Ten budżet jest wyborczy, ale nie aż tak bardzo jak mogłoby się wydawać na pierwszy rzut oka - ocenił w TVN24 Biznes i Świat Mariusz Adamiak, dyrektor ds. strategii inwestycyjnych PKO BP.
Inne warunki
Według Adamiaka deficyt budżetowy "urósł bardzo mocno". - Tam są też bardzo optymistyczne założone PKB, więc może to być nieco więcej niż 2,8 proc. - ocenił ekspert. - Ale ten deficyt budżetowy należy widzieć w szerszym kontekście, bo budżet centralny jest tylko częścią finansów publicznych państwa. Pozostałą częścią są budżety samorządowe, a także wydatki na infrastrukturę, które są poza budżetem państwa. W czasach kryzysu poza budżet wyjął je minister Rostowski. Chodziło o to, żeby w czasie, gdy finanse publiczne były pod mocną presją, móc finansować inwestycje infrastrukturalne - ocenił. Jedną z przyczyn takiego kształtu budżetu jest - według Adamiaka - inna struktura wydatków niż w 2015 roku. - W przyszłym roku wydatki na infrastrukturę spadną o ok. 0,5-0,7 proc. PKB. Wiąże się to z cyklem napływu środków z UE. Rząd, żeby podtrzymać wzrost gospodarczy na wysokim poziomie, musiał zdecydować się na to, żeby innymi wydatkami podtrzymać popyt. Zdecydował się przede wszystkim na wydatki socjalne, ponieważ stosunkowo łatwo jest je wprowadzić w krótkim czasie. Inwestycje wymagają przetargów - analizował ekspert.
Budżet jest dość optymistyczny. Zakłada wzrost na poziomie 3,8 proc. i najniższe w historii bezrobocie. - To chyba troszkę jest przesada, ale nie jakaś wielka. Nasze prognozy oscylują wokół 3,5 proc. wzrostu na przyszły rok. Nie jesteśmy więc bardzo daleko od ministra finansów, choć uważamy, że te prognozy są nieco zbyt optymistyczne. Tu gdzie bardziej bym się nie zgodził z ministrem, to założenia inflacji. Średnioroczna inflacja założona jest na poziomie 1,7 proc. To dużo biorąc pod uwagę, że wciąż mamy deflację. Nie sądzę, żeby inflacja tak szybko odbiła - ocenił ekspert.
Autor: mn / Źródło: TVN24 Biznes i Świat
Źródło zdjęcia głównego: sxc.hu