Mniej bezrobotnych i niższa inflacja, ale gorsze od oczekiwanych dane o produkcji przemysłowej - kiedy opublikowano te przed początkiem sesji na Wall Street początek sesji musiał być czerwony. Ale finał okazał się całkiem niezły: wzrost o 4,63 procent.
Najpierw po otwarciu sesji Dow Jones spadł o 380 punktów, by potem w konwulsjach odrabiać straty. Ostatecznie udało mu się to całkiem nieźle, bo nie tylko wrócił do początkowego poziomu, ale i zyskał kolejne czterysta punktów.
Ostatecznie na czwartkowym zamknięciu wskaźnik miał wartość 8974,16 punktów, czyli o 4,62 procent więcej niż w środę. To najlepszy dzienny wynik od czasu panicznych wyprzedaży.
Na rynku Nasdaq rekordowy spektakularny wzrost zanotowały akcje Yahoo - 5,4 proc. Wywołały go pogłoski o powrocie do rozmów o fuzji z Microsoftem.
Nieubłagana statystyka
Nerwowość inwestorów była całkiem uzasadniona po opublikowanych rano amerykańskiego czasu danych statystycznych. Wskaźnik nastrojów - czyli aktywności przemysłu - nazywany Fed z Filadelfii - kilkanaście minut po otwarciu giełdy znalazł się na najniższym od prawie dwudziestu lat poziomie. Wyniósł... -37,5 pkt., kiedy spodziewano się najwyżej -10 ptk. A każdy poziom poniżej 10 pkt. to już oznaka recesji...
Cała produkcja przemysłowa w USA we wrześniu spadła o 2,8 proc. Analitycy spodziewali się we wrześniu minusów na poziomie najwyżej 0,8 proc.
Wykorzystanie mocy produkcyjnych amerykańskich firm wyniosło we wrześniu 76,4 proc., wobec 78,7 proc. w poprzednim miesiącu. Analitycy oczekiwali wyniku 77,9 proc.
I pesymizmu płynącego z tych danych nie ostudziły nieoczekiwanie dosyć dobre dane: zarówno inflacja CPI, jak i liczona w ujęciu bazowym okazały się lepsze od prognozowanych. Również informacje z rynku pracy pozytywnie zaskoczyły: nowych bezrobotnych było 461 tys., wobec prognozowanych 470 tys.
Zapaść gospodarki musi potrwać. Ale Amerykanie mogą być pewni, że będziemy reagować na aktualny kryzys
Czy to już?
Inwestorzy obawiają się, że to już recesja - dlatego światowe indeksy ciągle idą w dół. Takie opinie wyraża coraz więcej analityków, którzy obserwują sytuację na giełdach. Inwestorom nie wystarczają już kolejne plany pomocowe ogłaszane przez rządy i kolejne uspokajające słowa padające z ust przywódców państw.
- Informacje, które dostajemy, są naprawdę złe. Wygląda na to, że czeka nas głęboka zapaść finansowa. Rynki czekają kolejne spadki - i to już w przyszłym miesiącu - uważa Dirk Muelller, makler MWB Fairtrade
Według analityka Montsegur Finance, Francoisa Chauletta to już wręcz apogeum recesji. - Podczas ostatnich kilku miesięcy światowe gospodarki wyraźnie spowolniły, stąd bierze się strach przed rozwojem sytuacji ekonomicznej. W odniesieniu do problemów rynku finansowego zaczynamy już znajdować rozwiązania, które pomogą opanować sytuację. Jednak kryzys rozlewa się na realną sferę gospodarki i to właśnie ona budzi obecnie największe zainteresowanie inwestorów.
Damy radę, to tylko recesja
- Stabilizacja tynków finansowych to pierwszy krok, ale nie zapobiegnie ona recesji - mówił we wczorajszym wystąpieniu dla Economc Club w Nowym Jorku szef FED Ben Bernake.
- Zapaść gospodarki musi potrwać. Ale Amerykanie mogą być pewni, że będziemy reagować na aktualny kryzys - mówił szef FED. Tłumacząc się jednocześnie, czemu nie udało się uratować banku inwestycyjnego Lehman Brothers, którego upadek był początkiem najnowszej odsłony krachu finansowego.
Źródło: Bloomberg.com, TVN CNBC