W ostatnim miesiącu kolejnych sześć banków zmniejszyło oprocentowanie depozytów. Czy gorszej oferty być nie może? Banki zdają się udowadniać oszczędzającym, że jest to możliwe – przekonuje w najnowszej analizie lokat i kont oszczędnościowych główny analityk HRE Investments Bartosz Turek.
"Gorszej oferty depozytowej być nie może? Banki zdają się udowadniać osobom oszczędzającym, że to jednak możliwe. W naszym listopadowym rankingu aż 6 instytucji zdecydowało się na pogorszenie oferty" – napisał Turek.
Nawet do 3 procent, ale...
Jak wyjaśnił analityk, najlepsze obecnie na rynku dziś depozyty pozwalają zarobić 2-3 proc. w skali roku.
"Niestety takich ofert jest teraz w bankach już tylko pięć. Niestety szczególnie depozyty ze szczytu naszego rankingu są limitowane. Chodzi o to, że przeznaczone są np. dla nowych klientów, można dzięki nim powierzyć pieniądze na określony czas (np. 3 miesiące), mamy górną granicę atrakcyjnie oprocentowanej kwoty (np. 10-20 tys. złotych), a do tego często musimy założyć w banku konto, wyrobić sobie kartę i aktywnie z tych produktów korzystać, aby uniknąć opłat" – napisał.
Dodał, że właśnie "dlatego warto dokładnie czytać regulaminy promocji, aby mieć pewność, że faktycznie na danej ofercie skorzystamy".
Mimo to na takich depozytach można zarobić wielokrotnie więcej niż na przeciętnej rocznej lokacie. "Te wg ostatnich danych NBP były bowiem oprocentowane na zaledwie 0,1-0,2 proc. w skali roku" – zaznaczył Turek.
Pieniądze odpływają z lokat
"W ostatnich miesiącach z bankowych lokat odpływają pieniądze. Jeszcze w lutym trzymaliśmy na nich prawie 295 miliardów złotych. Dziś jest to o ponad 75 miliardów mniej - sugerują wyliczenia banku centralnego wg stanu na koniec października. To oznacza, że z lokat w ciągu 8 miesięcy odpłynęła co czwarta złotówka. Z tak dynamicznymi zmianami nie mieliśmy do czynienia co najmniej od 1996 roku - od kiedy NBP gromadzi stosowne dane" – napisano w analizie.
Turek wyjaśnił, że kapitał przenosi się do aktywów, "które dają szansę na solidniejsze zyski i lepszą ochronę przed inflacją". Wymienił tu detaliczne obligacje skarbowe, rynek nieruchomości czy fundusze inwestycyjne. "W każdym z tych kierunków zmierza w ostatnim czasie nawet po kilka miliardów złotych oszczędności co miesiąc. Mniejsze, ale wciąż pokaźne kwoty Polacy angażują też kupując złoto czy samodzielnie inwestując na giełdzie" – wytłumaczył.
Dodał, że odpływ kapitału zwalnia, ale mimo to wciąż trwa i "najpewniej trwać będzie". "Przemawiają za tym prognozy sugerujące utrzymanie poziomu stóp procentowym na niskim poziomie, a z drugiej strony przewidywania dotyczące inflacji. Chodzi o to, że najbliższym czasie wzrosty cen nas nie opuszczą, a więc kapitał trzymany w bankach będzie tracił na wartości" – stwierdził.
Które depozyty sprawdzano?
W analizie brano pod uwagę lokaty lub rachunki oszczędnościowe, które podlegały pod gwarancję BFG. "I choć przyjmujemy oferty, w ramach których trzeba skorzystać z produktów dodatkowych (konta, karty, a nawet ubezpieczenia), ale tylko wtedy, gdy można z nich zrezygnować lub uniknąć kosztów aktywnie korzystając z karty lub konta. Odpadają więc depozyty łączone z innymi produktami inwestycyjnymi (np. funduszami). Takie "tandemy" są w ostatnim czasie szczególnie przez banki promowane" - wyjaśniono.
Źródło: TVN24 Biznes
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock