W piątek pracownicy Beko z Łodzi i Wrocławia mają pikietować pod ambasadą turecką w Warszawie. Beko to firma z tureckim kapitałem. Firma ogłosiła na początku września, że "zamknięcie strefy produkcyjnej w Łodzi oraz zmiany we Wrocławiu (dotyczące pracowników produkcji oraz pracowników biurowych) mogą dotknąć około 1800 stanowisk".
Na początku września producent sprzętu AGD Beko Europe przedstawił plan optymalizacji swojej działalności produkcyjnej w Polsce. Zapowiedziano zamknięcie zakładu produkcyjnego w Łodzi, a także fabryki lodówek we Wrocławiu.
Zamknięcie strefy produkcyjnej w Łodzi oraz zmiany we Wrocławiu (dotyczące pracowników produkcji oraz pracowników biurowych) mogą dotknąć około 1,8 tys. stanowisk. Produkcja w tych zakładach ma zostać zakończona do końca kwietnia 2025 roku. Pozostała działalność: w Radomsku, wrocławskiej fabryce kuchenek oraz w łódzkim Shared Service Center (SSC) oraz krajowe operacje komercyjne pozostaną bez zmian.
W piątek przed ambasadą turecką w Warszawie przy ul. Rakowieckiej 19 ma odbyć się manifestacja pracowników Beko. Początek manifestacji zaplanowano na godzinę 12.00.
"Pracownicy Beko, dawniej Polar Whirlpool Wrocław, w drodze do Warszawy na manifestacje przed Ambasadą Turcji, aby zaprotestować przeciwko ogłoszonej likwidacji Fabryki Chłodnictwa i zwolnieniu ok. 700 osób. Jadą też pracownicy z Łodzi, gdzie ma być zwolnionych 1100 pracowników. Nie damy się. Będziemy walczyć" - napisała na Facebooku w piątek rano radna Sejmiku Województwa Dolnośląskiego Małgorzata Calińska-Mayer, publikując zdjęcie pracowników Beko w drodze do Warszawy.
"Miały być miód i mleko, zostało grupowe zwolnienie z Beko"
To kolejny taki protest. Przed tygodniem protestowali pracownicy Beko w Łodzi. Mieli ze sobą flagi Solidarności, gwizdki i trąbki, transparenty z hasłami: "Chcemy uczciwie pracować, a nie na bruku wylądować", "Miały być miód i mleko, zostało grupowe zwolnienie z Beko" oraz plansze z napisami: "Samotna matka", "Pracujące małżeństwo", "Kredyt hipoteczny", "Wiek przedemerytalny", "Jedyny żywiciel".
- W ten sposób chcieliśmy pokazać, kto wkrótce straci pracę. Wielu z pracowników to osoby z ponad 20-letnim stażem pracy w tych zakładach. Sam trafiłem do niego w wieku 27 lat, a wychodzę z niego dobiegając 50-tki. Co mam teraz zrobić? Jak odnaleźć się na rynku pracy? Jakie w tym wieku mam szansę na znalezienie nowej pracy? I w takiej sytuacji są setki osób" - powiedział szef "Solidarności" w łódzkich zakładach Beko Sebastian Graczyk.
Przewodniczący "Solidarności" w regionie łódzkim Waldemar Krenc podkreślił, że celem protestów jest walka o dalszą działalność łódzkiej fabryki. - Na razie walczymy o to, żeby ten zakład uratować, o to, żeby ci ludzie nie stracili pracy. W tej sprawie rozmawialiśmy już z prezydent Łodzi, która ma spotkać się z władzami Beko oraz na zwołanej specjalnie w tej sprawie Wojewódzkiej Radzie Dialogu Społecznego, która składa się ze strony rządowej w osobie wojewody, samorządowej - marszałek województwa, pracodawców i pracowników. Rada przyjęła stanowisko, że nie zgadza się na likwidację fabryki – mówił.
Rozmowy ze związkami
Dyrektor ds. komunikacji Beko Europe Zygmunt Łopalewski poinformował w ubiegły piątek, że rozpoczęła się pierwsza część rozmów ze związkami zawodowymi oraz przedstawicielami pracowników firmy we Wrocławiu.
- W Łodzi ten sam krok nastąpi w poniedziałek. Spotkania w formie konsultacji mają na celu ustalenie jak najlepszych warunków odpraw dla pracowników, a także wspólne określenie harmonogramu wdrażania zmian w procesie restrukturyzacji - zapowiadał.
Zapewnił, że Beko Europe deklaruje pełną otwartość i gotowość do wysłuchania potrzeb i oczekiwań pracowników oraz podejmie współpracę ze wszystkimi, których dotkną zmiany związane z restrukturyzacją, aby pomóc im w odnalezieniu się w tej trudnej i wymagającej sytuacji. - Firma apeluje o podejście do konsultacji z empatią oraz nastawieniem na konstruktywny dialog - podkreślił.
Produkcja w zakładach w Łodzi ma zostać zakończona do końca kwietnia przyszłego roku. Producent tłumaczył decyzję zmieniającym się rynkiem, słabym popytem na produkty wytwarzane w Polsce i związaną z tym nierentownością produkcji.
Źródło: tvn24.pl, PAP
Źródło zdjęcia głównego: PAP/Marian Zubrzycki