Czarno na białym

Czarno na białym

Moment śmierci

Jego szokujące tezy dotyczące przeszczepów albo powinny wywrócić do góry nogami całą transplantologię, albo pogrążyć jego samego jako tego, który transplantologii szkodzi. Po tym, jak profesor Jan Talar stwierdził publicznie, że nie istnieje śmierć mózgu, a organy do przeszczepu pobiera się od ludzi żywych, w środowisku medycznym zawrzało, a w wielu z nas zrodziły się wątpliwości. Chcieliśmy ustalić, jakie profesor ma dowody na poparcie swojej kontrowersyjnej tezy, ale unika on spotkania z mediami. Reporter "Czarno na białym" prześledził dokonania lekarza, stawiając przy tym kluczowe pytanie: czym się różni śmierć mózgu od śpiączki?

Wola życia

Oto człowiek, którego losy przejdą do historii światowej medycyny. Gdy pięć miesięcy temu w Gliwicach przeszczepiono mu twarz, i po raz pierwszy na świecie zrobiono to dla ratowania życia, była radość, że się to się w ogóle udało i niepewność, czy nowa twarz się przyjmie. Żmudne leczenie trwa, będą kolejne operacje, ale mężczyzna w miarę możliwości normalnie żyje. Musi być bardzo ostrożny, bo zaszkodzić może mu najzwyklejsza infekcja. Ale jego niezwykły optymizm, co podkreślają zaskoczeni lekarze, przyspiesza całą rehabilitację. Jej efekty widać w rozmowie z reporterem "Czarno na białym".

Czeski pogrzeb

W Czechach 80 procent osób poddawanych jest kremacji, a jedynie 20 proc. to pogrzeby tradycyjne. Ale nie dlatego w to, co teraz pokażemy uwierzyć trudno. Sam Artur Zakrzewski, który wybrał się do Czech poznać tamtejsze zwyczaje pogrzebowe, przyznał, że człowiek z tradycyjnym, polskim spojrzeniem na pochówek i obrzędy czczenia zmarłych, dziwi się tam co krok. I to nie tylko kwestia tego, na co pozwala prawo, ale i prawdziwie dla nas osobliwego podejścia Czechów do ciał zmarłych. Reportaż inspirowany książką Mariusza Szczygła "Zrób sobie raj".

W proch obracają

Przepisy nie zakazują kremacji. Chociaż lepiej chyba używać określenia "spopielanie", bo ten termin nie rodzi tak skrajnie negatywnych skojarzeń jak przywołane wcześniej słowo. Ta powszechna w wielu krajach forma pogrzebu zwłok, w Polsce przyjmowana jest niechętnie z kulturowych, religijnych i, zwłaszcza wśród osób starszych, historycznych względów.

Miejsce pamięci

Zmieniające się zwyczaje i niezmienione od ponad 50 lat prawo - mowa o zwyczajach pogrzebowych i ustawie o chowaniu zmarłych. Przewiduje ona grzywnę, a nawet areszt za rozsypanie na morzu lub w specjalnych ogrodach pamięci prochów bliskiej osoby. A taka forma pożegnania zmarłego, najczęściej zgodnie z jego wolą, jest coraz częściej praktykowana wbrew przepisom i posłom, którzy nie potrafią zmienić prawa, bo i tu znaleźli pole do światopoglądowego starcia.

"Prysznic" i porażka

Dramatyczna historia prokurator, którą kilkanaście lat temu nieznani sprawcy oblali kwasem siarkowym. Historia, która w gruncie rzeczy jest bardzo podobna do sprawy Papały. Bezprecedensowe zdarzenie. Honorowa sprawa dla prokuratury. Nieprawidłowości w śledztwie. I wreszcie - po wielu latach brak sprawców. Sprawa z Opola już się przedawniła. Prokurator odważnie jednak wróciła do pracy, bo - jak powiedziała naszemu reporterowi - nie chce dać przestępcom za wygraną.

Niby nadzór

Przestępcy kontra śledczy. Kto jest górą? Sprawa zabójstwa generała Papały, po 15 latach, nie pozostawia złudzeń. Najpierw kompromitacja warszawskiej prokuratury, która kończy się uniewinnieniem oskarżonych. I teraz to oni stawiają poważne zarzuty śledczym - m.in. handlu zeznaniami. Nawet jeśli potraktować to jako zemstę - to i tak zarzutów nie da się uniknąć, co zapowiada już sam prokurator generalny, wytykając śledczym masę nieprawidłowości. Pytanie, czy dotyczy to tylko śledczych, bo przecież przez te wszystkie lata ktoś ich nadzorował. A właściwie nie ktoś, bo nadzorców było wielu.

Bitwa w Karpaczu

Zaskakująca porażka Grzegorza Schetyny, który - choć był murowanym faworytem - po wielu latach stracił przywództwo w swoim regionie, czyli na Dolnym Śląsku. A teraz podejrzenie, że doszło tam do politycznej korupcji - tak ma wynikać z nagrania rozmowy jednego z posłów PO z lokalnym działaczem tej partii. Kulisy pełnego zwrotów akcji partyjnego starcia w Karpaczu.

Na podsłuchu

Szef klubu parlamentarnego Platformy jest za tym, żeby powtórzyć wybory na Dolnym Śląsku, po tym, jak pojawiało się podejrzenie, że doszło tam do politycznej korupcji. Obietnica pracy w zamian za poparcie dla Protasiewicza - tak ma wynikać z nagrania rozmowy jednego z posłów PO z lokalnym działaczem tej partii. Wątpliwe raczej, by ta "taśma" wstrząsnęła Platformą na Dolnym Śląsku, ale na pewno pokazuje ona - jak silne są wstrząsy w całej partii. Jak zacięta jest wojna o wpływy między ludźmi Tuska i Schetyny. Taśma albo taśmy (bo już pojawiły się zapowiedzi kolejnych) - to coraz ostrzejsza amunicja w tej walce.

Noc cudów

Region, gdzie pewna noc cudów zaważyła nad wyborami. Jedna noc, podczas której do Platformy miało zapisać się kilkaset osób. To - jak się mówi w partyjnym żargonie - pompowanie kół miało dać wygraną dotychczasowemu szefowi PO w Małopolsce, Ireneuszowi Rasiowi. Ale ostatecznie zakończyło się jego totalną porażką.

Śmierć na służbie bez odszkodowania

Kariera dla niemal 60 policjantów skończyła się dotąd tragicznie - śmiercią w wypadkach lub z rąk przestępców. Zginęli na służbie, czyli - zgodnie z definicją - "czuwając nad bezpieczeństwem ludzi oraz utrzymaniem porządku w państwie". Państwo jednak - jak twierdzą ich rodziny - nie traktuje ich sprawiedliwie. I kiedy rodzinom żołnierzy czy funkcjonariuszy Straży Granicznej, którzy zginęli na służbie wypłaca odszkodowania, rodzinom policjantów takich wypłat odmawia.

Niewinny po dziewięciu latach

Pokażemy historię policjanta, który w czasie rozpracowywania przestępców sam został wzięty przez kolegów za gangstera. Prokurator postawił mu zarzuty, wnioskował o areszt, w którym policjant spędził 561 dni. Po ponad 50 rozprawach, które ciągnęły się przez 9 lat okazało się, że jest niewinny. I poza kilkoma, przez przypadek podsłuchanymi zdaniami z rozmowy telefonicznej, nie ma żadnych dowodów jego winy.

Śledztwo ważniejsze od prawdy

Przedstawimy historię policjantów, których prokuratorzy ze służby usuwali na podstawie słów usłyszanych od przestępców. Słowa przestępców potrafią być dla prokuratury bardziej wiarygodne od słów tych, którzy przestępców ścigają. A dobro śledztwa może być ważniejsze od prawdy.

Nie wszystko złoto...

Końca śledztwa nie widać. Nie widać też na razie szans, by poszkodowani odzyskali swoje pieniądze. Postępowanie upadłościowe to też największa tego typu sprawa w historii. Przez ten nieco ponad rok udało się oszacować majątek Amber Gold, ale nie wiele udało się odzyskać, bo niespełna jedną piątą. Poszkodowani nie mają wyjścia, muszą czekać na zakończenie pracy syndyka. Próba odzyskania pieniędzy drogą sądową zakończyła się dla blisko tysiąca osób niepowodzeniem. Podwójnym, bo znów stracili pieniądze.

Końca nie widać

Amber Gold i największe w polskiej historii śledztwo, którego końca nie widać. Kilkanaście tysięcy przesłuchiwanych osób, blisko milion złotych wydany na biegłych i akta sprawy zajmujące już prawie cały pokój, ale tego jednego, czyli aktu oskarżenia na razie nie ma. I najwcześniej - jak ustalił nasz reporter - można się go spodziewać dopiero za rok. Dlaczego trwa to tak długo? Sprawa jest skomplikowana i wymaga specjalistycznej wiedzy, ale też polskie prawo karne nie pomaga śledczym. Toną w papierach zamiast skupić się na szukaniu i badaniu dowodów.

Jak wygląda polska walka z pedofilią?

W Polsce za pedofilię i czyny pedofilskie w zeszłym roku zostało skazanych ponad 600 osób. Jednak tylko co trzeci przestępca trafił za kratki. Największym problemem jest jednak to, że zdecydowana większość skazanych nie jest poddana żadnej terapii, która dawałaby nadzieję, że w przyszłości nie skrzywdzą już żadnego dziecka. Jeszcze bardziej zdumiewa fakt, że trzy w kraju specjalistyczne ośrodki dla takich osób świecą pustkami. Dlaczego tak jest?

Samotność i bezradność ofiar

Historie trzech ofiar, z którymi rozmawiała reporterka "Czarno na białym", pokazują (poza samymi odrażającymi czynami) - samotność i bezradność najpierw dzieci, które nie rozumieją, co się dzieje. A także dorosłych, którzy nie radzą sobie z piętnem wykorzystania. Różne historie, różne rodziny, różne okoliczności, ale to samo zdecydowane oburzenie na słowa tych, którzy winą nie obarczają tylko i wyłącznie sprawcy.

Wykorzystywali nieletnich. Wyznania zza krat

Szokujące wyznania ofiar i sprawców pedofilii. Zdecydowaliśmy się na to, bo trwająca od jakiegoś czasu burzliwa dyskusja na ten temat obnaża brak powszechnej świadomości, czym tak naprawdę jest pedofilia. A także jak bardzo i nieodwracalnie naznacza życie skrzywdzonych dzieci. Brak też świadomości, że czym innym jest pedofilia, która jest chorobą prowadzącą do przestępstwa, a czym innym czyn pedofilski, który jest po prostu przestępstwem. Reporter "Czarno na białym" dotarł do dwóch skazanych za wykorzystanie seksualne nieletnich. Ich wyznania - choć już zza krat - przerażają. A przerażenie jest tym większe, że ci ludzie za jakiś czas wyjdą na wolność.

Rok Bońka

Zmiana trenera reprezentacji przypada dokładnie rok po zmianie prezesa PZPN. Rok rządów Zbigniewa Bońka to na pewno rewolucja kadrowa i organizacyjna w samym związku oraz jego wyraźna przemiana wizerunkowa, ale nie ze wszystkim nowy prezes się uporał, czego symbolem jest nierozwiązany wciąż problem siedziby Polskiego Związku Piłki Nożnej, choć w tej sprawie jego szef miał konkretny plan. Stąd pytanie, czy pozycja Bońka w PZPN jest rzeczywiście tak silna i pewna jak jego zachowanie na konferencjach prasowych.

Jaki trener?

Jak nie Nawałka to kto? PZPN podobno nie może się opędzić od kandydatów z zagranicy, którzy dzwonią i przysyłają CV. I choć oferta wydaje się już jednak nieaktualna to toczy się trochę akademicka dyskusja: kto byłby lepszy dla narodowej reprezentacji i dla naszej piłki nożnej w ogóle - polski czy jednak zagraniczny trener? A może to bez znaczenia, bo problemem w Polsce nie jest trener, a słabi piłkarze?