Tylko 16 proc. polskich bezrobotnych dostaje zasiłki z urzędów pracy. W starych krajach UE pobiera je nawet 80 proc. osób bez zajęcia - pisze "Dziennik Gazeta Prawna".
Ekspertów sytuacja w naszym kraju nie zaskakuje. – Większość zarejestrowanych stanowią osoby długotrwale bezrobotne, które nie spełniają kryteriów branych pod uwagę przy przyznawaniu zasiłków – wyjaśnia w rozmowie z "DGP" prof. Urszula Sztanderska z Uniwersytetu Warszawskiego. Potwierdzają to dane GUS. W listopadzie w pośredniakach było ponad 965 tysięcy osób długotrwale bezrobotnych, a więc pozostających w rejestrach urzędów pracy przez ponad 12 miesięcy w okresie ostatnich dwóch lat. A bezrobotny ma prawo do zasiłku dopiero wtedy, jeżeli w okresie 18 miesięcy poprzedzających dzień jego zarejestrowania łącznie przez okres co najmniej 365 dni był zatrudniony i wypracował co najmniej minimalne wynagrodzenie.
Zdaniem ekspertów, w przyszłości liczba bezrobotnych bez prawa do zasiłku będzie rosła, ponieważ stopa bezrobocia nie spada.
Jak twierdzą eksperci, w starych krajach Unii Europejskiej sytuacja jest zupełnie inna - tam aż 70–80 proc. bezrobotnych otrzymuje zasiłki. - Zasiłek z ubezpieczenia przyznawany jest często na dwanaście miesięcy i nawet przez 24 miesiące, bo różnie bywa w poszczególnych krajach. A gdy kończy się ten okres i bezrobotny nie znajdzie pracy, otrzymuje zasiłek socjalny – mówi "DGP" prof. Mieczysław Kabaj z Instytutu Pracy i Spraw Socjalnych. Według niego taki system powinien być wprowadzony również w naszym kraju. Nie zgadza się z tym prof. Sztanderska. – System wzajemnych ubezpieczeń od bezrobocia stworzony na Zachodzie przez związki zawodowe nie jest odporny na dłuższy kryzys i państwo musi go wspomagać, aby był wypłacalny – mówi gazecie Sztanderska.
Źródło: "Dziennik Gazeta Prawna"
Źródło zdjęcia głównego: TVN24