Rząd interweniował na rynku walutowym - twierdzą dealerzy. Ich zdaniem Ministerstwo Finansów za pośrednictwem Banku Gospodarstwa Krajowego wymieniło w piątek euro na rynku. Jednak zdaniem innych była to standardowa transakcja. Złoty umocnił się gwałtownie, ale na krótko i niewiele.
Sam bank nie skomentował tych doniesień. Aktywność BGK na rynku utożsamiana jest z działaniami Ministerstwa Finansów. Dlatego interpretowana jest jako zamiana euro z funduszy europejskich. Ostatnio pojawiły się informacje, że resort finansów wymieniał te środki w Narodowym Banku Polskim.
Interwencja czy zwykła wymiana?
Wiceminister finansów Dominik Radziwiłł pytany w piątek przez PAP o to, czy resort wymieniał za pośrednictwem BGK środki wyrażone w euro na rynku, odpowiedział: - Mogę jedynie odpowiedzieć jako przewodniczący Rady Nadzorczej BGK, że bank dla finansowania swojej działalności statutowej posiada wiele źródeł finansowania wyrażonych w walutach obcych, które musi zamieniać na złote.
O godzinie 13.57 kurs euro testował poziom 4,0276 zł. Godzinę wcześnie było to 4,0417 zł. Złoty umocnił się niewiele i na krótko - już o 15.00 euro kosztowało ponad 4,037 zł.
- BGK przeprowadził transakcję z nami, standardowej wielkości - nic, co by szokowało. Patrząc na reakcję rynku poszło tego więcej, albo to efekt psychologiczny - powiedział PAP diler jednego z największych banków.
- Na dłuższą metę to chyba nie wstrząśnie rynkiem; mamy koniec roku, można było oczekiwać interwencji - dodał.
Rząd ma sporo euro na sprzedaż
O tym, że rząd będzie chciał wpłynąć na kurs złotego sprzedając euro analitycy rynku spekulują już od kilku dni. Chodzi o to, że w wynoszącym 746,1 mld zł na koniec III kwartału długu publicznym zadłużenie zagraniczne stanowi 202 mld zł.
Wystarczy utrata wartości złotego średnio o 10 proc. w relacji do walut, w jakich jest ono zaciągnięte i robi się z tego już ponad 220 mld zł. A 20 mld zł to już znacznie więcej niż 1 proc. PKB. Może właśnie tyle brakować, żeby nasz dług przekroczył wartość 55 proc. PKB, a wtedy rząd musiałby ciąć wydatki jak brzytwą. Tego jednak robić nie chce.
Pod koniec listopada wiceminister Radziwiłł w rozmowie z PAP poinformował, że MF posiada na swoim rachunku, według stanu na koniec listopada ok. 5,6 mld euro i do końca tego roku może okresowo lub definitywnie część tych środków wymienić. Dodał, że resort finansów generalnie wykorzystuje osłabienie złotego do zamiany walut na złote.
Nikt nie wie, jakie to były kwoty
O wymianie euro na rynku mówili także kolejni dilerzy.
- Widać ruch na rynku. Przy takim dość świątecznym obrocie mamy umocnienie złotego, co wskazuje, że środki są wymieniane. To może być robione drogą elektroniczną lub przez sprzedaż środków za pośrednictwem BGK do banków zagranicznych lub krajowych - powiedział PAP jeden z dilerów banku w Polsce.
- Coś było widać; jakie kwoty - nikt tego nie wie. Reakcja była gwałtowna i szybka, nie była bez przyczyny, bez powodu. Złoty się umocnił. Nie sądzę, żeby to była duża kwota. To jest raczej efekt psychologiczny. Jeśli za tym rzeczywiście stoi MF, to jest sygnał dla rynku, że ten poziom jest atrakcyjny do wymiany, a mniej atrakcyjny do zamknięcia roku - dodał kolejny diler.
Źródło: PAP, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24