W trakcie środowej sesji obserwowaliśmy wzrost wyceny polskiej waluty wobec dewiz - powiedział analityk domu maklerskiego Banku Ochrony Środowiska Konrad Ryczko. Ok. godz. 17.35 euro kosztowało 4,13 zł, dolar 3,65 zł, a frank 3,93 zł.
- Złoty umacniał się o ok. 0,7 proc., korzystając z poprawy sentymentu wokół rynków wschodzących. Ruchy te bazowały w dużej mierze na wzrostach kwotowań ropy (...). Poza wzrostami obserwowaliśmy również zwyżki kwotowań rubla czy przecenionej niedawno tureckiej liry. W szerszym ujęciu inwestorzy w dalszym ciągu czekają na doniesienia dotyczęce negocjacji z Grecją, które skutecznie utrzymują wysoki poziom awersji do ryzyka na rynkach i ograniczają potencjalne podbicia wycen - wskazał Ryczko.
Przez sentymenty
Z kolei zdaniem analityka domu maklerskiego mBanku Szymona Zajkowskiego złoty skorzystał w środę na widocznej od rana poprawie sentymentu wobec bardziej ryzykownych aktywów. - Europejskie indeksy giełdowe rosły i umacniały się waluty rynków wschodzących. Polskiej walucie pomogły również szacunki Ministerstwa Pracy i Polityki Społecznej odnośnie spadku bezrobocia w maju do 10,8 proc., czyli najniższego poziomu od 2009 roku - ocenił analityk.
Wskazał, że złotemu w umocnieniu nie przeszkodziła nawet dalsza wyprzedaż polskich obligacji. - O tym jednak, czy umocnienie złotego kontynuowane będzie do końca tygodnia, w dużej mierze zdecydować powinny w czwartek dane z USA oraz doniesienia w sprawie Grecji. Jeżeli sprzedaż detaliczna z USA zaskoczy pozytywnie, podobnie jak w ubiegłym tygodniu dane z rynku pracy, wzrosnąć powinny spekulacje o podwyżkach stóp ze strony Fed, co niekorzystnie powinno wpłynąć na notowania aktywów rynków wschodzących. Do tego oczywiście dołożyć mogą się kolejne niepokojące doniesienia w sprawie Grecji, sugerujące, że strony są wciąż dalekie od porozumienia. Tym samym w kolejnych dniach niewykluczone jest ponowne podejście EUR/PLN do 4,17, a USD/PLN powyżej 3,70 - ocenił Zajkowski.
Autor: /gry / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Schutterstock