Takich cen prądu na polskiej giełdzie jeszcze nie mieliśmy. W ciągu roku wzrosły o 90 procent, a od dołka z początku pandemii - ponad trzykrotnie. To zwiastuje jedno: czekają nas wyższe rachunki dla gospodarstw domowych, ale też dalszy wzrost cen w sklepach. Zwłaszcza że rekordowo drogi na hurtowym rynku jest również gaz.
Średnia ważona cena kontraktu na dostawy energii na Towarowej Giełdzie Energii ukształtowała się we wrześniu na poziomie 465,70 zł/MWh wobec 383,42 zł/MWh w sierpniu - poinformowała we wtorek TGE w komunikacie prasowym. Jak informuje branżowy portal wysokienapiecie.pl, "prąd jest już niemal dwukrotnie droższy (ok. 244 zł/MWh) niż rok wcześniej i trzykrotnie droższy niż wiosną 2020 roku (ok. 150 zł/MWh)".
- Na te wzrosty cen składa się kilka czynników - tłumaczy Bartłomiej Derski, dziennikarz wysokienapiecie.pl.
Jak wyjaśnia, kluczowe znaczenie ma szybka odbudowa globalnej gospodarki. - W Polsce czy Chinach produkcja przemysłowa jest już na wyższym poziomie niż przed pandemią, a to oznacza ogromne zapotrzebowanie na surowce, paliwa i energię. Jednocześnie produkcja gazu czy węgla w okresie pandemii spadła. Część kopalń została zamknięta, część producentów zbankrutowała. Ci, którzy pozostali na rynku, nie są w stanie sprostać dziś zamówieniom klientów - tłumaczy.
Ponadto - jak dodaje - długa zima dodatkowo "osuszyła" magazyny gazu ziemnego w Europie i do dziś nie udało się ich uzupełnić w takim stopniu, aby zapewnić bezpieczeństwo gazowe Europy. - To sprawia, że zarówno ceny węgla, jak i gazu są dziś rekordowo drogie, a ich ceny przekładają się na koszty produkcji energii elektrycznej. W ostatnich dwóch latach mocno wzrosły też ceny uprawnień do emisji CO2, co także podwyższyło koszty produkcji prądu - tłumaczy.
Rachunki w górę
Co wzrosty na rynku hurtowym oznaczają dla firm, samorządów i zwykłego Kowalskiego? Nadmierny wzrost rachunków dla klientów detalicznych ogranicza polityka Urzędu Regulacji Energetyki, który zatwierdza taryfy dla ok 60 proc. z 15,5 mln gospodarstw domowych. Wiadomo jednak, że wniosków o podwyżki od spółek można się spodziewać, a wzrost taryf w przyszłym roku - jak przyznał szef URE Rafał Gawin - będzie raczej dwu- niż jednocyfrowy. Przy czym na razie nie słychać o zapowiadanych wielokrotnie przez rządzących przepisach dotyczących rekompensat dla najmniej zarabiających.
W gorszej sytuacji mogą być klienci, którzy stawki mają ustalane na wolnym rynku. Kłopot mogą mieć także gminy i miasta oraz firmy. - Samorządy może czekać podwyżka cen prądu nawet o ponad 60 procent - powiedział we wtorek prezydent Sosnowca Arkadiusz Chęciński. Na briefingu odniósł się do cen zaproponowanych przez dostawców w trwającym przetargu grupy zakupowej Górnośląsko-Zagłębiowskiej Metropolii. Jak mówił, wyniki "są szokujące". Sosnowiec w latach 2020-21 wydawał na energię elektryczną ok. 26 mln zł, natomiast po przetargu na lata 2022-23 kwota ta wzrośnie do przedziału 40-50 mln zł, najprawdopodobniej w granicach 44 mln zł.
Z kolei przemysł - zdaniem Bartłomieja Derskiego - musi się liczyć ze wzrostem przyszłorocznych kosztów zakupu energii nawet o 30-50 proc. - Sytuację polskich fabryk poprawia jednak fakt, że znacznie więcej za energię zapłacą fabryki na całym świecie, więc ich pozycja konkurencyjna nie będzie zagrożona. Co więcej, obecnie ceny energii elektrycznej w Polsce są nawet niższe niż na Zachodzie, z czym nie mieliśmy do czynienia od lat. Jednak wyższe koszty będą musiały być przerzucone na klientów, ostatecznie więc to Kowalski zapłaci dużo więcej za gotowe produkty - wyjaśnia.
Hurtowe ceny prądu w innych krajach europejskich rosną szybciej niż w Polsce ze względu na rekordowe notowania gazu na rynkach terminowych. Niektóre państwa, takie jak Hiszpania, już uchwaliły nadzwyczajne środki, które mają na celu obniżenie rachunków dla obywateli. Ma się to stać kosztem części zysków firm energetycznych oraz za sprawą obniżki podatków.
Na obecne ceny hurtowe w europejskich państwach zwrócił uwagę Robert Tomaszewski z Polityki Insight.
W Polsce zdecydowana większość energii pochodzi z węgla, ale wysokie cen gazu odbiją się także na polskich klientach. - Kolejna podwyżka jest nieunikniona - zapowiedział właśnie szef kontrolowanego przez państwo PGNiG Paweł Majewski. Stało się to chwilę po tym, jak weszła w życie nowa, wyższa taryfa zatwierdzona przez Urząd Regulacji Energetyki. Na jeszcze inny aspekt zwrócił uwagę Jakub Olipra, ekonomista z Credit Agricole.
"Ceny nawozów w ostatnich dniach szaleją. Dlaczego? Przede wszystkim dlatego, że mamy rekordowe ceny gazu" - napisał na Twitterze. "W konsekwencji obserwowany obecnie wzrost cen nawozów spowoduje podwyżki cen wszystkich podstawowych produktów żywnościowych: pieczywa, mięsa, produktów mlecznych, oleju i tłuszczów oraz jaj. Tym samym żywność w przyszłym roku zdrożeje jeszcze silniej niż w tym roku" - dodał.
Czy jest remedium na rosnące ceny prądu i gazu?
Temat rosnących cen gazu i prądu staje obecnie na forum Unii Europejskiej. - W perspektywie krótkoterminowej będziemy rozmawiać podczas Rady Europejskiej, nie tylko dziś wieczorem (wtorek), ale za dwa tygodnie na formalnej Radzie Europejskiej (21-22 października), jak postępować z magazynowaniem, rezerwą strategiczną i przyjrzymy się ogólnej strukturze cen na rynku energii elektrycznej – zapowiadała we wtorek szefowa Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen.
Zdaniem Bartłomieja Derskiego w krótkim okresie nieco pomóc może uruchomienie nowych gazociągów - Nord Stream 2 i Baltic Pipe. - Sprzymierzeńcem mogłaby być też pogoda. Większa wietrzność, występująca w Europie zimą i brak mrozów mogłyby znacznie obniżyć zapotrzebowanie na paliwa i obniżyć ich ceny - dodaje.
- W dłuższym okresie niezwykle ważne są inwestycje w nowe moce wytwórcze, nie tylko farmy wiatrowe i słoneczne, oraz magazynowanie energii - podkreśla Derski.
Źródło: TVN24 Biznes, PAP
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock