Od nowego roku wchodzą w życie przepisy, które wprowadzają ozusowanie umów zleceń. Składka emerytalna będzie płacona do minimalnego wynagrodzenia za pracę. Zarówno w ocenie pracodawców, jaki i związkowców zmiany te będą korzystne dla pracowników.
W ocenie doradcy zarządu Konfederacji Lewiatan, b. ministra pracy Jacka Męciny wchodzące od 1 stycznia przepisy oznaczają, że w jakimś stopniu cywilizujemy ten obszar rynku pracy. Zdaniem wiceszefowej OPZZ Wiesławy Taranowskiej rozwiązania są korzystne dla pracowników.
Zmiana w umowach
Przepisy wprowadziła ustawa uchwalona przez Sejm w październiku 2014 r. nowelizacja ustawy o ubezpieczeniach społecznych. Nowela uniemożliwia też zawieranie podwójnych umów, w taki sposób, aby unikać "ozusowania". Dotychczas unikanie płacenia składek było możliwe przy zawarciu dwóch umów - jednej na niską kwotę, od której odprowadzana była niska składka i drugiej, z wyższą kwotą, która nie była oskładkowana.
- Dotychczas umowy z tytułu zlecenia podlegały obowiązkowi ubezpieczenia społecznego, ale był tzw. zbieg umów, przy którym możliwe było omijanie tego obowiązku - powiedział PAP Męcina.
Powiększona składka na ubezpieczenie społeczne oznacza dodatkowe koszty samej umowy. - Strony będą decydować jak będzie wyglądało obciążenie – czy "ubruttowi" całe wynagrodzenie, czy będzie częścią tego wynagrodzenia - tłumaczył.
Kto zyska?
W ocenie doradcy Lewiatana zyskuje na tym pracownik, ponieważ otrzymuje ubezpieczenie społeczne. „A zatem większe bezpieczeństwo na starość – odkłada po prostu na swoją emeryturę" - dodał.
- Biorąc pod uwagę ponad roczne vacatio legis, w którym rynek pracy i przedsiębiorcy mogli zareagować na tę zmianę, powinna ona cywilizować rynek pracy, wpływać na jakość zatrudnienia. Myślę, że dzięki temu przedsiębiorcom udało się przygotować do tego nowego rozwiązania - ocenił.
Męcina przypomniał, że rok 2016 będzie oznaczał dla pracodawców jeszcze jedną zmianę – nowe rozwiązanie w umowach terminowych ograniczające możliwość stosowania umów na czas określony. - To oznacza, że rynek pracy będzie bardziej przyjazny pracownikom, ale z drugiej oznacza, że musimy bardziej przyglądać się, jak rynek pracy bezie reagował na takie zmiany - zaznaczył.
Rozmowa a nie zmiany?
Według Męciny lepiej nie wprowadzać innych legislacyjnych zmian w przyszłym roku, a skupić się na rozmowie – np. w Radzie Dialogu Społecznego - o takich rozwiązaniach, które nie będą psuły konkurencyjności gospodarki. - Najlepiej, aby rynek pracy poprawiał swoją jakość wraz z tym, jak będą rosły polskie firmy - dodał.
W ocenie wiceprzewodniczącej OPZZ Wiesławy Taranowskiej nowe rozwiązanie powoduje, że l stycznia znikną pracownicy drugiej kategorii. - Proceder pracodawców, że pierwsza umowa była na 50 zł, bo musi być oskładkowana, a później wcale – płaca pod stołem - był ogromnie krzywdzący. (...) Ten pracownik był pracownikiem takiej drugiej kategorii - podkreśliła w rozmowie z PAP.
Jak dodała, pracownik, odchodząc z pracy lub tracąc ją, nie mógł wziąć zasiłku dla bezrobotnych, bo składka na ubezpieczenie powinna być odprowadzona od minimalnego wynagrodzenia. Nie miał też szans na kredyt w banku. - Minimalna płaca dla pracownika, to bezpieczeństwo socjalne – wie na pewno, że będzie zarabiał taką kwotę - oceniła Taranowska.
Podkreśliła, że wchodzące w życie po ponad roku przepisy to korzyść dla pracujących. - Pracownik będzie miał większe bezpieczeństwo zatrudnienia, wyższą składkę do systemu emerytalnego, uzbiera sobie na wyższa emeryturę, ale też będzie miał więcej pieniędzy - przekonywała.
Podczas uchwalania przepisów podawano, że przewidywany skutek finansowy zmian, to wzrost o 300 mln zł wpływów do ZUS.
Autor: gry / Źródło: PAP