Złoty podczas wtorkowej sesji był najsłabszą walutą w regionie; najbardziej tracił do franka szwajcarskiego i do euro.
O godz. 17.10 euro kosztowało 4,37 zł, dolar 3,96 zł, a frank szwajcarski 4 zł.
Analityk Domu Maklerskiego mBanku Szymon Zajkowski podkreślił, że polska waluta we wtorek osłabiła się o ponad 1 proc. do franka i 0,3 proc. do euro. - Złotemu przede wszystkim szkodziły słabe nastroje i podwyższona awersja do ryzyka na rynkach światowych. We wtorek bowiem spadały indeksy giełdowe oraz ceny ropy, co typowo nie sprzyja wartości polskiej waluty - wyjaśnił.
Dane GUS nie pomogły
Zajkowski ocenił, że dodatkowym wsparciem dla franka były słowa prezesa Banku Szwajcarii (SNB) o tym, że stopy procentowe nie mogą być w nieskończoność obniżane poniżej zera. - Z drugiej jednak strony po raz kolejny powtórzył on, że polityka ECB ma obecnie kluczowy wpływ na decyzję SNB, co oznaczać to może, że jeżeli po marcowym posiedzeniu ECB i możliwym dalszym poluzowaniu polityki pieniężnej, wspólna waluta silnie osłabiać będzie się wobec franka, SNB może podjąć dodatkowe kroki, by to ograniczyć. Tym samym przestrzeń do dalszego umocnienia franka wobec złotego również jest dość ograniczona - ocenił. Zajkowski zaznaczył też, że złotemu nie pomogły we wtorek także dane GUS, które wskazały na wzrost stopy bezrobocia w styczniu do 10.3 proc. To pierwszy od lipca wynik dwucyfrowy. Podobnie ocenił wtorkową sesję analityk Domu Maklerskiego Banku Ochrony Środowisko Konrad Ryczko. Dodał jednak, że polska waluta pozostawała również pod presją wobec dolara, co spowodowało umocnienie się amerykańskiej waluty powyżej 3,96 zł. - W szerszym ujęciu inwestorzy kontynuują wyczekiwanie na kolejne sygnały z FED oraz marcowe posiedzenie EBC - zwrócił uwagę.
Autor: tol / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: sxc.hu