Upadek sowieckiego imperium spowodował jeden z największych transferów majątków w historii. Od tego czasu minęło już ćwierć wieku a oligarchowie przygotowują się do kolejnego przełomu - pierwsze pokolenie rosyjskich kapitalistów toruje drogę następcom. Ale, jak wynika z analizy Bloomberga, nie będzie to łatwe, bo ci niekoniecznie chcą kontynuować dzieło rodziców, których sam Putin traktuje ich jak swoistych zakładników.
22 najbogatszych firm rosyjskich skupia w swoim ręku ponad 115 mld dol. - pisze Bloomberg. Ale kolejne pokolenia nie są zainteresowane dziedziczeniem biznesu, toteż połowa oligarchów deklaruje, że ma zamiar zbyć swoje potężne firmy. Eksperci przewidują prawdziwe zawirowanie na rynku fuzji i przejęć. Sytuacja jest tym ciekawsze, że są to mechanizmy niezbyt powszechne w rosyjskich realiach.
Po szeregu europejskich i amerykańskich sankcji ekonomicznych nałożonych na Moskwę, przeprowadzono badania opinii wśród milionerów i miliarderów. Wyniki wskazują, że rosyjscy bogacze nie znajdują wielkiego wsparcia w państwowym systemie prawnym, jeśli chodzi o przekazywanie swoich firm. Większość przyznaje, że po raz pierwszy rozważa kwestię sukcesji bardzo poważnie. - Właściciele głównych przedsiębiorstw są zasadniczo zakładnikami - mówi Alena Ledeneva, profesor nauk politycznych na University College London, która od dwóch dekad bada funkcjonowanie siatek władzy w Rosji. - Mogą sugerować swoim dzieciom, by jako "zakładnicy" zajęły ich miejsce, ale i tak to system Putina zadecyduje o tym, czy będą mogły przejąć biznesy rodziców.
Zmierzch rodzinnych dynastii
Skutkiem tego może być wzrost transakcji w rosyjskich przedsiębiorstwach w nadchodzących latach - wynika z badań Phoenix Advisors, moskiewska firma inwestycyjna, która pomaga biznesmenom w nawigowaniu sukcesjami i przejęciami. Ankieta przeprowadzona przez PricewaterhouseCoopers LLP wskazuje, że ponad połowa respondentów przyznaje, że chce sprzedać swoje przedsiębiorstwa. To wartość dwa razy większa od globalnej średniej. PwC przepytało 2 484 prezesów i dyrektorów w 40 krajach, 57 z nich pochodziło z Rosji. Z kolei, więcej niż połowa ankietowanych w badaniu Moscow Skolokovo School of Management Wealth Transformation Centre jest zdania, że „ogromne firmy rosyjskie nie zostaną rodzinnymi dynastiami”. Skolokovo przebadało 39 rosyjskich liderów biznesowych.
Problem, który słono kosztuje
Dla najbogatszych może to być kosztowny problem. 22 Rosjan, którzy pojawiają się w codziennie aktualizowanym rankingu 400 największych miliarderów Bloomberga (Bloomberg Billionaires Index) kontroluje łącznie ok. 200 mld dol., a ponad połowa tej sumy - 115 mld dol. - związana jest z firmami zlokalizowanymi, bądź spółkami giełdowymi notowanymi w Rosji. Problem, z którym muszą się zmierzyć rosyjscy biznesmeni nie jest typowy dla krajów kapitalistycznych. Rosyjska tradycja dynastycznych majątków zakończyła się, kiedy przed wiekiem bolszewicy zostali odsunięci od władzy. Postsowiecka gospodarka, kształtowana za rządów prezydenta Putina docenia wypracowane, kultywowane, osobiste relacje oraz uznaje funkcjonowanie, w dużej mierze niepisanych zasad.
Silne więzi
- Kombinacja starzejącego się pokolenia przedsiębiorców oraz tendencji raczej do wycofywania się niż do przekazywaniu firm rodzinie jest charakterystyczna dla rosyjskiego rynku - mówi Ilya Solarev z UBS Wealth Management, która zarządza majątkiem rzędu 500 mld dol. należącym do bogaczy.
Skutkuje to tym, że wielu zamożnych Rosjan musiało pielęgnować więzy z wpływowymi ludźmi różnych środowisk - od twórców prawa, urzędników podatkowych po innych biznesmenów. Lata, a nawet dekady pracy nad tymi kontaktami spowodowały, że tworzyli swego rodzaju "niematerialny kapitał", który nie może być "automatycznie przeniesiony na kolejne pokolenie" - wynika z raportu Skolkovo.
To kontrastuje z sytuacją w wielu innych krajach, gdzie prawo sprzyja bogaczom, zabezpieczając transfery majątku między pokoleniami. Jedna trzecia z 400 miliarderów w indeksie Bloomberga odziedziczyła majątek, którym kontroluje, natomiast połowa ze 106 największych europejskich majątków została przekazana dalej przynajmniej jednemu pokoleniu.
Niebezpieczny mariaż biznesu z polityką
Niezastosowanie się do putinowskiej wizji prowadzenia biznesu może skutkować politycznymi konsekwencjami. Michaił Chodorkowski, były właściciel firmy Yukos w 2005 roku oskarżony został o oszustwa podatkowe, pranie brudnych pieniędzy oraz defraudację na rynku ropy. Udowodniał swoją niewinność, zwracając uwagę na to, że zarzuty przeciwko niemu są reperkusjami za finansowanie partii politycznych, będących w opozycji do Putina. Po tym jak spędził 10 lat w więzieniu, Chodorkowski żyje teraz na banicji w Szwajcarii. Poprzedni partner Chodorkowskiego, Andriej Gurjew przyczynił się z kolei do rozwinięcia firmy Phosagro OAO, która stała się największym producentem nawozów fosforowych w Europie. Dokonał tego zasiadając w wyższej izbie parlamentu przez przeszło dekadę. Choć jego majątek wyceniany jest dziś na 4,5 mld dol, Gurjew w 2013 roku zdecydował się porzucić politykę. Przyczyną był szereg działań, które miały zmusić urzędników do repatriacji aktywów zagranicznych. Podjął wówczas decyzję, by zarządzanie swoją firmą przekazać w ręce syna. Nie odszedł jednak całkowicie w cień, pozostając wiceprezesem do nadzorowania strategii firmy.
Życiowa szkoła handlu
W prawdziwej mniejszości jest przypadek Dawida Jakobaszwiliego. 58-letni rosyjski biznesmen, współwłaściciel Wimm-Bill-Dann Foods - firmy produkującej soki, sprzedał w 2010 roku większość akcji, które posiadał firmie PepsiCo za 3,8 mld dol. Jego syn, Michaił zdecydował, że po ukończeniu nowojorskiego uniwersytetu przeprowadzi się z powrotem do Moskwy, by uczyć się od swojego ojca niuansów inwestycyjnych. - Uniwersytet prawdziwego życia jest najbardziej użyteczny - mówi Jakobaszwili. - Im więcej mój syn obserwuje, tym lepiej. - Patrzę jak mój ojciec rozmawia z innymi ludźmi - wtóruje ojcu Michaił Jakobaszwili, który pomógł ojcu w negocjacjach podczas sprzedaży 49 proc. jego akcji firmy energetycznej Petrocas Energy Group państwowemu Rosneftowi za 144 mln dol. w grudniu.
Takie podejście do strategii sukcesyjnej jest niespotykane w przypadku większości majętnych Rosjan.
Regulacje zabijają sukcesję
Rosyjscy przedsiębiorcy pytani o zidentyfikowanie największych wyzwań dla ich biznesów wskazują na „rząd i regulację” (61 proc.). To prawie dwukrotnie więcej niż średnia światowa, o której mowa w ankiecie PwC. Ograniczone prawa majątkowe, według wspomnianej Aleny Ledenevy, profesor nauk politycznych, trafnie określają „system Putina”. Ponad 60 tys. właścicieli będzie zmagać się z tym dylematem przekazania firm w ciągu najbliższych kilku lat - wynika z analiz Rubena Vardanyana, pełniącego funkcję przewodniczącego rady ekspertów w centrum Skolkovo. - Niewielu rosyjskich właścicieli myśli o przekazaniu swoich majątków kolejnemu pokoleniu, zatem ich sprzedaż jest na porządku dziennym - mówi Alex Stankevich, dyrektor zarządzający w Phoenix Advisors. - Oczekujemy, że spowoduje to istną falę fuzji i przejęć.
Biznesmen sprzedał w 2011 roku państwowemu Sbierbankowi bank inwestycyjny Troika Dialog za przeszło 1 mld dol., po to, by w tym roku stworzyć Phoenix Advisors - firmę konsultingową, która ma pomóc przedsiębiorcom w poruszaniu się w skomplikowanych zmianach własnościowych.
Rosyjscy oligarchowie chcą sprzedawać swoje firmy i szukają schronienia w innych krajach:
Autor: ag / Źródło: Bloomberg, tvn24bis.pl
Źródło zdjęcia głównego: EPA