Zgarnij realne pieniądze na wirtualny biznes

Zainteresowani rozkręceniem swojego e-biznesu przy pomocy wsparcia finansowego PARP muszą spełnić kilka warunków. - Tak działalność powinna się dziać w rzeczywistym czasie, być zautomatyzowana czyli bez udziału człowieka i powinna być świadczona przez sieć telekomunikacyjną dostępną dla wszystkich - tłumaczy Monika Karwat-Bury z PARP. Czyli intranet w firmie lub sieć osiedlowa odpadają. Otworem stoją usługi wykonywane drogą internetową oraz przez sieci telefonii komórkowej.

Wiadomo też, że nie może być to sklep czy kwiaciarnia wysyłkowa. Ma to być automatyczny serwis usługowy. - Chodzi raczej o niewielkie usługi, które umożliwią realizacje jakiś specyficznych funkcjonalności typu e-prawnik, e-poradnik medyczny - wyjaśnia Grzegorz Bernatek, analityk firmy Audytel.

Nie dla wszystkich

Są też inne ograniczenia: o wsparcie mogą ubiegać się jedynie mikro- i małe przedsiębiorstwa, które działają w Polsce nie dłużej niż 12 miesięcy. Starać się jednak warto, bo PARP proponuje refundacje do 85 procent wartości projektu. Koszt całości projektu nie może przekraczać miliona złotych, a wsparcie maksymalnie 200 tys. zł dla jednego przedsiębiorcy.

Jest jeszcze jedno ale: - Jeśli okaże się, ze ten pomysł nie przynosi zysków, to w drastycznych sytuacjach przedsiębiorca będzie zmuszony do zwrotu dotacji - mówi Karwat-Bury. A to może być poważny problem, bo nie każdy, nawet najlepszy pomysł na wirtualna usługę może się na naszym rynku przebić. Powód: specyfika polskiego odbiorcy.

- Polscy internauci nie lubią płacić w internecie, nie mają styczności z wieloma usługami w sieci, najczęściej ograniczają się do czytania różnych treści - tłumaczy Michał Stępień, redaktor naczelny serwisu magazynyinterentowe.pl.

W 2008 r. PARP przeprowadziła pilotażowy nabór wniosków w ramach programu. Trafiło do niej 452 wniosków o wartości dofinansowania 189 mln zł, z których zatwierdzono 222 o wartości dofinansowania ok. 92 mln zł.

Źródło: TVN CNBC, PAP