Największe firmy energetyczne złożyły już w Urzędzie Regulacji Energetyki wnioski o podwyżki. Niektóre chcą podnieść ceny aż o 30 procent - pisze "Dziennik Gazeta Prawna". Ostateczną decyzję w sprawie przyszłorocznych taryf podejmie prezes URE.
Do URE wpłynęły już cztery wnioski o zgodę na nowe cenniki za prąd. Złożyły je: PGE, Enea, Energa i Tauron.
Już w ubiegłym tygodniu zapytaliśmy największe spółki sprzedające energię elektryczną o to, czy wnioskowały o podwyżkę taryf. Odpowiedziały nam Energa Obrót, Tauron oraz Enea, które nie chcą jednak zdradzać treści wniosku taryfowego, zasłaniając się trwającym postępowaniem administracyjnym. Zakończy je decyzja prezesa URE, która spodziewana jest w połowie grudnia.
Z nieoficjalnych informacji "DGP" wynika jednak, że firmy wniosły o naprawdę pokaźne podwyżki.
"O najwyższe wnioskują te spółki, które dużo więcej energii sprzedają do klientów, niż są w stanie same wyprodukować. Dlatego muszą skupować ją w hurcie, głównie od PGE i Enei, mających największe moce wytwórcze" - czytamy w gazecie.
Skąd te podwyżki?
Prezes URE Maciej Bando już pod koniec sierpnia podkreślał w wywiadzie dla "DGP", że są wyraźne przesłanki do podniesienia cen dla gospodarstw domowych na 2019 r.
Co to za przesłanki? Bando wskazywał m.in. na drożejący węgiel (wytwarzamy z niego ok. 80 proc. energii w Polsce) i prawa do emisji CO2, które we wrześniu doszły do 25 euro za tonę, podczas gdy jeszcze pod koniec 2017 r. było to tylko kilka euro.
"Do tego trzeba doliczyć rosnące ceny zielonych certyfikatów. Energetyka musi je kupować, by wywiązać się z obowiązku wspierania odnawialnych źródeł prądu. Jednak zdaniem części ekspertów korelacja cen prądu w hurcie z tymi czynnikami jest luźna, a stawki i tak by wzrosły, bo w zdominowanej przez państwo branży nie ma zdrowej konkurencji.
"Nieoficjalne informacje o podwyżkach rzędu 30 proc. potwierdzają to, o czym pisaliśmy już od miesięcy. Minister energii Krzysztof Tchórzewski najpierw przekonywał, że podwyżek w taryfie G, czyli dla odbiorców indywidualnych, w 2019 r. nie będzie. Potem, że będą nie większe niż 5 proc. A nawet gdyby były wyższe, co właśnie się dzieje, to państwo wypłaci wszystkim łapiącym się na pierwszy próg podatkowy rekompensaty" - czytamy w "DGP".
Autor: tol / Źródło: Dziennik Gazeta Prawna, tvn24bis.pl
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock