Santander Bank Polska i Bank Millennium opublikowały wyliczenia dotyczące skutków przewalutowania kredytów hipotecznych powiązanych z kursem franka szwajcarskiego według propozycji Komisji Nadzoru Finansowego. Wcześniej zrobiły to PKO Bank Polski oraz mBank. Kwoty liczone są w miliardach złotych.
Bank Millennium podał w raporcie rocznym, że koszt przewalutowania kredytów hipotecznych według propozycji KNF na 4,1-5,1 mld zł.
Jednocześnie zastrzeżono, że na czas publikacji raportu ani zarząd ani inny organ stanowiący banku nie podjął jakiejkolwiek decyzji dotyczącej wdrożenia programu.
Z kolei Santander Bank Polska podał we wtorek, że strata banku wyniosłaby ok. 2,7 mld zł przy założeniu, że 100 proc. aktualnych kredytobiorców dokonałoby konwersji kredytów walutowych zgodnie z propozycją KNF.
Jak podał bank, propozycja KNF jest obecnie przedmiotem analizy wewnątrz banku oraz w ramach zespołu złożonego z przedstawicieli banków. Prowadzone są również konsultacje z Komisją Nadzoru Finansowego oraz Ministerstwem Finansów.
Bank planuje przeprowadzić w pierwszej połowie 2021 roku testy zawierania tego rodzaju ugód. "W zależności od wyników testów możliwe są dalsze kroki postępowania, takie jak pilotaż na wybranej próbie kredytobiorców, a całościowy wynik prac będzie stanowił istotny wkład do podjęcia decyzji odnośnie przystąpienia do zawierania ugód w szerszym wymiarze" - napisano w raporcie.
Przewalutowanie kredytów walutowych
Wcześniej swoje wyliczenia przedstawił także PKO Bank Polski. Jak poinformowano w raporcie opisującym wstępne wyniki banku za 2020 rok wpływ na kapitały własne przewalutowania kredytów walutowych według propozycji KNF to 6,1-6,7 mld zł, w tym 4,9-5,5 mld zł dla kredytów obecnie spłacanych.
PKO BP poinformował też, że obecnie analizuje pod względem prawnym, ekonomicznym i operacyjnym propozycje przewodniczącego KNF. Jednocześnie zawiera pilotażowo ugody zgodne z tą propozycją i po zakończeniu pilotażu planuje zwołanie Nadzwyczajnego Walnego Zgromadzenia Akcjonariuszy ."Od decyzji NWZA będą zależeć dalsze działania banku w zakresie ugodowego rozwiązania kwestii kredytów frankowych" - wskazano.
mBank łączny potencjalny wpływ przewalutowania kredytów walutowych oszacował na 4,7 mld zł w przypadku konwersji tylko portfela aktywnego i 5,4 mld zł w przypadku konwersji 100 proc. portfela aktywnego i spłaconego.
Bank podał, że nie podjął decyzji o zaproponowaniu klientom porozumień według propozycji przewodniczącego KNF. "Będzie to przedmiotem dalszej analizy i dyskusji z organami nadzoru" - napisano w komunikacie.
Łącznie w przypadku powyższych czterech banków potencjalny koszt przewalutowania waha się od 17,6 mld zł do 20,7 mld zł.
Propozycja KNF
Pod koniec 2020 roku przewodniczący Komisji Nadzoru Finansowego Jacek Jastrzębski zaproponował bankom, by przedstawiły klientom atrakcyjne dla nich warunki ugód, które byłyby dla klientów banków realną alternatywą do ścieżki sądowej. Według propozycji szefa KNF klienci banków mogliby się rozliczać z bankami tak, jak gdyby ich kredyty od początku były kredytami złotowymi, oprocentowanymi według odpowiedniej stopy WIBOR powiększonej o marżę.
Nadzorca oczekiwał, że decyzje w sprawie polubownego rozwiązania spraw frankowych będą podejmowane indywidualnie przez poszczególne banki, ale liczył, że uda się wypracować rozwiązanie, dzięki któremu dojdzie do zawierania ugód na szeroką skalę.
W odpowiedzi na propozycję przewodniczącego KNF powstał międzybankowy zespół, z udziałem UKNF i większości banków, które posiadają w portfelu walutowe kredyty mieszkaniowe, i przy zaangażowaniu Związku Banków Polskich.
Zarząd Narodowego Banku Polskiego poinformował na początku lutego, że może rozważyć ewentualne zaangażowanie w proces przewalutowania mieszkaniowych kredytów walutowych na złote, na zasadach i według kursów rynkowych, przy spełnieniu przez banki szeregu warunków brzegowych.
Zdaniem Bartosza Turka, głównego analityka HRE Investments, takie stanowisko banku centralnego nie powinno być zaskoczeniem. W jego opinii udział NBP byłby potrzebny przy tej operacji, aby rodzima waluta nie straciła na wartości przy okazji masowego przewalutowania.
- Oczywiście bankowi centralnemu zależy na tym, aby złoty nie był zbyt mocny. To wspomaga eksport i poprawia PKB, ale wszystko ma swoje granice. Przecież banki, które udzieliły kredytów walutowych, potrzebowałyby dużej ilości franków, aby przewalutować kredyty. To oznacza, że w ten czy inny sposób zgłaszałyby popyt na franki. To znowu mogłoby chociaż chwilowo zachwiać notowaniami waluty. Bank centralny jest potrzebny do tego, aby takich wahań uniknąć. Przy tym NBP podkreśla wiele warunków, aby zaangażować się w całą operację – ocenił analityk HRE.
O to, czy rząd przygotowuje się na negatywne scenariusze związane z ewentualną koniecznością przewalutowania kredytów frankowych na dużą skalę, był pytany w lutym premier Mateusz Morawiecki. W ocenie szefa rządu "gospodarka polska oczywiście wytrzyma wszelkie rozwiązania".
Tymczasem na 25 marca wyznaczono posiedzenie Izby Cywilnej Sądu Najwyższego w sprawie zagadnień prawnych dotyczących kredytów walutowych. Rozstrzygane mają być m.in. skutki sytuacji, w której istotne postanowienia umowy kredytu zostaną uznane za niedozwolone postanowienia - za tak zwane klauzule abuzywne.
Zdaniem Rzecznika Finansowego frankowicze powinni poczekać na ten wyrok i dopiero w tym świetle ocenić konkretne propozycje ugodowe składane im przez banki. "Pozwoli to na dokładniejsze oszacowanie skutków finansowych i podjęcie świadomej decyzji" – stwierdził, cytowany w komunikacie urzędu, Mariusz Jerzy Golecki.
Źródło: PAP, TVN24 Biznes
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock