Media społecznościowe odgrywają coraz większą rolę podczas rekrutacji nowych pracowników. Rasistowskie wpisy na Facebooku, czy zdjęcia z szalonych imprez, to tylko niektóre z rzeczy, które mogą skreślić kandydata już na starcie. Podpowiadamy, jakich błędów trzeba się strzec.
Zestawienie przygotował "Business Insider" na podstawie opinii zawodowych rekruterów.
1. Oczernianie pracodawcy
Jeżeli uważasz, że zamieszczony w niedzielę wieczorem tweet z hashtagiem #hatemyjob przejdzie niezauważony, to jesteś w błędzie. Oczernianie byłego pracodawcy, czy nawet swoich kolegów z pracy, to jedna z coraz częstszych przyczyn odrzucania kandydatury przez headhunterów.
Badanie Career Builder z 2014 roku wykazało, że 36 proc. menedżerów nie zatrudnia kandydata właśnie z tego powodu.
- Ludzie często korzystają z mediów społecznościowych jako forum, by dać upust swojej frustracji - wskazuje David Blacker, headhunter z 20-letnim stażem.
W głowach rekruterów pojawiają się wątpliwości, czy jesteś osobą zdolną do pracy zespołowej, która będzie wspierać firmę. Po tym wszystkim, jeśli nie miałeś żadnych skrupułów w narzekaniu na poprzednią pracę, zastanawia ich, czy jest coś co cię powstrzymać od robienia tego samego w przyszłości.
2. Dyskryminujące komentarze
CareerBuilder wskazuje, że 28 proc. kandydatów odpadło z rozmowy kwalifikacyjnej z uwagi na dyskryminujące komentarze na temat rasy, płci, czy religii.
Mimo, że wpis może być utrzymany w formie żartu i odnosić się do przyjaciół, to internet nie musi tego tak odebrać. Blacker odrzucił ostatnio kandydaturę osoby, która umieszczała rasistowskie komentarze na Twitterze z hashtagiem #blackhistorymonth.
Choć zapewniała, że to tylko żarty.
3. Kłamstwo ma krótkie nogi
Lepiej również unikać kłamstw, zwłaszcza w sytuacji, kiedy jesteśmy aktywnymi użytkownikami mediów społecznościowych. Headhunterzy bowiem nie śpią.
Opowieść kandydata wydawała się wstrząsająca: rezygnacja z pracy ze względu na wypadek samochodowy. - Ale wkrótce potem, rekruter znalazł zdjęcia z nart wodnych, co przedstawiało nieco inną wersję wydarzeń - mówi Liz D'Aloia, założycielka firmy rekrutacyjnej HR Virtuoso z siedzibą w Dallas.
To sytuacje częste. Jak wspomina Blacker również przyłapał kandydata do pracy na kłamstwie. A wszystko przez jednego tweeta, w którym ubiegający się o zatrudnienie twierdził, że został bezprawnie zwolniony, oskarżając poprzedniego pracodawcę o nieuczciwe postępowanie. Tymczasem, rzeczywistość była diametralnie inna, gdyż został zwolniony dyscyplinarnie.
Dlatego zdaniem Blackera tak ważne jest, by przygotowując się do rozmowy rekrutacyjnej przejrzeć swoje profile społecznościowe i zastanowić się, czy na pewno chcieliśmy, aby taka informacja ujrzała światło dzienne.
Nawet jeśli pojawiły się dawno temu.
4. Błędy językowe
Pamiętaj również o poprawności językowej. Jak wynika bowiem z badania Jobvite, 66 proc. rekruterów odrzuca kandydatury ze względu na brak dbałości o język, nawet w prywatnych wpisach w sieciach społecznościowych.
- To dla mnie sygnał alarmowy, ponieważ jest to oznaka ignorancji - mówi Nick Corcodilos, headhunter i autor bloga AskTheHeadhunter.
Jeśli masz skłonność do popełniania takich błędów, Corcodilos sugeruje, aby przed udostępnieniem danej treści użyć opcji sprawdzanie pisowni, dostępnej choćby w Wordzie.
5. Dobra opinia
Kluczowy jest także wizerunek na portalu społecznościowym. - Jedno przekleństwo, czy zdjęcie z imprezy nie będzie powodem do zmartwień, ale jeżeli widzisz kilka takich wpisów, wtedy zaczynasz zastanawiać się, czy aby na pewno nie jest to problem, który wpływa na zdolność do wykonywania pracy - mówi Nick Corcodilos.
Warto postawić się w sytuacji potencjalnego pracodawcy i przejrzeć profil. Twoja reputacja opiera się bowiem na tym, jak się prezentujesz. Także w internecie. - Zastanów się, czy gdybyś był menedżerem, chciałbyś odbyć rozmowę z kimś takim - podpowiada Corcodilos.
Pamiętajmy również o przejrzeniu historii w wyszukiwarce Google, wpisując w cudzysłowie swoje imię i nazwisko. - Jest to szczególnie ważne, jeśli masz popularne imię i nazwisko - zwraca uwagę Blacker.
Jeśli w internecie wyskakują informacje negatywne, możesz dotrzeć do osoby, która opublikowała wpis i poprosić o usunięcie treści bądź przejść do wzmacniania swojej pozycji w internecie. Przez udostępnianie większej ilości pozytywnych treści na swoim blogu, czy koncie na Twitterze.
- O ile nie jest to dokument rządowy, w miarę dodawania nowych informacji, negatywne treści będą coraz dalej w wyszukiwarce - wyjaśnia Blacker.
Autor: mb / Źródło: Business Insider
Źródło zdjęcia głównego: shutterstock.com