowej, ale również w handlu na rynkach zagranicznych. Na obecnej sytuacji korzystają również rolnicy, uzyskując coraz wyższe cny skupu mleka, dzięki czemu ulega poprawie sytuacja finansowa ich gospodarstw" - dodał szef resortu rolnictwa.
Minister wyjaśniał też, obecna sytuacja jest spowodowana spadkiem produkcji w skali globalnej oraz wyższym popytem, głównie ze strony Chin. "W gospodarce rynkowej poziom cen jest wynikiem relacji podaży do popytu, dlatego zmiany zachodzące w ramach któregoś z czynników powodują także zmiany cen. Dotyczy to również cen żywności. Bieżąca sytuacja obserwowana w zakresie wzrostu cen masła wynika ze spadku produkcji surowca mlecznego i podaży masła przy jednocześnie rosnącym zapotrzebowaniu na ten produkt na rynkach światowych" - napisał Jurgiel.
Dodał, że kolejnym czynnikiem, który spowodował wzrost cen masła, są niskie ceny odtłuszczonego mleka w proszku, które powstaje przy okazji produkcji masła.
Niewiele da się zrobić
Jurgiel zwrócił uwagę, że wpływ rządu na poziom cen żywności jest "bardzo ograniczony", a jakiekolwiek działania mogą być podejmowane jedynie w ramach Wspólnej Polityki Rolnej (WPR).
"W ramach działań interwencyjnych w odniesieniu do masła mogą być realizowane: zakupy interwencyjne, sprzedaż interwencyjna i dopłaty do prywatnego przechowywania. Odnosząc się do mechanizmów interwencji rynkowej WPR, należy podkreślić, że decyzję o podjęciu środków wyjątkowych w sytuacji wystąpień zakłóceń na rynku, spowodowanych znaczącym wzrostem cen na rynku wewnętrznym UE ma prawo podejmować Komisja Europejska, a nie państwa członkowskie UE" - podkreślił minister.
"Administracja rządowa nie ma więc wpływu na poziom cen" - podsumował.
Produkcja mleka
Według raportu Organizacji Narodów Zjednoczonych do spraw Wyżywienia i Rolnictwa (FAO), za dramatyczny wzrost cen odpowiada spadająca produkcja mleka w kluczowych regionach i niekorzystne warunki pogodowe. W efekcie nie można liczyć na eksport od głównych producentów nabiału, a zapasy są minimalne.
W Unii Europejskiej rynek w ostatnich dwóch latach był niemal zalewany przez nadprodukcję nabiału. A wszystko przez niedawną liberalizację unijnych przepisów, która doprowadziła do zniesienia w Unii Europejskiej kwot mlecznych. Stało się to po 30 latach obowiązywania systemu w UE, w Polsce to było 11 lat.
Zniesienie limitów doprowadziło do zwiększenia produkcji, ogromnego spadku cen, z którego mogli cieszyć się konsumenci, ale dla producentów to nie była dobra sytuacja. Nie mieli na inwestycje, płace i często popadali w długi. Teraz to się mści.
Autor: tol/gry / Źródło: tvn24bis.pl
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock