Unijną dotację łatwiej dostać na bar sushi albo produkcję plastikowych kubków, a nie na produkcję nowej generacji odtwarzaczy mp3 czy aparatów cyfrowych – takie alarmy ekspertów cytuje "Dziennik Gazeta Prawna".
Chodzi o unijne dotacje na innowacje w latach 2007-2013. – Przyczyną są zasady wyboru projektów, który zostały wymyślone przez urzędników. By dostać dotacje, firmy muszą spełnić wszystkie kryteria. To powoduje, że nowatorskie projekty odpadają, bo na przykład nie mają wymaganych certyfikatów ISO – tłumaczy gazecie Joanna Hejt-Wolska z firmy doradczej Deloitte.
Ekspert podaje przykład niedawnego konkursu na dotacje w programie Innowacyjna Gospodarka. Innowacyjne okazały się - i dostały dotację - projekty związane z pakowaniem cukierków, produkcją antypoślizgowego obuwia czy nadrukami na kartonowych opakowaniach.
Wśród pokonanych znalazły się natomiast m.in. inwestycje związane z produkcją silników lotniczych nowego typu, mobilną telewizją czy mało inwazyjnymi operacjami neurochirurgicznymi.
Jak stwierdza "DGP", najgorsza sytuacja jest w konkursach przeprowadzanych w regionach. Według Tomasza Kierzkowskiego, dyrektora Biura Funduszy UE i Programów Publicznych w Banku Pekao, środki w regionalnych programach operacyjnych są przeznaczane na nowe centra fitness, domy weselne, zakup spycharek czy projekty hafciarskie.
Jak zauważa gazeta, w ogłoszonym w ubiegłym tygodniu konkursie Ministerstwo Rozwoju Regionalnego zdecydowało się zaostrzyć kryteria oceny projektów. Jednocześnie jednak resort zamknął przed dużymi przedsiębiorstwami drogę do dotacji.
Źródło: Dziennik Gazeta Prawna
Źródło zdjęcia głównego: sxc.hu