Trzęsienie ziemi i tsunami paraliżują japońską gospodarkę. Swoje zakłady zamknęły Nissan, Toyota i Sony. Pracę wstrzymano również we wszystkich portach, a także w części elektrowni jądrowych i rafinerii.
Z północno-wschodniej części kraju wciąż napływają informacje o stratach materialnych. Wybuchły setki pożarów. Płonie m.in. rafineria Iichihara w regionie Tokio. W rafinerii Cosmo Oil w prefekturze Chiba, na wschodzie japońskiej wyspy Honsiu doszło do wybuchu.
Trzęsienie ziemi spowodowało też konieczność wstrzymania pracy w wielu fabrykach. Jak podała agencja Kyodo, Nissan zamknął cztery swoje fabryki na północy kraju, w jednej z nich wybuchł ogromny pożar. Z kolei Sony zamknęło sześć zakładów, a Toyota dwa.
Wyłączone zostały też co najmniej dwie elektrownie atomowe. Doszło do przerw w dostawach energii. Według najnowszych informacji bez prądu pozostaje ponad 4 mln domów.
Sparaliżowany jest transport. Wstrzymane zostały kursy pociągów Shinkansen do północnej Japonii, zamknięto także lotnisko Narita, drugie największe lotnisko w Japonii. W północno-wschodniej Japonii wybuchło wiele pożarów.
Giełda w dół
Na wstrząsy zareagowała też giełda. Tokijski indeks Nikkei zanurkował o 1,7 proc. Przed dalszymi spadkami uchronił go koniec sesji. Z powodu trzęsienia ziemi osłabił się też jen - spadł do poziomu 83,29 jena za dolara. Po pewnym czasie japońska waluta odzyskała nieco wartość.
Na wieść o wydarzeniach w Japonii zniżkowały również kontrakty terminowe w USA i Europie. Fala spadków przetoczyła się też przez inne rynki azjatyckie i giełdy europejskie (m.in. nasz WIG20). Tanieją akcje globalnych firm ubezpieczeniowych, które mogą ponieść straty.
Epicentrum dzisiejszych wstrząsów znajdowało się około 130 km od wybrzeży wyspy Honsiu. Wstrząsy odczuwalne były w Tokio. Trzęsienie ziemi miało 8,9 w skali Richtera i było najsilniejszym w Japonii od 140 lat. Wywołało falę tsunami, która wdarła się w głąb lądu.
Źródło: TVN CNBC, Reuters
Źródło zdjęcia głównego: tse.or.jp/english