Komisja Europejska dała w piątek Stoczni Gdańsk miesiąc na przedstawienie planów redukcji mocy produkcyjnych - w razie niespełnienia warunków odbierze zakładowi pieniądze. Wiceminister gospodarki nie chce dopuścić do redukcji etatów.
- Dajemy władzom Polski ostatnią szansę, by uratowały stocznię Gdańsk - ostrzega rzecznik KE ds. konkurencji Jonathan Todd.
W razie nieprzedstawienia Komisji w ciągu miesiąca planów redukcji zdolności produkcyjnych Stoczni Gdańsk, zażąda ona zwrotu przydzielonej zakładowi pomocy publicznej. Chodzi o pieniądze, które stocznia dostała od rządu po akcesji Polski do Unii Europejskiej.
Również w tej kwestii nie ma porozumienia pomiędzy zakładem a Brukselą - zarząd stoczni wylicza tę kwotę na około 36 mln, natomiast Komisja mówi o ponad 190 mln zł.
Według wiceministra gospodarki, Pawła Poncyliusza to poprzedni rząd jest winien trudnej sytuacji polskich stoczni. Poncyliusz mówi, że cała sytuacja jest konsekwencją tego, że wiele lat wcześniej nie podjęto pewnych decyzji. Zdaniem wiceministra to, że przed przystąpieniem Polski do UE nie wyposażono stoczni w odpowiedni kapitał i nie zagwarantowano im finansowej stabilności zaowocowało dzisiaj koniecznością prowadzenia pertraktacji z Unią.
Jak mówi wiceminister podstawową troską Ministerstwa Gospodarki jest to, aby w wyniku ustaleń negocjacyjnych nie doszło do redukcji zatrudnienia. - Rząd chce aby każdy stoczniowiec, który chce w Polsce pracować, mógł to robić - mówi Poncyliusz.
Jednocześnie wiceszef resortu gospodarki wyraził zadowolenie, że Bruksela zaakceptowała plany ograniczenia mocy produkcyjnych dwóch pozostałych stoczni - szczecińskiej i gdyńskiej. W Gdyni zostanie zamknięty jeden dok, a w Szczecinie - pochylnia.
- Wyłączenia urządzeń produkcyjnych zaproponowane przez Polskę w odniesieniu do stoczni w Gdyni i Szczecinie wydają się adekwatne. Jednak jeśli chodzi o Gdańsk, jeżeli nie uzyskamy szybko informacji na temat przewidywanych cięć zdolności produkcyjnych, nie będziemy w stanie zaakceptować pomocy - mówi komisarz ds. konkurencji Neelie Kroes.
Źródło: PAP, APTN
Źródło zdjęcia głównego: TVN24.pl