CBA chce, aby władze 66 spółek skarbu państwa przekazało informacje, z kim zawiera umowy na doradztwo i usługi PR. Na razie to działania kontrolne, ale służba antykorupcyjna nie wyklucza wszczęcia śledztw.
To jest rutynowa kontrola i monitorowanie tego, co się dzieje w spółkach Skarbu Państwa. Chcemy mieć wszystko pod kontrolą - tak rzecznik rządu odniósł się do tego, że minister koordynator służb specjalnych Mariusz Kamiński wystąpił do resortów, którym podlegają spółki, o informacje w sprawie umów przez nie zawieranych.
- Pan minister Kamiński, po ustaleniach z premier Beatą Szydło, dziś wystąpił do ministrów, którym podlegają spółki Skarbu Państwa, o udostępnienie umów na obsługę promocyjną, prawniczą i jeszcze wiele innych umów, które wiążą się z obsługą outsourcingową - powiedział dziennikarzom Bochenek, który w piątek towarzyszy premier Beacie Szydło podczas wizyty w Bratysławie. Umowy te - dodał - będą analizowane, a ministrowie "mają czas do końca września, aby zaprezentować te dokumenty".
Kontrole
- Będziemy na pewno kontrolować takie działania. Nam zależy na tym, aby wszelkie działania we wszystkich podmiotach publicznych były jak najbardziej przejrzyste, uczciwe. To jest rutynowa kontrola, monitorowanie tego, co się dzieje w spółkach Skarbu Państwa. Pani premier bardzo wyraźnie zapowiedziała to podczas swego wczorajszego wystąpienia: będziemy tępić wszelkie nieprawidłowości - powiedział rzecznik rządu. Zapytany o dużą liczbę spółek, które będą sprawdzane i o to, czy są podejrzenia, że we wszystkich spółkach były jakieś nieprawidłowości odpowiedział: "Nie, kontrolujemy. To jest rutynowe działanie". - Chcemy mieć wszystko pod kontrolą. Chcemy wiedzieć, że wszelkie działania i wszelkie kontrakty, umowy, które są tam zawierane, są zawierane na zasadach rynkowych, uczciwych i na tym nam zależy" - powiedział rzecznik rządu.
Rutynowe działanie
Rzecznik ministra-koordynatora służb specjalnych Stanisław Żaryn powiedział w piątek, że zwrócenie się do resortów o informacje ws. umów zawieranych w spółkach Skarbu Państwa w latach 2015-2016, to rutynowe działanie, niezwiązane ze środową decyzją o odwołaniu ministra skarbu Dawida Jackiewicza. Żaryn zaznaczył, że nie jest to "decyzja o wszczęciu kontroli, tylko pismo, które na razie zbiera informacje o podpisywanych umowach w tych latach". Resorty mają poinformować, z jakimi firmami i na jakie kwoty zawierały umowy podległe tym ministerstwom spółki. Jak powiedział Żaryn, pismo, datowane na 15 września, zostało wysłane do ministerstw i pełnomocnika rządu ds. Strategicznej Infrastruktury Energetycznej. Do pisma została dodana lista 66 spółek, których ma dotyczyć informacja.
Jak dowiedział się Robert Zieliński, dziennikarz tvn24.pl Szef CBA Ernest Bejda zwrócił się do prezesów tych spółek, aby odpowiedzieli, z kim zawierają umowy na doradztwo oraz usługi Public Relations. Spółki mają też wyjaśnić, w jakim trybie wybrały te firmy i ile ich usługi kosztują.
Na liście są takie giganty jak KGHM, Lotos, PZU, ORLEN, PGZ, TVP ale i mniejsze jak Uzdrowisko Krynica-Żagiestów. Jednak spółek, w których skarb państwa posiada udziały jest 10 razy więcej. Jak więc wybierano właśnie te konkretne a inne pominięto? Biuro prasowe służby na razie ogranicza się do potwierdzenia, że takie pismo zostało rozesłane a odmawia odpowiedzi na wszystkie inne - zwraca uwagę Robert Zieliński.
Jednak wcale nie jest pewne, że CBA otrzyma odpowiedzi ze wszystkich spółek. Podobną kontrolę służba już raz prowadziła: przed dwoma laty, gdy kierował nią Paweł Wojtunik. Wtedy PZU odmówił przekazania takich informacji i do końca kontroli tego nie zrobił. Prawnicy ubezpieczyciela dowodzili, że nie ma regulacji, które zmuszałaby spółkę do ujawniania służbie specjalnej takich informacji, gdy nie toczy się żadne śledztwo, a prowadzona jest wyłącznie kontrola.
Sprawa Misiewicza
Rzecznik rządu był w piątek pytany też przez dziennikarzy, czy premier Szydło oczekuje, że z funkcji rzecznika MON odwołany zostanie Bartłomiej Misiewicz.
Rzecznik MON i szef gabinetu ministra obrony narodowej Antoniego Macierewicza, według informacji na stronie Polskiej Grupy Zbrojeniowej, zasiada w jej radzie nadzorczej. Według doniesień medialnych, ze statutu PGZ wykreślony został zapis o tym, że kandydat na członka jej rady nadzorczej powinien przejść państwowy kurs na członków rad nadzorczych, a "Rzeczpospolita" podała, że Misiewicz nie ukończył takiego kursu; nie ma także - jak podawały media - ukończonych studiów wyższych. Rzecznik rządu powiedział, że to, iż Misiewicz został powołany do władz spółki było decyzję ministra obrony narodowej. - Pani premier rozmawiała również z ministrem na ten temat, aczkolwiek była to ich rozmowa w cztery oczy i nie chciałbym jej upubliczniać. Natomiast zobligowała ministra do określonych działań - powiedział Bochenek. Na pytanie, jakie to działania, odparł, że na tę chwilę może tylko tyle powiedzieć. Dopytywany, jakie są oczekiwania premier wobec Misiewicza, rzecznik rządu powtórzył, że to, iż Misiewicz "został powołany do spółki skarbu państwa, to jest decyzja Ministerstwa Obrony Narodowej". - Każdy polityk, każdy minister, jeżeli powołuje kogoś do spółek, to chce tam mieć osoby zaufane, kompetentne, które będą gwarantem tego, że polityka rządu będzie we właściwy sposób realizowana - powiedział rzecznik rządu.
Beata Szydło upomniała swojego ministra. Zobacz materiał "Faktów TVN":
Autor: msz//km, R.Zielinski@tvn.pl / Źródło: PAP, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: sxc.hu