Nadchodzą zmiany w systemie wynagradzania listonoszy. Jak podaje "Gazeta Wyborcza" za dostarczenie paczki lub listu do rąk własnych listonosze dostaną wyższą pensję niż za zostawienie awiza w skrzynce. W czterech oddziałach Poczty przeprowadzane są już testy. Od ich wyników zależy, czy pomysł zostanie wprowadzony w życie w całym kraju.
Jak pisze "GW", Dziś listonosze zarabiają średnio 2,7 tys. zł brutto, a wysokość pensji nie zależy od jakości pracy, ale stażu i liczby godzin. Od teraz listonoszowi będzie można obciąć pensję za nieskutecznie dostarczenie przesyłki, gdyż to on decyduje, o której godzinie wyjdzie w rejon, aby zastać jak najwięcej klientów w domu. - Celem jest zmniejszenie liczby przesyłek awizowanych, czyli skrócenie czasu oczekiwania klientów na poczcie - mówi "GW" rzecznik Poczty Polskiej Zbigniew Baranowski.
Zdania są podzielone
Decyzja, czy pomysł wejdzie w życie w całym kraju ma zapaść na początku przyszłego roku po skończeniu testów. Jednak już teraz zdania na temat reformy są podzielone.
Zmiany popiera poseł Janusz Piechociński (PSL), uznając pomysł za interesujący, jednak zastrzega, że "wpierw trzeba porozmawiać z załogą". Według "GW" zdecydowanie sceptycznie nastawione są jednak związki zawodowe, których na Poczcie jest ok. 60. Bogumił Nowicki, szef pocztowej "Solidarności" napisał do prezesa Poczty Polskiej Jerzego Jóźkowiaka, że nowy system wynagradzania listonoszy jest "bezprawny". Podobnie twierdzi szef Związku Zawodowego Pracowników Poczty Sławomir Redmer. - Osoba około sześćdziesiątki może na tym stracić. Młodzi, zdrowi i mający więcej sił listonosze doniosą więcej paczek - zaznacza w rozmowie z "GW".
Przyczyną próby zreformowania systemu wynagradzania listonoszy jest wejście na polski rynek konkurencji w postaci operatorów prywatnych i zagranicznych - pisze "GW".
Źródło: Gazeta Wyborcza
Źródło zdjęcia głównego: TVN24