Inflacja w Polsce jest na poziomie najwyższym od 2001 roku. Jest to poziom daleki od tego, co chciałby widzieć Narodowy Bank Polski, Rada Polityki Pieniężnej - powiedział podczas czwartkowej konferencji prasowej Adam Glapiński, prezes NBP. - Bardzo nas zasmucił ten wskaźnik - dodał. Prezes NBP podkreślił jednocześnie, że bank centralny nie powinien reagować podwyżką stóp, w sytuacji gdy inflację podwyższają czynniki, na które bank centralny nie ma wpływu.
Z szybkiego szacunku przygotowanego przez Główny Urząd Statystyczny wynika, że inflacja w sierpniu 2021 roku w Polsce wyniosła 5,4 proc. rok do roku oraz 0,2 procent miesiąc do miesiąca. Ostatni raz inflacja była wyższa w czerwcu 2001 roku, gdy wynosiła 6,2 proc. W lipcu 2001 roku wzrost cen w Polsce był na poziomie 5,2 proc.
- Bardzo nas zasmucił ten wskaźnik. Poziom ten jest jednak w decydującym stopniu efektem oddziaływania czynników niezależnych od polityki pieniężnej Narodowego Banku Polskiego - mówił w czwartek Adam Glapiński.
Inflacja w Polsce - Adam Glapiński komentuje
- Bardzo starannie badaliśmy składowe tego wskaźnika, w całości on pochodzi od czynników niezależnych od polityki pieniężnej NBP. Nie wiadomo, jak będzie w przyszłości, ale w tym wypadku, do dzisiaj, jest to wyłącznie wynik szoku podażowego (wzrost kosztów - red.), na który nie mamy żadnego wpływu, niestety - powiedział prezes banku centralnego.
Glapiński stwierdził, że "nie ma takiej czarodziejskiej różdżki przy pomocy, której można obniżyć inflację wynikającą ze wzrostu kosztów produkcji benzyn wszelkiego rodzaju, wszystkich innych surowców, kosztów transportu z innych krajów, czy cen żywności wynikających z ASF-u, czy z innych przyczyn". - To można by tylko ewentualnie zmniejszać podatki, by rozkładać podwyżki cen w czasie - zaznaczył prezes NBP.
Zdaniem Adama Glapińskiego to samo dotyczy cen energii elektrycznej. - Wzrost cen energii elektrycznej wynika z tak zwanej transformacji energetycznej, od polityki CO2 Unii Europejskiej, świadomie realizowanej polityki - mówił. Jak wskazał, w ostatnim czasie wzrosły również ceny gazu, ponadto istotny wpływ na wskaźnik inflacji mają ceny opłat za wywóz śmieci.
Jednocześnie Glapiński zwracał uwagę, że "inflacja w ostatnim czasie znacznie przyspieszyła prawie na całym świecie".
Stopy procentowe w Polsce
- Na negatywne szoki podażowe bank centralny nie powinien reagować podwyższeniem stóp procentowych - przekonywał Adam Glapiński.
Mimo że wzrostu cen w Polsce przyspieszył, Rada Polityki Pieniężnej - inaczej niż banki centralne na Węgrzech czy w Czechach - w środę nie zdecydowała się na podniesienie stóp procentowych.
- Jeśli stwierdzimy, że następuje presja inflacyjna ze strony popytu, na który możemy oddziaływać, natychmiast inflacja będzie rzeczywiście trwale wyższa od naszego celu inflacyjnego - rozumianego jako pewne pasmo z punktem środkowym na poziomie 2,5 - to będziemy wtedy interweniować. Będziemy zacieśniać politykę pieniężną - podkreślił.
Jak mówił, RPP prowadzi identyczne analizy jak prezesi, zarządy i odpowiedniki Rady Polityki Pieniężnej w innych bankach centralnych na świecie. Wszędzie się zakłada, że pewnie będzie trzeba rozpocząć proces zacieśniania w pewnym momencie i że to jeszcze nie jest ten moment. - W tym momencie jakbyśmy zacieśnili i tak, żeby to było odczuwalne dla gospodarki, tobyśmy zdusili kiełkujący dopiero wzrost po pandemii, a nie uzyskali żadnego spowolnienia inflacji - ocenił Glapiński.
- Jeżelibyśmy teraz trochę podnieśli stopy procentowe, czy byśmy spowolnili wzrost i wysoki poziom cen ropy naftowej, czy energii elektrycznej, czy żywności importowanej, czy surowców importowanych, czy frachtu międzynarodowego? No nie - tłumaczył prezes banku centralnego.
Jak wskazał, "inflacja, która wynika z czynników poza tymi szokami podażowymi jest w naszym celu, czyli taka jaka powinna być w rozwijającej się gospodarce". - Natomiast jeśli zobaczymy, że powstają przesłanki popytowe, na które mamy wpływ, to podejmiemy taką decyzję i nikt się nie będzie tutaj powstrzymywał od tego - zapewnił Adam Glapiński.
"Bezkompromisowo gołębia konferencja prasowa prezesa NBP"
Wypowiedzi prezesa banku centralnego na Twitterze komentowali w trakcie konferencji ekonomiści. "Przysłuchując się konferencji prezesa NBP dochodzimy do jednego wniosku: Coraz bardziej uprawdopodabnia się nasz scenariusz, że na podwyżki stóp zdecyduje się dopiero nowa RPP, najpewniej dopiero w połowie przyszłego roku" - napisali analitycy PKO BP.
"Trwająca obecnie konferencja Prezesa NBP Adama Glapińskiego ma mocno gołębi ton. Prawdopodobieństwo zakładanej przez nas podwyżki stóp procentowych o 15pb w listopadzie spada" - ocenili ekonomiści BNP Paribas.
O "bezkompromisowo gołębiej" konferencji napisali również ekonomiści Banku Pekao. "Odnosimy wrażenie, że poprzeczka do podwyżek stóp procentowych wędruje coraz wyżej" - wskazali we wpisie. Jak dodano, przed listopadem sporo rzeczy się rozjaśni w kwestiach mogących mieć wpływ na decyzje w polityce pieniężnej (IV fala epidemii, kształt projekcji, dalsze zaskoczenia w danych o inflacji).
Inflacja - prognozy
Glapiński po raz kolejny w czwartek ocenił, że wzrost inflacji jest przejściowy. - Obecny wzrost cen w Polsce i na całym świece ma charakter przejściowy. Mamy też efekt odłożonego popytu, ale wzrost inflacji wynika ze wspomnianego wzrostu cen surowców i frachtu, problemów podażowych. Także ze statystycznych efektów bazy - powiedział.
Prezes NBP mówił w czwartek, że wszystkie dostępne prognozy wskazują, iż w 2022 roku inflacja znacząco się obniży.
- Prognozy wskazują, że w przyszłym roku inflacja się obniży - wszystkie prognozy, nie nasza, ale wszystkie dostępne. Znacząco się obniży. Ale nadal od strony czynników podbijających inflację pozostanie wzrost cen energii, bardzo prawdopodobne są też podwyżki cen gazu, czyli kolejne szoki podażowe, na które nie mamy wpływu - powiedział prezes NBP. - Tylko rząd może mieć na nie wpływ od strony podatków - dodał.
W trakcie konferencji prezesa NBP Adama Glapińskiego pogłębiło się osłabianie złotego względem najważniejszych walut.
Źródło: TVN24 Biznes