Uczeń złamał kość łokciową z przemieszczeniem, a ubezpieczyciel przyznał mu 90 (słownie: dziewięćdziesiąt) złotych odszkodowania. To jeden z przypadków działania szkolnych ubezpieczeń od następstw nieszczęśliwych wypadków zbadanych przez Rzecznika Finansowego. "NNW szkolne wymaga zmian" - alarmuje.
Rzecznik Finansowy opublikował raport na temat ubezpieczeń szkolnych. Każdego roku szkolnego do rzecznika dzwoni lub pisze kilkaset osób z prośbą o poradę lub interwencję w sprawach ubezpieczenia dzieci w szkołach. W ocenie rzecznika skala problemów z tym rodzajem ubezpieczeń jest większa.
- Przypuszczamy, że więcej klientów ma różne problemy i wątpliwości. Jednak ze względu na niskie kwoty ewentualnego sporu nie podejmują działań. Na tej podstawie dostrzegamy, że klienci nie są świadomi zakresu umów "NNW szkolnego" - mówi Aleksandra Wiktorow, Rzecznik Finansowy.
Ubezpieczenie uczniów
Chyba każdy, kto chodził do szkoły albo ma obecnie dzieci w szkole, zetknął się z sytuacją, w której na początku roku szkolnego okazuje się, że uczniowie powinni przynieść, albo rodzice wpłacić określoną "składkę na ubezpieczenie". To jest właśnie "szkolne NNW", które przebadało biuro rzecznika.
Uczniowie szkół i bez tego są objęci ubezpieczeniem od różnych niepożądanych zdarzeń, bo każda szkoła jest ubezpieczona od odpowiedzialności cywilnej. To ubezpieczenie jednak nie działa, gdy nie da się szkole lub jej pracownikom udowodnić zaniechania, zaniedbania lub działania, które doprowadziło do wypadku. W takiej sytuacji przydaje się ubezpieczenie uczniów od następstw nieszczęśliwych wypadków.
Rzecznik Finansowy wyraźnie podkreśla, że warto ubezpieczać dzieci, ale na jasnych, zrozumiałych warunkach. Tymczasem z raportu rzecznika wynika, że na rynku "szkolnego NNW" dochodzi do sytuacji godzących w prawa ubezpieczonych. Raport sygnalizuje pięć podstawowych problemów.
1. Problematyczny sposób sprzedaży
Szkoła ani rada rodziców nie ma prawa żądać składki na ubezpieczenie. To dobrowolna decyzja rodziców.
- Wciąż pokutuje mit o obowiązkowości takiego ubezpieczenia. Tymczasem żadne ubezpieczenia uczniów przez rodziców nie są obowiązkowe (z wyjątkiem wyjazdów na zagraniczne wycieczki). To, że "szkolne NNW" nie jest obowiązkowe, to odkrycie ostatnich lat. Dopiero od niedawna o tym głośno się mówi. Wcześniej szkoły groziły, że jak uczeń nie przyniesie składki, to nie otrzyma świadectwa. Wielu rodzicom wciąż wydaje się, że składka na ubezpieczenie uczniów jest obowiązkowa, a powinni wiedzieć, że nie jest - mówi Krystyna Krawczyk z Biura Rzecznika Finansowego.
Presja na rodziców, żeby ubezpieczali dzieci, wynika z tego, że do niedawna część ubezpieczycieli oferowała szkołom konkretne korzyści za podpisanie zbiorowej polisy. Od 1 kwietnia 2016 roku jest to nielegalne.
- 20-30 procent składki wnoszonej przez rodziców wraca do szkoły w postaci darowizny przekazanej przez ubezpieczyciela. Być może cel jest zbożny, ale praktyka niezgodna z prawem. Gdyby całość składki wpłaconej przez szkołę ubezpieczyciel przeznaczał na ochronę uczniów, a nie darowizny na rzecz szkoły, kwoty wypłacane uczniom ulegającym wypadkom byłyby na pewno wyższe - dowodzi radca prawny Aleksander Daszewski z Biura Rzecznika Finansowego.
2. Niskie sumy
Z wyliczeń Biura Rzecznika Finansowego wynika, że przy składce od 19 do 50 zł rocznie suma ubezpieczenia wynosi od ośmiu do piętnastu tysięcy złotych. Ubezpieczony jednak praktycznie nigdy nie otrzyma kwoty ubezpieczenia w całości. Gdy dojdzie do wypadku powodującego trwały uszczerbek na zdrowiu, ubezpieczony może liczyć na najwyżej pięć procent sumy ubezpieczenia, a w przypadku lżejszych urazów - zaledwie na jeden, dwa procent.
Przy niskich sumach ubezpieczenia wyliczone w ten sposób procentowo odszkodowanie wynosi od kilkudziesięciu do ledwie kilkuset złotych.
Rzecznik Finansowy rekomenduje więc branży ubezpieczeniowej większe zróżnicowanie ofert tak, aby rodzice, którzy chcą liczyć na większe odszkodowania, mieli możliwość zapłacenia wyższej składki, a pozostali - niższej, za mniejszy zakres ochrony.
Ubezpieczyciele powątpiewają jednak, czy rodzice zaakceptowaliby takie zróżnicowanie składek.
- Z obserwacji ubezpieczycieli wynika, że część rodziców jest zainteresowana ubezpieczeniem dodatkowym lub ubezpieczeniem na wyższą kwotę. Są to np. rodzice dzieci uprawiających sport. Dla większości rodziców znaczenie ma jednak przede wszystkim niska cena. W tym kontekście można oczywiście stawiać na produkty o wyższej sumie ubezpieczenia, natomiast najczęściej wybór klienta padnie na produkt z niższą ceną. Nie ma żadnych wątpliwości, że im wyższa suma ubezpieczenia, tym lepiej dla poszkodowanego. Natomiast z drugiej strony tego równania zawsze jest składka, którą klient akceptuje lub nie - tłumaczy nam rzecznik Polskiej Izby Ubezpieczeń Marcin Tarczyński.
3. Niejasne zasady
Żeby rodzice mogli dokonać wyboru, muszą wiedzieć, co ubezpieczyciele oferują szkole. Powinni też, zdaniem Rzecznika Finansowego, mieć możliwość porównania ofert różnych towarzystw asekuracyjnych. Ubezpieczyciele zaś powinni przejrzyście informować, czego można oczekiwać za konkretną składkę.
- Trudno tu podnosić wobec ubezpieczycieli jakieś zarzuty prawne. Jednak postulujemy, żeby rodziców jasno i czytelnie informować o zakresie umowy, łącznie z istotnymi ograniczeniami. Przygotowywane dziś materiały marketingowe obiecują często zbyt wiele w stosunku do rzeczywistego zakresu – mówi Krystyna Krawczyk.
Co na to ubezpieczyciele? Polska Izba Ubezpieczeń (PIU) zapewnia, że jej członkowie są gotowi objaśniać zasady działania polis NNW, ale potrzeba do tego również woli szkół i rodziców.
- To rozwiązanie leży przede wszystkim w komunikacji z rodzicami. Część szkół chętnie organizuje spotkania, na których można porozmawiać o warunkach ubezpieczenia, natomiast część placówek niestety propozycje tego typu spotkań lekceważy. Szkoda, bo to dobra okazja do pokazania wszystkich cech grupowego NNW i uświadomienia, że tego typu ochrona, często na wysokie kwoty, jest też możliwa indywidualnie i niekoniecznie trzeba poprzestawać na NNW szkolnym - wyjaśnia Marcin Tarczyński z PIU.
4. Ograniczenia odpowiedzialności ubezpieczycieli
"W niektórych przypadkach ubezpieczyciele nadużywają swobody kształtowania umowy i wprowadzają zapisy naruszające interesy ubezpieczonych" - czytamy w informacji Rzecznika Finansowego.
W praktyce, jak wynika z raportu, ubezpieczyciele odmawiają odszkodowań za wypadki, które zdarzą się "na styku" roku szkolnego i wakacji lub ferii. Jeśli na przykład dziecko na skutek wypadku trafi do szpitala dziesięć dni przed wakacjami, to dostaje tzw. dzienne świadczenie szpitalne tylko za tych dziesięć dni, nawet jeśli spędzi w szpitalu pół roku.
Część ubezpieczycieli w ramach "szkolnego NNW" przewiduje świadczenie z tytułu niezdolności do nauki, które można przeznaczyć np. na zapłacenie za korepetycje. Wypłata tego świadczenia bywa jednak obwarowana tyloma warunkami, że jego uzyskanie jest niezwykle trudne. Chodzi na przykład o udokumentowanie niezdolności do nauki odrębnym zaświadczeniem lekarskim, czy zaświadczenie ze szkoły, że uczeń nie uczestniczył w lekcjach. Takie zapisy zmniejszają, zdaniem rzecznika, uprawnienia poszkodowanych.
5. Uznaniowa likwidacja szkód
Raport Rzecznika Finansowego sygnalizuje, że ubezpieczyciele coraz chętniej oferują umowy, w których wypłacają świadczenia tylko za uszczerbki jasno zdefiniowane w tabeli załączonej do ogólnych warunków ubezpieczenia i tylko na podstawie dokumentacji medycznej.
- Lista uszczerbków na zdrowiu w takiej tabeli może liczyć nawet kilkadziesiąt pozycji i wygląda na pierwszy rzut oka bardzo atrakcyjnie. W praktyce bywa, że tabela nie obejmuje wielu najpowszechniej występujących zdarzeń i jest to podstawą do odmowy wypłaty - mówi ekspert w biurze rzecznika Marcin Bielecki.
Problematyczna jest też, według ekspertów z biura rzecznika, praktyka polegająca na odrzucaniu roszczeń klientów. Ubezpieczyciele odmawiają wypłat, powołując się na dokumentację medyczną, a jednocześnie ignorują oświadczenia klienta w sprawie okoliczności wypadku.
- Lekarz koncentruje się na udzieleniu pomocy, a nie analizie przyczyn wypadku. Stąd jego wpisy są skrótowe, często oparte o pobieżny wywiad. Tymczasem ubezpieczyciele traktują lapidarny opis przyczyny obrażeń, jako jedyne i niepodważalne źródło informacji – mówi Krystyna Krawczyk.
Zapytaliśmy Polską Izbę Ubezpieczeń, czy w obliczu zastrzeżeń Rzecznika Finansowego planowane jest wypracowanie obowiązujących całą branżę zasad ubezpieczania uczniów od następstw nieszczęśliwych wypadków. Dowiedzieliśmy się, że firmy ubezpieczeniowe same wyznaczają sobie standardy przestrzegania obowiązków wobec klientów. Jednak, jeśli członkowie PIU wyjdą z taką inicjatywą, opracowanie wspólnych zasad jest możliwe.
- Zakłady, szczególnie po wejściu w życie nowej ustawy o działalności ubezpieczeniowej, indywidualnie tworzą standardy związane z oferowaniem tych produktów. Dotyczą one przede wszystkim obostrzeń, obowiązków informacyjnych wobec rodziców, a także wynikających z przepisów związanych z brakiem wynagrodzenia dla ubezpieczającego. Jeśli członkowie PIU postawią przed Izbą zadanie stworzenia prócz tego dobrych praktyk dla całego rynku, takie praktyki oczywiście powstaną - zapewnia Marcin Tarczyński.
Autor: jp/ms / Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock