Przedstawiciele Parlamentu Europejskiego i unijni ministrowie finansów doszli w nocy z piątku na sobotę w Brukseli do porozumienia w sprawie budżetu UE na 2012 rok. Kompromis przewiduje 129,088 mld euro w płatnościach, czyli tyle, ile proponowały kraje UE - poinformowali unijni dyplomaci.
- Udało nam się uzgodnić budżet Unii Europejskiej na 2012 oraz dodatkowo poprawkę do tegorocznego budżetu, co było częścią kompromisu - powiedział na konferencji prasowej prowadzący negocjacje podsekretarz stanu w ministerstwie finansów, Jacek Dominik. Dodał, że są to pierwsze, od wejścia w życie Traktatu z Lizbony, tak szybko zakończone negocjacje między Parlamentem Europejskim i Radą.
- Budżet Unii Europejskiej na 2012 rok jest typowym budżetem oszczędnościowym, ale lepiej jest mieć porozumienie niż kolejny pokaz niezgody między instytucjami UE - powiedział komisarz ds. budżetu Janusz Lewandowski - W dzisiejszych dniach budżet UE jest zakładnikiem problemów finansowych państw członkowskich - dodał.
Poziom zaangażowania wynosi 147,23 mld, czyli 1,12 proc. dochodu narodowego brutto krajów UE, a uzgodniony pułap wydatków wynosi zaledwie 0,98 proc. dochodu (poziom płatności 129,088 mld euro).
Cięcia w politykach
Pod względem płatności, przyjęta propozycja obcina o 3,5 mld euro pierwotną propozycję Komisji Europejskiej i o nieco ponad 4 mld propozycję Parlamentu Europejskiego. Cięcia uderzają m.in. w badania i politykę społeczną (o 1,06 mld mniej w stosunku do propozycji KE), w politykę regionalną (1,29 mld mniej) i w politykę zagraniczną (338 mln euro mniej).
Janusz Lewandowski zastrzegł, że cięcia w polityce regionalnej nie dotyczą Polski.
Budżet UE na 2012 rok jest typowym budżetem oszczędnościowym, ale lepiej jest mieć porozumienie niż kolejny pokaz niezgody między instytucjami UE. W dzisiejszych dniach budżet ten jest zakładnikiem problemów finansowych państw członkowskich Janusz Lewandowski, komisarz ds. budżetu
Jednomyślnie
Budżet został przyjęty jednomyślnie. Państwa zgodziły się także na korektę tegorocznego budżetu, podnosząc ogólny wzrost płatności na 2011 o 200 mln euro. Jest to nieco mniej niż proponowała KE (550 mln euro), ale wystarczająco by zmienić proporcje budżetu przyszłorocznego. Znaczy to, że przyrost środków w 2012 roku będzie niższy niż inflacja.
Kompromis wynegocjowano po wielogodzinnych rozmowach w Brukseli, którym przewodniczył Dominik. Była to druga i, jak zakładała polska prezydencja, ostatnia runda negocjacji między przedstawicielami PE i Rady UE - zgodnie z unijnym kalendarzem termin negocjacji budżetowych upływał w poniedziałek w nocy.
Piątkowe negocjacje przebiegały pod dużym naciskiem płatników netto, którzy wskazując na konieczność oszczędności w czasie kryzysu, sprzeciwili się zwiększeniu unijnych środków, o co apelował PE.
- Wszędzie w Europie rządy przyjmują budżety oszczędnościowe i dokonują cięć wydatków. Byłoby dziwne gdyby budżet europejski rósł - mówił na marginesie obrad holenderski minister finansów Kees de Jager cytowany przez agencję AFP.
Łatanie "dziury"
Negocjacje skomplikował dodatkowo problem "dziury" w tegorocznym budżecie. Proponowane przez KE na jej pokrycie 550 mln euro, na samym początku rozmów odrzuciły Francja, Niemcy, Finlandia, Szwecja, Wielka Brytania, Holandia, Austria oraz Dania. Ostatecznie państwa przystały na zasilenie unijnego budżetu, ale kosztem znacznej redukcji proponowanej przez KE sumy: z 550 mln do 200 mln euro. Dyskusje nad wysokością korekty opóźniły jednak rozpoczęcie negocjacji.
Wskazując na kryzys finansowy, już w lipcu, przy uzgadnianiu stanowiska Rady, rządy obcięły pierwotną propozycję KE ws. budżetu na 2012 rok i już wtedy proponowały płatności wysokości 129 mld euro. Bez korekty obecnego budżetu oznaczało to zamrożenie wydatków z 2011 r. powiększonych jedynie o inflację. PE proponował z kolei wzrost płatności o 5,2 proc. w stosunku do ubiegłego roku do 133,1 mld euro.
Propozycja wyjściowa KE z kwietnia ws. budżetu 2012 przewidywała wzrost wydatków o 4,9 proc. do 132,7 mld euro.
Budżet musi być jeszcze formalnie przyjęty przez PE i Radę, co ma nastąpić w ciągu najbliższych dwóch tygodni.
Źródło: PAP