Wskaźnik Przyszłej Inflacji (WPI) w listopadzie 2016 r. wzrósł o 0,5 punktu w stosunku do wartości z października, co wskazuje, że w najbliższych miesiącach gospodarka pożegna się z systematycznym spadkiem cen konsumpcyjnych - poinformował BIEC w komunikacie.
Biuro Inwestycji i Cykli Ekonomicznych wyjaśniło, że WPI prognozuje z kilkumiesięcznym wyprzedzeniem kierunek zmian cen towarów i usług konsumpcyjnych. We wrześniu wyniósł on 77,8 pkt., a w październiku - 78,3 pkt.
"Gospodarka pożegna się z systematycznym spadkiem cen"
"Obecny jego poziom wskazuje, że w najbliższych miesiącach gospodarka pożegna się z systematycznym spadkiem cen konsumpcyjnych, który towarzyszył nam od lipca 2014 roku. Ceny, po których rozliczają się producenci już przed miesiącem przekroczyły umowną granicę pomiędzy deflacją a inflacją, a to oznacza wzrost kosztów prowadzonej działalności gospodarczej i silniejszą presję ze strony producentów na wzrost cen - również konsumpcyjnych" - tłumaczy BIEC.
Wyjaśniono, że w listopadzie br. wszystkie składowe wskaźnika WPI działały w kierunku wzrostu cen, z czego najsilniejszy wpływ miały drożejące surowce oraz zwiększone oczekiwania inflacyjne wśród konsumentów.
Co drożeje?
Wskazano, że indeks cen surowców publikowany przez Międzynarodowy Fundusz Walutowy wzrósł w stosunku do poprzedniego miesiąca o blisko 5 proc. Drożały głównie surowce kopalne, takie jak węgiel, siarka i miedź.
"Zdrożała również ropa naftowa, choć przewidywania co do dalszego wzrostu ceny tego surowca są raczej umiarkowane. Należy jednak zwrócić uwagę, że już od dłuższego czasu drożeje część istotnych surowców żywnościowych, między innymi cukier, pszenica, niektóre gatunki mięsa i ryb" - podał BIEC.
Oczekiwania
Zaznaczono, że znacznie wzrosły w stosunku do poprzedniego miesiąca oczekiwania inflacyjne wśród konsumentów. "Wskaźnik oczekiwań inflacyjnych osiągnął poziom zbliżony do wartości z jesieni 2014 roku. Jednak wówczas z miesiąca na miesiąc oczekiwania inflacyjne malały, obecnie zaś mamy prawdopodobnie początek tendencji do ich wzrostu. Przede wszystkim przybyło tych konsumentów, którzy spodziewają się przyspieszonego wzrostu cen, ubyło zaś tych którzy sądzą, że ceny w najbliższej przyszłości nie zmienią się" - napisano.
Według BIEC na razie nic nie wskazuje na to, aby konsumenci mieli zachowywać się zgodnie z regułą: „zdążyć z zakupami przed inflacją” i przyspieszyć planowane wydatki. Ich skłonność do dokonywania zakupów nie zmienia się niemal od początku roku, pomimo wzrostu wynagrodzeń, łatwiejszej sytuacji na rynku pracy i dodatkowych środków socjalnych trafiających do gospodarstw domowych.
"Znacznie bardziej powściągliwi w swych opiniach na temat możliwości wzrostu cen byli przedstawiciele przedsiębiorstw. Ich oczekiwania co do kształtowania się cen na produkowane przez nich wyroby nie zmieniły się zbytnio w ciągu ostatniego roku. Około połowa menedżerów spodziewa się dalszego spadku cen, połowa wzrostu, zaś różnice w rozkładzie odpowiedzi w ostatnim roku nie przekraczały 2 punktów procentowych" - wynika z komunikatu.
Gdzie podwyżki?
Według BIEC podobnie, jak w poprzednich miesiącach, największą skłonność do podnoszenia cen wykazują przedsiębiorstwa duże, zatrudniające powyżej 250 pracowników, w szczególności z sektora paliwowego i energetycznego. Natomiast najmniejsze przedsiębiorstwa, zatrudniające do 50 pracowników planują redukcje cen. Oczekiwania niższych cen wyrażane są głównie w branży odzieżowej, wśród producentów sprzętu elektronicznego oraz w naprawie i konserwacji maszyn.
"Wśród pozostałych czynników kosztowych wpływających na ceny, istotne znaczenie w ostatnich miesiącach mają rosnące koszty pracy. Ich wzrost obserwujemy od początku bieżącego roku, co bezpośrednio wynikało ze zwiększonej dynamiki wynagrodzeń. Koszty związane z utrzymaniem i eksploatacją środków trwałych nie wykazywały w ciągu ostatniego roku tendencji do wzrostu, a w ostatnim kwartale br. nawet nieznacznie spadły" - dodano.
Zastrzeżono jednak, że odsetek wykorzystania mocy produkcyjnych w firmach utrzymuje się na wysokim - blisko 80 proc. poziomie, co oznacza, że jeśli przedsiębiorstwa nie będą inwestowały w odnowę parku maszynowego, koszty eksploatacji, w tym zwłaszcza napraw, znacząco wzrosną.
Autor: gry / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock