- Niemcy szykują pomoc dla Grecji, do której będą przekonywać pozostałych członków Unii Europejskiej - podał na swoich stronach "Financial Times Deutschland". Gazeta powołuje się na Michaela Meistera, zastępcę przewodniczącego frakcji CDU/ CSU w Bundestagu. I choć zapowiedzi są nieoficjalne, to na rynkach dało się wyczuć westchnienie ulgi.
Widać jasno, że rynek odebrał te wiadomości pozytywnie. To doprowadzi do zmniejszenia premii za ryzyko w przypadku euro. To byczy sygnał dla euro oraz ryzykownych aktywów koleś o grecji
Nie musimy wzywać na pomoc MFW, ale możemy i powinnśmy to zrobić sami i zrobimy to sami, wspólnie, jeżeli będziemy mieli odpowiednią koordynację i wolę polityczną. Mamy zdolność, instrumenty więcej niż wystarczając almunia o grecji
- Głównym priorytetem Unii jest stabilne euro - powiedział gazecie Michael Meister. Zastrzegł, że Grecja może otrzymać pomoc jedynie po spełnieniu ściśle określonych warunków i wtedy, kiedy rząd grecki będzie zdeterminowany radykalnie zreformować państwo.
"Uff..." na rynku
Sygnał wysłany przez niemieckiego polityka wystarczył, żeby zareagowały na niego rynki. We wtorek wieczorem euro mocno umocniło się wobec dolara. Po godzinie 19 czasu polskiego za jedno euro trzeba było zapłacić 1,38 dol.
Reakcję widać było też na rynku obligacji. W związku z tym, że spadło ryzyko zakupu greckich papierów, to rentowność 10-letnich obligacji skarbowych tego kraju spadła do 6,4 proc., najniższego poziomu od 1998 roku. Rentowność obligacji 2-letnich spadła do 6,31 proc. Wzrosły także ceny obligacji Portugalii, uważanej za kolejną "czarną owcę" eurolandu.
Widoki na stabilizację sytuacji wprawiły też w dobre humory handlujących na giełdzie amerykańskiej. Od pojawienia się doniesień "FTD" indeksy niemal nie schodziły z półtoraprocentowego plusa.
- Widać jasno, że rynek odebrał te wiadomości pozytywnie – powiedział Aroop Chatterjee, strateg walutowy z nowojorskiego oddziału Barclays. – To doprowadzi do zmniejszenia premii za ryzyko w przypadku euro. To byczy sygnał dla euro oraz ryzykownych aktywów – dodał.
Unia zmienia zdanie?
Choć do tej pory Unia nie paliła się do deklaracji pomocy dla Grecji, to we wtorek w ciągu dnia zasugerował to już delikatnie szef Europejskiego Banku Centralnego Jean-Claude Trichet, który z powodu problemów Grecji skrócił podróż do Australii.
Coraz śmielszy głos docierał też ze strony Komisji Europejskiej. - Pogrążona w tarapatach finansowych Grecja budzi niepokój i niesie ryzyko "zarażenia" innych krajów strefy euro - powiedział we wtorek po południu komisarz UE ds. gospodarczych i walutowych Joaquin Almunia, który od środy obejmuje tekę konkurencji.
Przypomniał, że złe ratingi dla Grecji powodują, iż rządy całej UE muszą ponosić wyższe koszty obsługi długu publicznego. W Grecji wynosi on ok. 120 proc. PKB i jest coraz trudniejszy do sfinansowania.
Przypadek Grecji pokazuje - zdaniem Almunii - że kraje członkowskie UE powinny bardziej koordynować swoje polityki gospodarcze. Będzie to jednym z tematów czwartkowego nieformalnego szczytu UE w Brukseli. - Nie musimy wzywać na pomoc MFW, ale możemy i powinniśmy to zrobić sami. I zrobimy to sami, wspólnie, jeżeli będziemy mieli odpowiednią koordynację i wolę polityczną. Mamy zdolność, instrumenty więcej niż wystarczające - oświadczył Almunia.
Źródło: PAP, tvn24.pl