Ponad tysiąc złotych miesięcznie – tyle statystyczna rodzina wydaje już na utrzymanie i wyposażenie mieszkania – wynika z analizy HRE Investments. Winowajców jest kilku: śmieci, prąd, ale też drożejące meble, usługi remontowe czy woda.
Kwiecień był pierwszym w historii miesiącem, w którym statystyczna rodzina wydała na utrzymanie, prowadzenie i wyposażenie mieszkania ponad tysiąc złotych – wynika z szacunków HRE Investments opartych o dane GUS. W ciągu roku wydatki te poszły w górę o ponad 5 proc., co w złotówkach odpowiada podwyżce o 48,5 zł.
HRE zwraca uwagę, że kalkulacje dotyczą statystycznej polskiej rodziny, co w praktyce oznacza, że w bardzo niewielkim stopniu uwzględniany jest we wspomnianej kwocie czynsz za najem mieszkań. "Wszystko dlatego, że większość Polaków mieszka w nieruchomościach, których są właścicielami. Tylko 4-5 proc. osób to najemcy płacący czynsz na zasadach rynkowych. Do tego 11-12 proc. obywateli to najemcy korzystający z mieszkań o obniżonych czynszach (np. komunalnych, zakładowych czy TBS-ów). Ponadto kwota ta nie uwzględnia rat kredytów zaciągniętych na zakup nieruchomości. Te koszty GUS pomija w swoich wyliczeniach" – czytamy.
"W uproszczeniu można przyjąć, że nasze wyliczenia pokazują raczej koszty prowadzenia i wyposażenia domu, a nie jego zdobycia. Jeśli ktoś jest najemcą albo ma kredyt, to jego miesięczny koszt jest znacznie wyższy – co najmniej o kilkadziesiąt procent wyższy, jeśli nie kilkukrotnie wyższy" – podkreśla Bartosz Turek, ekspert HRE Investments.
Rosną stawki za energię i śmieci
Jak czytamy w jego analizie, rosnące koszty utrzymania "dachu nad głową" to przede wszystkim zasługa drożejącej energii elektrycznej i rosnących opłat za wywóz śmieci. Za prąd musimy płacić o prawie 10 proc. więcej niż przed rokiem, a opłaty za wywóz śmieci w ciągu ostatnich 12 miesięcy zdrożały niemal o 28 proc.
Wyraźnie w ostatnim czasie drożały też usługi związane z domem (naprawy, remonty, sprzątanie itd.), ale też meble, dostarczanie wody i usługi kanalizacyjne. "W tym gąszczu podwyżek nikłym pocieszeniem jest niższa niż przed rokiem cena gazu (o 4,3 proc.) czy kosmetyczny spadek cen środków czyszczących (o 0,4 proc.)" – pisze Bartosz Turek.
Podwyżki nas nie opuszczą
Jak dodaje, w kolejnych miesiącach podwyżki opłat za mieszkanie nas nie opuszczą. "Powodów jest co najmniej kilka. Przykład? Od końcówki ostatniego roku gwałtownie rosną koszty emisji dwutlenku węgla. W tym czasie mówimy już o wzroście z 23-24 euro do ponad 56 euro za tonę. To najpewniej przełoży się na rosnące ceny energii elektrycznej" – zaznacza analityk HRE Investments.
Zwraca uwagę, że "wciąż nie milkną echa skokowych zmian opłat za wywóz śmieci". "Dane urzędowe pokazują ponadto, że stawki co prawda rosną wolniej, ale rosnąć nie przestały. Tylko pomiędzy marcem i kwietniem średnia podwyżka w skali kraju wyniosła 2,8 proc. Jest to wciąż całkiem solidny wzrost" – czytamy.
Według Turka źródeł rosnących kosztów jest więcej. "Postępująca odbudowa gospodarek na świecie oznacza wyższy popyt na surowce energetyczne, a wyższy popyt przekłada się też na wyższe ich ceny. I tak na giełdach ceny węgla czy ropy są obecnie około dwukrotnie wyższe niż przed rokiem. Jest to o tyle ważne, że statystycznie rzecz biorąc energia (ogrzewanie) odpowiada za około połowę kosztów utrzymania mieszkań w Polsce" – wyjaśnia ekspert.
Dodaje, że pojawiające się informacje o niedostatecznej ilości drewna na rynku budzą obawy o ceny mebli w przyszłości. "Wisienką na torcie są usługi związane z prowadzeniem domu lub remontami. Popyt na nie w wielu przypadkach przekracza podaż, czego skutkiem są rosnące stawki. W otoczeniu odbudowującej się gospodarki należy spodziewać się, że i wynagrodzenia malarzy, złotych rączek czy sprzątaczek mogą pójść w górę. Z dużym prawdopodobieństwem będą one rosły szybciej niż przeciętne wynagrodzenie w gospodarce – podsumowuje Turek.
Źródło: TVN24 Biznes
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock