Prezes Prawa i Sprawiedliwości Jarosław Kaczyński udzielił wywiadu agencji Reutera, z którego - według interpretacji agencji - wynika, że byłby on „skłonny zaakceptować pewne spowolnienie wzrostu gospodarczego, jeśli za tę cenę przeforsowałby swoją wizję Polski”. Dopuszcza on spadek tempa wzrostu o 1 proc. - Ta wypowiedź wpisuje się w to zamieszanie polityczne, które jest dziś i można ją interpretować na dwa sposoby - ocenił w rozmowie z TVN24 BiS Ignacy Morawski, ekonomista ze Spotdata.
W wywiadzie dla Reutersa Jarosław Kaczyński powiedział dokładnie: "Możemy zapłacić… cenę, ponieważ poprzednia polityka gospodarcza kosztowała nas dziesiątki miliardów złotych rocznie (…) na dłuższą metę warto, nawet jeśli tempo wzrostu gospodarczego spadnie o 1 proc.".
- To jest bardzo dużo - przekonuje Ignacy Morawski, ekonomista ze Spotdata. - 1 proc. to jest tyle, ile w ciągu pokolenia - czyli powiedzmy 25-30 lat - dzieli Polskę i Białoruś pod względem poziomu rozwoju. W długim okresie to się kumuluje i sprawia, że jeden kraj jest zamożny, a drugi biedny - wyjaśniał.
Dwie interpretacje
- Z jednej strony może to być próba wyjaśnienia elektoratowi, dlaczego gospodarka się wolniej rozwija: mamy niższy wzrost PKB - dlaczego? Dlatego, że zabieramy elitom. Ale można to też inaczej zinterpretować: że PiS jest gotowy na ostre, polityczne starcie wewnątrz, nawet kosztem niższego wzrostu gospodarczego - mówił Morawski.
Zdaniem Morawskiego te słowa są poszukiwaniem wytłumaczenia "ale nie tego, dlaczego dzisiaj jest ten wzrost gospodarczy wolniejszy, ponieważ dzisiaj obywatel nie czuje, że PKB rośnie w tempie 2,5 a nie 3,5 proc.". - Bezrobocie spada, płace rosną, nastroje konsumentów są wysokie - mówił Morawski, dodając, że zmiana tempa rozwoju może być odczuwalna w dłuższym okresie.
Kara z UE, tasowanie kadrami
Ekonomista zwrócił także uwagę na kwestie inwestycji, które mogą zostać stłumione ze względów politycznych.
- Jest jeszcze jeden wątek: spór z UE, który może nas kosztować fundusze unijne. Prawdopodobnie nie w latach 2017-20, ale po 2020 roku - mówił Morawski. - Chęć zachodnich państw do przyznania Polsce funduszy strukturalnych na pewno będzie dużo niższa. Ja podejrzewam, że one ten konflikt mogą traktować jako korzystny - dodał.
Ignacy Morawski zwrócił także uwagę na zmiany kadr w spółkach Skarbu Państwa, co poskutkowało tym, że tempo podejmowania decyzji jest znacznie wolniejsze. Taki stan połączony z poczuciem strachu i niepewności odbija się to także na gotowości do podejmowania inwestycji.
SpotData to platforma wizualizacji i analizy danych, działająca na styku mediów i analiz. Wcześniej Morawski pracował jako główny ekonomista BIZ Banku.
Autor: ag/gry / Źródło: tvn24bis.pl