Ceny na polskim rynku nieruchomości są wyjątkowo korzystne na tle większości innych krajów w Europie - wynika z najnowszych danych Eurostatu. - Nasz wynik wygląda bardzo skromnie - mówił w programie "Biznes dla Ludzi" na antenie TVN24 BiS główny analityk Expander Jarosław Sadowski.
Najnowsze dane Eurostatu wskazują, że w całej Polsce ceny transakcyjne mieszkań wzrosły od początku 2013 roku do IV kwartału 2018 r. o 19 proc. Według danych Europejskiego Urzędu Statystycznego opracowanych przez Expandera, pod tym względem zajmujemy 23. miejsce na 29 państw, dla których opublikowano dane.
Jak czytamy w komentarzu Expandera "najbardziej spektakularne zmiany miały miejsce w Irlandii (81 proc.), na Islandii (77 proc.) i na Węgrzech (59 proc.)". Analitycy zwrócili też uwagę, że "jeśli chodzi o państwa naszego regionu, to wyprzedzają nas zarówno Czesi (44 proc.), Słowacy (33 proc.), jak i kraje bałtyckie". "Jedynym krajem, w którym ceny mieszkań spadły w omawianym okresie są Włochy (-11 proc.)" – napisano.
"Różnice będą się powiększały"
- W praktyce rzeczywiście były bardzo duże różnice pomiędzy rożnymi miastami. Na przykład w tym okresie w Kielcach tylko o 7 proc. wzrosły ceny nowych mieszkań, a w takim Gdańsku aż o 50 procent. To obrazuje to, co dzieje się w całym kraju – powiedział w TVN24 BiS główny analityk Expander Jarosław Sadowski.
Według eksperta w przyszłości różnice "jeszcze bardziej będą się powiększały między różnymi miastami, czy nawet dzielnicami".
- Jeżeli trafi się takie miejsce, gdzie nagle wszyscy chcą kupić (nieruchomość- red.), no to wiadomo, że tam ceny zwykle rosną najszybciej – zwrócił uwagę Jarosław Sadowski.
Jako przykład analityk podał kształtowanie się cen w Trójmieście. - Do osób, które chcą tam kupić mieszkanie dochodzą jeszcze inwestorzy, którzy chcą na przykład zarobić na mieszkaniu, które będzie potem wynajmowane, chociażby turystom. Jak mamy dwa takie strumienie kupujących, które się na siebie nałożą, to tam te ceny mocno rosną – tłumaczył.
Główny analityk Expander zaznaczył jednak, że "są też inne ośrodki, gdzie nie ma tak wielu chętnych, żeby tam zamieszkać". - Są też mniejsze miasta, z których po prostu ludzie uciekają, wyjeżdżają. Tam ten popyt na mieszkania jest niewielki. Z tego względu tam te wzrosty są niewielkie – dodał.
Jarosław Sadowski przyznał, że na tle czołówki rankingu Expandera, wzrost cen mieszkań w Polsce "wygląda bardzo skromnie". - Oczywiście, dla kogoś, kto ma zapłacić te 19 procent więcej to może wydawać się dużo – podkreślił.
"Ceny wzrosły, poprawiła się dostępność"
Zdaniem eksperta "ceny mieszkań wzrosły, ale w praktyce dostępność mieszkań się trochę poprawiła".
- Zarabiamy więcej – ten wzrost wynagrodzeń był szybszy niż wzrost cen mieszkań. Do tego mamy jeszcze tańsze kredyty. To też nakręca to, co dzieje się na rynku nieruchomości – mówił.
Sadowski stwierdził, że "pewnie kiedyś znowu nadejdzie ten moment, że ceny (mieszkań - red.) zaczną spadać".
- Musi coś się zmienić na rynku. Gdyby na przykład pojawił by się jakiś poważny kryzys, zaczęlibyśmy się obawiać utraty pracy, tego, że nie znajdziemy nowej zbyt szybko. Albo jeżeli kredyty bardzo istotnie zdrożeją, będą nie tylko droższe, ale też trudniej dostępne. Poza tym demografia – ona też jest bardzo istotna. Będzie bardzo istotnie ubywało młodych osób, które będą wchodziły na rynek pracy. Z drugiej strony teraz lukę zapełniają nam imigranci. Dużo też zależy od tego, czy ci imigranci dalej będą do nas przyjeżdżali i będą zapełniali lukę, kupowali mieszkania, chcieli tu zostać, czy też nie – tłumaczył.
Autor: mp / Źródło: TVN24 BiS
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock