Ukraińskie władze zapowiedziały restrukturyzację państwowej spółki paliwowej Naftohaz, co - jak liczą - doprowadzi do zmiany obowiązujących kontraktów gazowych z Rosją. - Naftohaz przestanie istnieć - zapowiedział premier Ukrainy Mykoła Azarow.
Zmiana umów gazowych jest możliwa, jednak dopiero po połączeniu Naftohazu z Gazpromem szef Gazpromu Aleksiej Miller
"Trzeba będzie zmienić porozumienia"
Premier Azarow poinformował dziennikarzy, że jego rząd nadal apeluje do rządu Rosji o zmianę umów gazowych, lecz jednocześnie przystąpił już do opracowywania planu restrukturyzacji Naftohazu. Azarow wyjaśnił, że Naftohaz, który zajmuje się dziś poszukiwaniami, wydobyciem i transportem surowców dla sektora paliwowo-energetycznego, zostanie podzielony na kilka podmiotów gospodarczych. - Powstanie oddzielna firma zajmująca się wydobyciem oraz firma, która zajmie się tranzytem gazu. W związku z tym trzeba będzie zmienić istniejące porozumienia (z Gazpromem), ponieważ pojawi się nowy podmiot gospodarczy - oświadczył ukraiński premier.
Nie chcą połączenia z Gazpromem
- Oczywiste, że po połączeniu z Gazpromem Naftohaz przestanie istnieć jako podmiot. Będzie okres przejściowy (...) po którym na rynku zacznie funkcjonować nowa firma, więc wszystkie umowy (rosyjsko-ukraińskie w sprawie gazu) istniejące obecnie ulegną zmianie - odpowiedział Azarowowi prezes Gazpromu, cytowany przez ukraińskie media.
Ukraina nie rozpatruje połączenia Naftohazu z Gazpromem. - Jest to nasza wewnętrzna sprawa. Premier (Azarow) nie zwracał się dziś do Millera, lecz do rosyjskiego rządu - oświadczył w odpowiedzi rzecznik Azarowa, Witalij Łukjanenko.
Jest to nasza wewnętrzna sprawa. Premier Azarow nie zwracał się dziś do Millera, lecz do rosyjskiego rządu rzecznik premiera, Witalij Łukjanenko
Na początku bieżącego tygodnia premier Ukrainy oświadczył, że cena rosyjskiego gazu dla jego kraju jest za wysoka. Uprzedził, że Kijów może domagać się w sądach zmiany obowiązujących kontraktów gazowych z Rosją.
W 2008 roku cena rosyjskiego gazu dla Ukrainy wzrosła ze 130 do 179,5 USD za 1000 metrów sześciennych. Na przełomie 2008 i 2009 roku między Rosją a Ukrainą doszło do ostrego konfliktu gazowego, który spowodował dwutygodniową przerwę w dostawach paliwa do państw UE. Konflikt został rozwiązany, gdy ówczesna premier Ukrainy Julia Tymoszenko ustaliła z premierem Rosji Władimirem Putinem, że cena błękitnego paliwa dla Ukrainy wyniesie 450 dolarów za 1000 metrów sześciennych.
Obecne władze w Kijowie uznają ten kontrakt za niekorzystny i chcą jego zmiany. Tymoszenko, która zgodziła się w 2009 roku na takie warunki, jest obecnie sądzona za przekroczenie pełnomocnictw przy zawieraniu umów gazowych z Rosją i przebywa w areszcie.
W ubiegłym tygodniu ukraiński minister ds. paliw i energetyki Jurij Bojko zapowiadał, że w ciągu kolejnych pięciu lat jego kraj zmniejszy import rosyjskiego gazu o 70 proc. i zwiększy własne wydobycie tego surowca.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24