Hakerzy mogą próbować zakłócić przebieg wyborów prezydenckich w Stanach Zjednoczonych - ostrzegają amerykańskie media. Niektóre z nich sugerują, że cyberprzestępcy mogą nawet wpłynąć na ich wynik.
Sean Sullivan, ekspert ds. bezpieczeństwo w firmie F-Secure Labs ostrzega na łamach branżowego "SC Magazine", że hakerzy mogą poważnie zakłócić system raportowania wyników w wyborach na prezydenta Stanów Zjednoczonych. Jego zdaniem cyberprzestępcy wcale nie muszą włamywać się do każdej maszyny do głosowania w USA, aby spowodować powszechny chaos.
Zagrożenie?
- Atak na system może np. doprowadzić do opóźnienia zliczania głosów, co z kolei budzi podejrzenie o fałszowanie wyników - uważa Sean Sullivan i dodaje, że w bardziej negatywnym scenariuszu hakerzy mogliby włamać się do systemu agencji prasowej Associated Press, która jako pierwsza podaje informacje o oddanych przez wyborców głosów. Podaje też przykład, że takie działanie wcale nie jest nierealne. - W 2013 roku hakerzy przejęli na krótko konta AP na Twitterze i podali, że w Białym Domu były dwa wybuchy a prezydent Barack Obama został ranny. W efekcie indeks giełdowy Dow Jones stracił wiele na wartości - przypomniał.
Co jeszcze?
Eksperci z firmy Symantec, która zajmuje się bezpieczeństwem w internecie ostrzegają zaś, że maszyny do głosowania są nie tylko przestarzałe (wiele z nich ma ponad 10 lat), ale również niezwykle łatwo je zhakować. Maszyny nie mają wprawdzie dostępu do internetu, ale w przypadku kiedy przestępca ma do niej fizyczny dostęp, to może łatwo przejąć kontrolę nad urządzeniem.
Eksperci podkreślają jednak, że atak na masową skalę jest mało prawdopodobny, szczególnie, że zdecydowana większość wyborców zamierza oddać głos używając tradycyjnych papierowych kart.
Komu na tym zależy?
Wielu Amerykanów jest przekonana, że na zakłóceniu przebiegu wyborów prezydenckich w USA zależy Rosji. To przeświadczenie ma uzasadnienie, bo w październiku władze Florydy poinformowały, że do firmy opracowującej system głosowania włamali się rosyjscy cyberprzestępcy. Do podobnych zdarzeń doszło również w Arizonie oraz Illinois. To nie jedyne ataki rosyjskich hakerów. Warto przypomnieć, że przestępcy włamali się też do systemu Krajowego Komitetu Partii Demokratycznej oraz zaatakowali internetową skrzynkę pocztową szefa kampanii Hillary Clinton - Johna Podesty. Atak był zresztą skuteczny, bo hakerzy przez wiele miesięcy mieli pełen dostęp do jego e-maila i pobierali z jego konta nie tylko korespondencję m.in. z Barackiem Obamą, ale również dokumenty, czy… listę zakupów, które Podesty planował z żoną.
Oskarżenie
Przed miesiącem władze Stanów Zjednoczonych oskarżyły nawet Moskwę o prowadzenie cyberwojny przeciw Demokratom, wspieranie Donalda Trumpa oraz ingerowanie w wybory prezydenckie. Amerykański wywiad ocenił, że rozległa i kosztowna operacja "musiała mieć akceptację najwyższych władz w Rosji". Moskwa jednak odrzuciła te oskarżenia.
Autor: msz/ / Źródło: tvn24bis.pl, Time, SC Magazine, hacked.com, PAP