Na zmianie czasu traci transport publiczny i prywatny, sektor bankowy, a nawet inwestorzy giełdowi. Spada wydajność pracy, a na dodatek podupadamy na zdrowiu - przekonywał w programie "Bilans" Tomasz Pułrół ze Stowarzyszenia KoLiber. Raport na ten temat trafił do rąk premier Beaty Szydło, ale na razie bez odpowiedzi.
Pułrół przekonywał, że zmiana czasu ma negatywne skutki gospodarcze. - Pociągi muszą stać przez godzinę na stacji, banki co pół roku muszą aktualizować swoje oprogramowanie i przeprowadzać prace konserwacyjne - wyjaśniał.
Jak dodał, badania pokazują też, że w momencie zmiany czasu spada wydajność zarówno pracowników, jak i studentów, którzy osiągają znacznie słabsze wyniki w testach umysłowych.
Gość programu "Bilans" mówił, że zmiana czasu nie powoduje żadnych oszczędności, co na początku XX wieku było głównym argumentem przemawiającym za wprowadzenie podziału na czas letni i zimowy.
"Zła zmiana"
W ubiegłym roku Stowarzyszenia KoLiber wraz Fundacją Republikańską opublikował raport zatytułowany "Zła zmiana", z którego wynika, że po zmianie czasu występuje również większe ryzyko zawałów serca, wzrost liczby wypadków drogowych, występowanie zaburzeń snu, samopoczucia i nastroju.
- Raport trafił na biurko premier (Beaty Szydło - red.) i do tej pory nic - podkreślił Pułrół.
Kiedy przestawiamy zegarki?
Nad Wisłą czas letni i zimowy obowiązuje na stałe od 1977 roku.
W 2017 roku zegarki z czasu letniego na zimowy przestawiamy w nocy z soboty 28 października na niedzielę 29 października. Musimy przesunąć wskazówki zegara do tyłu - z godziny 3.00 na 2.00. To oznacza, że pośpimy o godzinę dłużej.
Do rytmu letniego wrócimy zaś dopiero w nocy z soboty 24 marca na niedzielę 25 marca 2018 roku.
Autor: tol/ms / Źródło: TVN24 BiS
Źródło zdjęcia głównego: shutterstock.com