Hakerzy, którzy zaatakowali serwis AshleyMadison.com, czyli portal dla niewiernych małżonków, opublikowali kolejną jeszcze większą paczkę z danymi użytkowników - podaje agencja Reuters.
W środę cyberprzestępcy opublikowali paczkę danych ważącą blisko 10 gigabajtów. Dziś powtórzyli ten ruch, ale paczka jest dwukrotnie większa i zajmuje około 20 gigabajtów danych. Wśród wrażliwych danych, które już trafiły do sieci są m.in. adresy e-mail oraz numery kart kredytowych. Wśród nich jest też adres, który nalezy prawdopodobnie do Noela Bidermana, czyli prezesa spółki Avid Life Media, do której należy serwis AshleyMadison.com. Hakerzy ujawnili też jego wiadomości e-mail.
Kara za skok w bok?
Cyberprzestępcy, którzy określają sami siebie jako Impact Team, wykradli łącznie dane 37 mln klientów serwisu. Grupa już wcześniej opublikowała próbkę kompromitujących informacji i ostrzegała, że jeśli portal Ashley Madison nie zostanie zamknięty, ujawnią prawdziwe nazwiska jego klientów, ich profile z materiałami zdjęciowymi, dane dotyczące ich kart kredytowych. Hakerzy domagają się również zamknięcia podobnego portalu Avid Life Media - Established Man. Ostrzegają, że odmowa spełnienia ich żądań będzie bardzo kosztowna. Informują przy okazji, że ci, którzy zapłacili po 19 dolarów za całkowite wykasowanie ich profili z portali Avid Life Media, zostali oszukani, bowiem firma zachowała informacje o ich płatnościach oraz dane dotyczące kart kredytowych. Portal Ashley Madison reklamuje się hasłem "Życie jest krótkie. Zafunduj sobie romans". Szacuje się, że korzystają z niego 64 miliony ludzi.
Kto na liście?
W sieci pojawiły się nazwy użytkowników, ich adresy e-mail, hasła, a nawet numery kont bankowych. Blady strach padł na 37 mln osób na cały świecie, w tym ponad milion w samej Wielkiej Brytanii. Już wiadomo, że wśród zdekonspirowanych są m.in. adresy e-mail kilku prezesów potężnych amerykańskich i kanadyjskich firm, a także osób pracujących w amerykańskich strukturach rządowych. Brytyjczyków zainteresował szczególnie jeden e-mail. Do jego utworzenia użyto adresu e-mail... byłego brytyjskiego premiera Tony'ego Blaira.
Wiarygodne?
Śledztwo w sprawie włamania na serwery prowadzi właściciel serwisu, a po upublicznieniu danych do jego śledczych dołączyli agenci FBI. Eksperci ds. bezpieczeństwa w sieci twierdzą, że ujawnione informacje wyglądają wiarygodnie, choć zastrzegają, że niektóre profile mogły zostać założone pod fałszywymi nazwiskami.
Autor: msz/ / Źródło: Reuters, Vice.com