Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej wspólnie z Państwową Inspekcją Pracy przygotowały dokument, który ma rozwiać wątpliwości interpretacyjne związane z ustawą ograniczającą handel w niedziele. Jednak, jak zauważają eksperci, w stanowisku jest wiele nieścisłości i interpretacji, które nie wynikają wprost z przepisów ustawy. Instytucje "stąpają po cienkim lodzie" - mówili goście programu "Bilans"w TVN24 BiS.
W programie eksperci zwracali uwagę, że obie instytucje nie mogą wydać wiążących prawnie interpretacji ustawy. Jak mówił Robert Krzak, prezes Forum Polskiego Handlu, resort i inspekcja pracy nie wydały interpretacji, a jedynie stanowisko. - Stanowisko nie mam mocy prawnej, ktoś napisał co na ten temat myśli - mówił w TVN24 BiS Robert Krzak, który pełni również funkcję członka rady nadzorczej w grupie "Piotr i Paweł".
- Pytanie, czy jak ktoś kiedyś stanie przed sądem, to będzie się mógł powołać na stanowisko ministerstwa, jako uzasadnienie potwierdzające jego sposób myślenia - dodawał Krzak. W podobnym tonie wypowiadał się Patryk Wachowiec z Forum Obywatelskiego Rozwoju. Jego zdaniem ministerstwo ani PIP nie ma kompetencji do wydawania wiążącej interpretacji prawa. - Nie jest sądem, nie jest KAS (Krajowa Administracja Skarbowa - red.), nie jest ministrem finansów. Więc ja nie rozumiem tego dokumentu - zauważał.
Pomoc rodziny
Eksperci odnieśli się też do konkretnych zapisów w dokumencie resortu pracy i PIP.
Dla przykładu, ustawa zakłada, że tylko właściciele sklepów, którzy w niedziele staną za ladą będą mogli prowadzić tego dnia handel. Zdaniem resortu pracy i PIP, będą mogli jednak skorzystać z "okazjonalnej i nieodpłatnej" pomocy członków rodziny. Osoby te nie mogą jednak być pracownikami lub zatrudnionymi u takiego przedsiębiorcy i wykonywać odpłatnej pracy w inne dni tygodnia.
- Z jakiego to przepisu wynika, nie wiem - oceniał Wachowiec. - Z art. 4 ustawy wyraźnie wynika, że zabronione jest powierzanie handlu i czynności związanych z handlem komukolwiek, niezależnie od stopnia pokrewieństwa, niezależnie od relacji - dodawał w TVN24 BiS.
- Oprócz tego, w przepisach karnych (w ustawie) mamy kary właśnie za powierzanie pracy - zauważał ekspert. Ministerstwo stąpa po cienkim lodzie - dodał.
Niedzielny handel na dworcach
Kolejną ważną kwestią poruszoną w stanowisku PIP i resortu jest handel na dworcach, dozwolony pod pewnymi warunkami. Na pytanie, jak określić co jest terenem dworca, ministerstwo i PIP podają jego dokładną definicję i dodają, że przy wyłączeniu spod zakazu "należałoby kierować się przede wszystkim funkcją jaką pełni dworzec, którą jest obsługa podróżnych". Zdaniem instytucji funkcji takiej nie pełnią placówki handlowe usytuowane w galeriach handlowych znajdujących się przy dworcach.
To też budzi wątpliwości ekspertów. - Jeżeli podróżny chce sobie kupić pastę do zębów, to jest to bezpośrednia obsługa podróżnego - uważa natomiast Krzak.
Co więcej, jak wskazuje Wachowiec, sklep "nie ma żadnego instrumentu by sprawdzić, czy kupujący jest właśnie podróżnym".
Kolejne wątpliwości
MPiPS oraz PIP stwierdziły, że jeżeli ktoś jest właścicielem dwóch obiektów, np. magazynu oraz sklepu, to nie tylko sklep musi być zamknięty, ale również połączony nim magazyn. Do takiego wniosku zaprowadziła te instytucje ustawowa definicja, że zamknięte muszą być placówki, "w którym jest prowadzony handel oraz są wykonywane czynności związane z handlem". Wystarczająca jest bowiem, aby w placówce była prowadzona tylko jedna z czynności.
- Jeżeli Państwo zapytają jakiegokolwiek prawnika, co rozumie przez słowo "oraz", to odpowie zupełnie inaczej niż to wynika z powyższej interpretacji - zauważał Wachowiec.
Pierwsza niedziele, kiedy będzie obowiązywał zakaz handlu, już 11 marca.
Autor: ps//sta / Źródło: TVN24 BiS
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock